Dwayne Johnson chce zostać nowym Jamesem Bondem. Żartuje, czy mówi poważnie?
Dwayne Johnson znany jest z dużego poczucia humoru. Tak więc jego deklaracji, że chce zagrać agenta 007 raczej nie należy brać na serio. Choć jeśli mówi, że gotów jest chodzić nawet na castingu, to kto wie, czy nie ma w tym ziarenka prawdy.
Trwająca ponad 15 lat przygoda Daniela Craiga ze słynną postacią agenta Jej Królewskiej Mości dobiegła końca. "Nie czas umierać" pojawił się w kinach przed kilkoma tygodniami, ale już od wielu miesięcy trwa casting do roli następnego agenta 007. Na razie toczy się on głównie na płaszczyźnie medialnej, choć oczywiście nie wiemy, jak przebiegają tajne rozmowy producentów z potencjalnymi kandydatami.
Trudno powiedzieć, czy ktoś z produkcji rozmawiał o tym z najbardziej kasowym aktorem ostatnich lat w Hollywood. Dwayne Johnson zna swoją wartość, miał więc odwagę stwierdzić, że widzi siebie w roli agenta 007. W wywiadzie dla "Esquire" aktor podkreślił, że nie jest zainteresowany zagraniem przeciwnika głównego bohatera. To nie wchodzi w grę. Powiedział, że chce zastąpić Daniela Craiga, chce zostać następnym Jamesem Bondem. Jest nawet gotów chodzić na castingi.
Dwayne Johnson zdaje sobie chyba sprawę, że nie jest faworytem do przejęcia schedy po Danielu Craigu. Na razie największe szanse daje się oczywiście brytyjskim aktorom. Padają takie nazwiska jak Tom Hopper, Tom Hardy, Idris Elba czy Henry Cavill.
Przy okazji wywiadu z "Esquire" dowiedzieliśmy się, że dziadek Dwayne'a Johnsona, Peter Maiva, zagrał w jednym z filmów o agencie 007. Przodek Johnsona wystąpił w piątej części przygód Jamesa Bonda, zatytułowanej "Żyje się tylko dwa razy" z 1967 r.
- Mój dziadek był złoczyńcą, ale ja nie chcę być czarnym charakterem – zastrzega hollywoodzki gwiazdor.