Zatargi z kolegami, szaleństwa z Kaczyńskimi i kompleks ojca. Trudne początki Marka Kondrata
Pewnego razu musiała interweniować milicja
Najbardziej zależało mu na akceptacji rówieśników. Nie chciał wyróżniać się z tłumu i irytował się, gdy po premierze zyskał rozgłos, a koledzy z podwórka nabijali się z niego, wołając za nim "Ciżma" albo "Wawrzek".
Znacznie lepiej wspominał za to pracę na planie. Zaprzyjaźnił się z Gustawem Holoubkiem, który odkrywał przed nim tajniki przyszłej pracy, a także z braćmi Kaczyńskimi, którzy w tym samym czasie brali udział w zdjęciach do filmu "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Wraz z „dwoma czortami” psocił i dokazywał. Aż któregoś razu niezbędna okazała się interwencja służb porządkowych.