RecenzjeZasłona dymna

Zasłona dymna

"Cudowność nigdy nie jest efektem nadmiaru rzeczywistości, lecz - przeciwnie - nagłego braku rzeczywistości i zawrotnego wrażenia, że się w nią wpadnie." Doskonałość w filmie *Andrzeja Jakimowskiego nie jest owocem zawikłania fabularnej historii, ale jej przedziwnej, czarującej prostoty. Świat przedstawiony "Imagine" jest światem pełnym. Barwnym, pachnącym, niemal fizycznie wyczuwalnym. Reżyser stosuje kilka sztuczek, by odsłaniać go przed widzami nietypowo powoli. Zmusza ich do mrużenia oczu i wierzenia bardziej w to, co słyszą, niż w to, co mogą zobaczyć. Pozwala im zanurzać się w stworzonym przez siebie świecie, ale nikomu nie daje szansy, by wypłynął poza zmyślnie wykadrowaną przestrzeń. Odpływać można tylko we własnej wyobraźni. Czy jednak czasem nie o to w życiu chodzi?*

Wielu twórców wyobrażało sobie już miasta zasiedlone przez ślepców. Zarówno José Saramago jak i Fernando Meirelles chcieli nas przekonać, że kiedy zasypia zmysł wzroku, w ludziach budzą się demony. Społeczność ślepców w ich mniemaniu ulec musi zezwierzęceniu. W "Oczach Julii" Guillema Moralesa utrata wzroku to pierwszy krok do popadnięcia w szaleństwo. Jakimowski ani przez chwilę nie demonizuje ślepoty. Podchodzi do niej z namaszczeniem, badawczym zacięciem, analityczną cierpliwością, ale i ludzką czułością. Tworzy dzięki temu precyzyjnie skonstruowany scenariusz. Portretuje jednostki, które żyją w obrębie typowej struktury społecznej, a nie jej groteskowej karykatury. W granicach zasiedlonej przez nich rzeczywistości – w poznanej, oswojonej i bezpiecznej przestrzeni lizbońskiego ośrodka dla niewidomych – pojawia się tylko przysłowiowy "ten obcy", Ian (Edward Hogg)
.
Jest kimś, kto próbuje zaczynać coś od nowa, społecznym wyrzutkiem. A może po prostu indywidualistą o nietypowych poglądach na życie?

Ian jest ślepy, ale nie używa laski do wystukiwania sobie drogi. To świadectwo odwagi, które wystarczy, żeby zostać odrzuconym. Mężczyzna nie daje jednak za wygraną i przyjeżdża do ośrodka, żeby uczyć niewidomych rozumienia świata, słyszenia jego mowy i poruszania się w nim za pomocą echolokacji. Ian zmusza ich do zatrzymania się i posłuchania tego, co w trawie piszczy, zatroszczenia się o własną wyobraźnię i rozbudowania jej do rozmiarów świata, w którym można się bezpiecznie osiedlić. Przypomina trochę proroka, który zasklepioną w swoich lękach społeczność ożywia obietnicą raju. Jak każdy prorok zostaje jednak poddawany kolejnym testom – na wiarę, prawdomówność, autentyczność. I jak żaden – nie jest chroniony przed popełnianiem błędów, upadaniem i nadwyrężaniem ciała. Znajdzie się wśród jego uczniów lękliwy niedowiarek i przepełniony złością zdrajca. Znajdzie się też kobieta (Alexandra Maria Lara), która niczym biblijna Eva (cóż za
zbieżność imion!) zechce zasmakować prawdziwej wiedzy i bez względu na konsekwencje, opuści mury ośrodka, by udać się z Ianem na spacer zatłoczonymi, pełnymi zakrętów i niespodzianek ulicami Lizbony.

W wyobraźni mieszkańców rajskiego ośrodka, Ian przeistoczy się jednak w szatana, który okłamuje i mami sztuczkami. O ile w Biblii, obcy rzeczywiście wniósł zło do raju, o tyle w historii Jakimowskiego jest on raczej kimś, kto przynosi w darze świadomość. Inną sprawą jest to, że nie od dziś wiadomo, iż świadomość jest czymś, co najtrudniej przeciera sobie drogę w obrębie małych, odizolowanych struktur społecznych, ale i najszybciej je rozbija, kiedy już znajdzie dla siebie miejsce w ich obrębie. Jakimowski – jak wielu innych twórców – udowadnia, że rozumie ten mechanizm, ale jako jeden z nielicznych za sprawą wielkiej metafory i intymnej historii autentycznie skłania do usłyszenia głosu współczesności.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)