Polska superprodukcja. Przebój Netfliksa zachwycił widzów na świecie

Prognozy pogody się nie zmieniają, wciąż budzą niepokój. Dynamika opadów ma się zwiększać. Trwają intensywne przygotowania, by sprostać zagrożeniu powodziowemu na różnych poziomach. Oby działania były bardziej skuteczne niż te z 1997 roku, przedstawione w serialu "Wielka woda".

"Wielka woda"
"Wielka woda"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Wiceszef MSWiA Wiesław Leśniakiewicz w piątek rano w radiu RMF zapewniał: - We Wrocławiu na pewno nie wystąpi taki kataklizm jak w 1997 roku. Nie przewidujemy, żeby na jego terenie wystąpiła na tyle wysoka woda, że trzeba będzie ewakuować część mieszkańców. To miasto nie jest w bezpośrednim obszarze zagrożenia.

Mieszkańcu Wrocławia mają nadzieję, że wiceszef MSWiA wie co mówi i jego słowa będą miały odbicie w rzeczywistości. Pamiętamy jednak (z życia lub z serialu), że podobne, uspokajające słowa kierowane były do ludzi w 1997 roku, a potem woda z Odry zalała pół miasta. Wierzymy, że tym razem będzie inaczej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wielka Woda | Oficjalny zwiastun | Netflix

Historię powodzi tysiąclecia wiernie i ze sporym rozmachem przedstawił serial "Wielka woda" z 2022 roku. Widzowie porównywali go do słynnej produkcji HBO "Czarnobyl". "Bardzo podobny klimat. Ten sam stan zagrożenia i napięcia przed zbliżającą się katastrofą. Z jednej strony niekompetencja osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, z drugiej bohaterstwo zwykłych ludzi" – takie opinie wyrażali internauci.

Na widzach duże wrażenie robiła także scenografia i efekty specjalne, szczególnie oddanie zalanej wodą ulicy Wrocławia. "Zbudowaliśmy jedną ulicę, która byłą kopią konkretnej ulicy, Więckowskiego, a potem ją zmienialiśmy jeszcze między zdjęciami. W postprodukcji zmienialiśmy też elewacje, aby to wszystko poszerzyć" - zdradził scenograf Marek Warszewski.

"Potrzebowaliśmy bardzo dużego basenu. Samo budowanie trwało gdzieś w granicach ośmiu tygodni. Wymyśliliśmy metodę na budowanie basenów w budynkach, aby nie obciążać stropów. To wszystko musi być superszczelne, dobrze przygotowane" - wyjaśniał Warszawski.

Jan Holoubek, jeden z dwóch reżyserów "Wielkiej Wody", tak skomentował sukces serialu: "Dzięki popularności produkcji ludzie z każdego zakątka globu poznają ważny fragment polskiej historii. Ale to, co dla mnie jest najistotniejsze, to że niezależnie od kontynentu widzowie utożsamiają się z naszymi bohaterami. Właśnie o to nam chodziło, aby stworzyć uniwersalną opowieść o sile wspólnoty i rodziny w obliczu katastrofy".

"Wielka woda" wciąż oczywiście dostępna jest na platformie Netfliksa i może jest to dobry moment na obejrzenie lub przypomnienie sobie serialu o sile wspólnoty. Najważniejsze jednak jest to, żeby nadchodzące dni nie dopisały dalszego ciągu tej historii.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o krwawej jatce w "Obcy: Romulus", przeżywamy szok po serialu "Szympans, moja miłość" i wydajemy wyrok na nowym sezonie "Pierścieni Władzy". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Film
powódź tysiącleciawrocławnetflix
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (27)