"Wróg": W sieci pająka

Denis Willeneuve udowodnił niedawno znakomitym "Labiryntem", że potrafi tworzyć ambitne, klimatyczne kino. I chociaż jego najnowsze dzieło, *"Wróg", jest o klasę gorsze, wciąż pozostaje filmem wartym uwagi.*

"Wróg": W sieci pająka
Źródło zdjęć: © Studio Munka-SFP

Adam wiedzie proste, monotonne życie, którego rytm wyznaczają głównie wykłady na uniwersytecie (uczy historii) oraz cowieczorne schadzki z dziewczyną. Pewnego dnia kolega z pracy poleca mu film, w którym Adam dostrzega aktora uderzająco podobnego do samego siebie. Kierowany impulsem postanowi go odnaleźć, co będzie zaledwie początkiem komplikacji.

Od razu należy uprzedzić – nie jest to film, który spodoba się każdemu. Akcji nie ma tu praktycznie żadnej, do tego nawet chwila nieuwagi spowodować może, że „Wroga” po prostu się nie zrozumie. Zresztą nawet gdy oglądać się będzie dzieło Villeneuve w skupieniu, po seansie można być nieźle skonsternowanym. Z jednej strony to niewątpliwa zaleta – film zmusza do myślenia i zostaje w pamięci na długo. Z drugiej jednak możliwe, że całość jest zbyt zagmatwana i niewiele osób zdecyduje się obejrzeć „Wroga” po raz drugi, by dopatrzeć się różnych rzeczy.

Nie można też powiedzieć, że „Wróg” ma tylko jedną, właściwą interpretację. Każdy znajdzie w nim coś innego. Tym bardziej, że naprawdę długo nie wiadomo, czy Adam jest schizofrenikiem, wyobraża sobie wszystko by urozmaicić życie, a może ma brata bliźniaka. Wydaje się jednak, że pojawiające się tu i ówdzie pająki symbolizować mają jego mroczniejszą stronę, z którą stara się walczyć. W tym przypadku byłyby to marzenia o innym losie, w którym zdrada ciężarnej żony nie byłaby niczym innym, jak realizowaniem skrywanych pragnień.

Film Villeneuve pełen jest różnorakich tropów (najwięcej podpada pod kategorie psychoanalityczne). Od ekranu ciężko oderwać oczy jednak nie tylko za sprawą wciągającej historii. „Wróg” ma przede wszystkim gęsty klimat, nastrojowa muzyka i zdjęcia, w których dominuje szarość coraz bardziej potęgują poczucie zagubienia – zarówno widza, jak i głównego bohatera. W tej roli występuje, po raz kolejny u tego reżysera, Jake Gyllenhaal, który z dużym wyczuciem potrafi zmienić ospałość, niemal letarg Adama na energię i mroczny błysk w oku Anthony’ego (tak ma na imię aktor). Partnerujące mu Melanie Laurent i Sarah Gadon również wywiązują się ze swoich zadań bez zarzutu.

„Wróg” Denisa Willeneuve jest więc zdecydowanie filmem wartym uwagi. To stylowe, wciągające dzieło sprawiające, że na kolejne dzieła tego twórcy czeka się z jeszcze większym zniecierpliwieniem. Chociaż część widzów zapewne wyjdzie z kina z mętlikiem w głowie, warto się zastanowić potem, czy często nie jest tak, że sami jesteśmy swoim największym wrogiem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)