''Whiplash'': Droga do wielkości [RECENZJA DVD]

"Whiplash" i "Birdman", dwaj główni rozgrywający na tegorocznej gali Oskarów, to obrazy, które powinny być oglądane wspólnie. Świetnie się bowiem uzupełniają. Zarówno film Damiena Chazelle'a, jak i Alejandro Gonzáleza Iñárritu, odkurzają romantyczną legendę artysty jako człowieka wyjątkowego, wystającego ponad przeciętność, niezrozumiałego i gotowego poświęcić wszystko, by osiągnąć wielkość.

W obu wyróżnia się doskonała obsada - w filmie Amerykanina oglądamy popis klasycznego aktorstwa w wykonaniu Milesa Tellera i (zwłaszcza) J. K. Simmonsa; zaś u Meksykanina na pierwszy plan wysuwają się doskonali Michael Keaton i Edward Norton. Zestawienie obu dobrze też obrazuje, jak różnie można opowiadać o tym samym. Gdy Chazelle kręci film konserwatywny i wyważony - zmierzający spokojnym, nieco przewidywalnym rytmem od punktu A do punktu B; Iñárritu daje się ponieść fantazji, ale i chaosowi - cuduje zarówno z efektami specjalnymi, jak i z pracą kamery czy konstrukcją scenariusza. I choć osobiście bardziej poruszył mnie szalony "Birdman", to rozumiem powszechne zachwyty nad rozedrganym "Whiplashem". To kino inteligentne i dojrzałe, popis reżyserskiej konsekwencji.

''Whiplash'': Droga do wielkości [RECENZJA DVD]

Głównym bohaterem jest tu Andrew Neiman (Teller) młody perkusista jazzowy, zdeterminowany by zostać wybitnym muzykiem. Swój cel chce osiągnąć w zespole prowadzonym przez Terence'a Fletchera (Simmons) - wybitnego, ale i maniakalnego dyrygenta, przekonanego, iż swoich wychowanków musi popychać nie tylko do krawędzi wytrzymałości, ale daleko poza nią. Widząc w Neimanie nieoszlifowany diament, obiera go sobie za cel ataków - nie tylko psychicznych, ale i fizycznych.

Nie jest to jednak opowieść o nauczycielu prześladującym ucznia (choć oczywiście to bardzo ważny wątek "Whiplash"), ale o poświęceniach, do jakich zdolny jest artysta, któremu marzy się wielkość. Powracającym motywem w obrazie Chazelle'a jest anegdota o Charlie'em Parkerze, słynnym amerykańskim saksofoniście, który, mając w młodości okazję zagrać u boku swojego mentora, Jo Jonesa, kompletnie położył występ. Wściekły Jones rzucił w Parkera tależem, nie tylko upokażając go publicznie, ale i omal nie zabijając. Muzyk nie załamał się jednak i nie zrezygnował z gry - wrócił do domu i ćwiczył z całych sił, by za rok raz jeszcze zagrać z Jonesem i zadziwić go swoimi umiejętnościami. Zarówno Neiman, jak i Fletcher (czyli teoretycznie ofiara i kat) przywołują tę opowieść, by dowieść, że nikomu nie jest przeznaczona sława - prawdziwa wielkość rodzi się w pocie, łzach i upokorzeniach, a nawet najwybitniejsi artyści mogą się pochwalić listą porażek o wiele dłuższą niż sukcesów. Różnica pomiędzy nimi, a "przeciętniakami"
polega na tym, że najlepsi po każdym upadku potrafią się podnieść i wycisnąć z siebie jeszcze więcej.

To ważne, że wyznawcami Parkera (i jego drogi) są zarówno Neiman jak i Fletcher. Ta zgoda ponad upokorzeniami sprawia, że film Chazelle'a jest intrygująco niejednoznaczny. Uczeń nie jest bezbronną ofiarą, a nauczyciel bezmyślnym katem - Neiman doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co i dlaczego robi z nim Fletcher. A fakt, że nie rezygnuje i cały czas powraca na zajęcia, nie można tłumaczyć tłumaczyć tylko syndromem ofiary. Chłopak uważa bowiem, że piekło, które przechodzi w zespole to cena, jaką musi (i chce!) płacić za miejsce na kartach historii. Kluczowa dla tej postaci jest niepozorna scena rodzinnego obiadu, na którym Neiman wyśmiewa swoich przeciętnych kuzynów. Do parteru sprowadza go jego własny ojciec (Paul Reiser), trzeźwo przypominając, że Charlie Parker, może i osiągnął wybitność, ale również zapił się na śmierć w wieku 35 lat.

Podobnie jak "Birdman", "Whiplash" kończy się nieoczywiście. W brawurowym finale podział na ofiarę i oprawcę się zaciera, pomiędzy bohaterami zawiązuje się nić dziwacznego (ktoś powiedziałby: chorego) porozumienia. A widz sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie zadawane w filmie przez obu bohaterów - "ile można poświęcić, by wybić się ponad przeciętność?". I właśnie ta otwartość, fakt, iż Chazelle'owi udało się uciec od sztampy opowiadania o przemocy nauczyciela wobec ucznia, sprawia, że "Whiplash" daje widzowi tak wiele satysfakcji.

WYDANIE DVD: Na płycie znalazły się nie tylko zwiastuny, ale i komentarz Damiena Chazelle i J. K. Simmonsa (bardzo ciekawe), oraz 8-minutowy zapis spotkania Chazelle'a, Simmonsa i Tellera z publicznością na festiwalu w Toronto (interesujący, ale powierzchowny - jak to 8-minutowe spotkanie z publicznością).

9/10
Tomasz Pstrągowski
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)