Nia Vardalos to przykład hollywoodzkiej gwiazdy, której kariera od początku napotykała przeszkody i wydawało się, że nie ma większych szans na powodzenie. Mimo to nie poddała się, postawiła na własną determinację i od dwóch dekad pozostaje symbolem jednego z największych sukcesów w dziejach kina.
Ten sukces to jedna z najlepszych komedii wszech czasów czyli "Moje wielkie greckie wesele". Przy budżecie zaledwie 5 mln dolarów film zarobił niemal 400 milionów! To właśnie Vardalos napisała do niego scenariusz. Do dziś powstały już trzy części tej komedii.
Dzięki filmowi Vardalos, jako aktorka i scenarzystka, udowodniła swoją wartość i w bardzo wyraźny sposób odpowiedziała branży, która w nią nie wierzyła – a zwłaszcza swojej byłej agentce. 24 września Nia, a właściwie Antonia, skończyła 63 lata.
Kilka lat temu w rozmowie z MovieMaker powiedziała: - Czasami jestem przedstawiana jako bardzo silna osoba, która została odrzucona przez Hollywood i dlatego stworzyła własną historię.
Hollywoodzka historia Kopciuszka
Działa w Hollywood od połowy lat 90., jednak na przełom musiała czekać bardzo długo. Początkowo trafiały się jej głównie drobne, epizodyczne role w serialach, do czego w dużej mierze przyczyniła się jej ówczesna agentka.
- Nie byłam "wystarczająco ładna", aby grać główną rolę i nie byłam wystarczająco gruba, aby zostać aktorką charakterystyczną - wspominała słowa, jakie usłyszała od swojej agentki.
To przykre doświadczenie było jednak katalizatorem zmian w jej karierze.
- Musiałam je wykorzystać i coś z niego zrobić, dlatego pożyczyłam komputer od znajomego i napisałam scenariusz do "Mojego wielkiego greckiego wesela" - wyznała. Za scenariusz do filmu została nominowana do Oscara!
Vardalos dopięła swego i osiągnęła ogromny sukces, ale to nie znaczy, że uwolniła się od dawnych ran – wciąż nosi w sobie traumę sprzed lat.