Zagrał kultową rolę. To ona spowodowała, że rzucił aktorstwo
W najnowszym wywiadzie Marek Kondrat, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, ujawnił, co skłoniło go do porzucenia aktorstwa niemal dwie dekady temu. Wszystko za sprawą roli Adasia Miauczyńskiego w filmie "Dzień świra", która okazała się dla niego wyjątkowo trudnym doświadczeniem.
Marek Kondrat przez lata cieszył się ogromną popularnością i uznaniem. W 2008 roku zaskoczył wszystkich, ogłaszając zakończenie kariery filmowej. Wielu nie traktowało tej deklaracji poważnie, wierząc, że aktor wróci na ekran po krótkiej przerwie. Minęło prawie dwadzieścia lat, a Kondrat konsekwentnie podtrzymuje swoją decyzję.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" artysta wyznał, że do odejścia z zawodu skłoniła go rola Adasia Miauczyńskiego w kultowym filmie Marka Koterskiego "Dzień świra". Kondrat przyznał, że grając tę postać powiedział widzom wszystko, co miał do przekazania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zostali ojcami w późnym wieku. Matki ich dzieci są dużo młodsze
- Musiałem wykreować tę postać, a więc na pewien czas stać się Adasiem w sposób niesłychanie dosłowny. Odnaleźć tkanki, przestrzenie w życiu, które są wspólne. Koterski zmusza aktora do pokazania własnej wrażliwości, do czego potrzebna jest pewna odwaga. Człowiek nie ukrywa się za kostiumem czy scenariuszem, który opowiada jakąś przygodę. W "Dniu świra" nie ma przygody, ale jest obnażenie z całą swoją intymnością – ukazanie przestrzeni życia, której na ogół nie pokazujemy - wyznał w wywiadzie.
Aktor przyznał, że po tak intensywnym doświadczeniu poczuł swoisty przesyt, który stał się przyczyną jego chłodnego podejścia do kolejnych propozycji, a w końcu do rezygnacji z zawodu. - Dlatego pewien dosyt, który nastąpił po tym spotkaniu, jest przyczyną mojego chłodu wobec następnych propozycji, a w końcu rezygnacji z zawodu. Rola w "Dniu świra" była rodzajem przeżycia, które nie zakłada następnych wcieleń. Po czymś takim trudno wrócić do grania Halskiego w kolejnej ekspresji jego przygód z Biurem Ochrony Rządu – dodał.
Kondrat zaznaczył, że były też inne czynniki wpływające na jego decyzję, ale spotkanie zawodowe z Adasiem Miauczyńskim było najsilniejszym impulsem. - Powodów jest znacznie więcej. Rolę u Koterskiego umieszczam na tej liście, bo w moim życiu zawodowym nastąpił rodzaj zaspokojenia, satysfakcji, że dotknąłem czegoś, czego nigdy nie przewidywałem dotknąć – wyjaśnił aktor.
Najtrudniejsze pożegnanie w "The Last of Us", na które nie byliśmy gotowi. Pamela Anderson cała w brokacie i pijacki morderczy pakt grupki przyjaciół w serialu BBC. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: