Zatargi z kolegami, szaleństwa z Kaczyńskimi i kompleks ojca. Trudne początki Marka Kondrata

Obraz
Źródło zdjęć: © ONS.pl
Grzegorz Kłos

/ 7Pewnego razu musiała interweniować milicja

Obraz
© ONS.pl

Rola w filmie "Historia żółtej ciżemki" otworzyła mu drzwi do dalszej kariery. Ale Marek Kondrat początkowo nie był zadowolony z angażu. Choć pochodził z artystycznej rodziny, nie sądził, że pisany jest mu zawód aktora.

Najbardziej zależało mu na akceptacji rówieśników. Nie chciał wyróżniać się z tłumu i irytował się, gdy po premierze zyskał rozgłos, a koledzy z podwórka nabijali się z niego, wołając za nim "Ciżma" albo "Wawrzek".

Znacznie lepiej wspominał za to pracę na planie. Zaprzyjaźnił się z Gustawem Holoubkiem, który odkrywał przed nim tajniki przyszłej pracy, a także z braćmi Kaczyńskimi, którzy w tym samym czasie brali udział w zdjęciach do filmu "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Wraz z „dwoma czortami” psocił i dokazywał. Aż któregoś razu niezbędna okazała się interwencja służb porządkowych.

/ 7„Nasz tata jest aktorem”

Obraz
© ONS.pl

Marek Kondrat, syn znanego aktora Tadeusza Kondrata, twierdził, że jako młody chłopak nie miał żadnych aktorskich ambicji i zupełnie nie doceniał osiągnięć swojego ojca.

- To, że ojciec był aktorem, nic specjalnego dla mnie nie znaczyło. Jako dziecko nie mogłem rozumieć, odbierać jego zasług z przeszłości, o których matka wiedziała, tego, że był lubiany, noszony na rękach - opowiadał w "Gazecie Wyborczej".

Wściekał się też, gdy jego mama podkreślała, że są rodziną "wyjątkową" i przy każdej możliwej okazji chwaliła się mężem

- Miała np. zwyczaj mówić komuś, kogo dopiero co poznawaliśmy, że "nasz tata jest aktorem". To zdanie wywoływało u mnie wysypkę, a zimny pot spływał mi po potylicy. Bo co ono oznaczało? Czyj tata? Jej tata, mój tata? - irytował się.

/ 7Walka o akceptację

Obraz
© Materiały prasowe

Dla małego Kondrata najbardziej liczyła się zabawa z rówieśnikami. Dnie najchętniej spędzał z kolegami na podwórku.

- Wokół nas były gruzy getta. Tam było moje życie, bawiłem się z chłopakami w opadających gaciach i cześć - wspominał w "Gazecie Wyborczej". - Robiłem wszystko, żeby się wkupić w łaski oberwańców z Muranowa, którzy fantastycznie grali w piłkę i cały dzień spędzali na podwórku. Nie tak jak ja, który nie mogłem się brudzić, pocić. Próbowałem zyskiwać ich aprobatę przez zwiększony wysiłek - spadałem z trzepaka, rozwalałem nogę, zdzierałem kolana.

Kiedy sugerowano mu, że mógłby pójść w ślady ojca albo stryja Józefa, wpadał we wściekłość. Bał się, że straci zdobytą z takim trudem akceptację kolegów.

- Burzyłem się przeciwko temu piętami, nogami, rękami i wszystkim, co miałem. Nie chciałem być inny niż koledzy za żadne skarby świata!

/ 7Filmowy debiut

Obraz
© Materiały prasowe

Wreszcie jednak przestał walczyć z przeznaczeniem. Kiedy zaczęto szukać chłopca, który wcieliłby się w Wawrzka w "Historii żółtej ciżemki", szybko zaproponowano kandydaturę Kondrata.

Przeciwny temu był reżyser. Sylwester Chęciński uważał, że znacznie lepiej w tej roli poradziłby sobie młody Lech Rzegucki, chłopiec znany z filmów Janusza Nasfetera. Uważał, że Kondrat jest zbyt zmanierowany.

- Był dzieckiem artystów i doskonale wiedział, że ma coś odgrywać, a ja potrzebowałem przede wszystkim wdzięku i naturalności. Powiedziałem o tym Gustawowi Holoubkowi, ale on od razu mnie uspokoił: "Zobaczysz, jak ten chłopak wejdzie w kostium, jak znajdzie się pośród dekoracji, to wszystko zagra". I tak się też stało - wspominał później Chęciński.

Tymczasem Rzegucki tak się załamał porażką, że zupełnie zrezygnował z dalszej kariery

/ 7„Śmiertelne poniżenie”

Obraz
© Materiały prasowe

Początkowo Chęciński był jednak niezadowolony. Nie tylko z powodu Kondrata. Nie chciał kręcić filmów dla dzieci, marzyły mu się poważniejsze wyzwania i po kilku dniach zamierzał nawet zrezygnować z pracy. Dopiero kiedy film zdobył Złote Lwy na Festiwalu Filmów dla Dzieci i Młodzieży w Wenecji, docenił obraz, nad którym pracował.

Młodemu Kondratowi debiut jednak wydawał się prawdziwym przekleństwem. Dopiero z czasem zrozumiał, że koledzy, którzy tak mu dokuczali, byli po prostu zawistni i sami marzyli o podobnej szansie.

- Chłopaki zaczęły za mną wołać "Ciżma" albo "Wawrzek" *- wspominał. - *Długo uważałem, że przez "Ciżemkę", czyli uczestnictwo w życiu dla moich kumpli niedostępnym, zostałem śmiertelnie poniżony. Dziś wiem, że mi zazdrościli.

/ 7Dwa czorty na dachu

Obraz
© PAP

Z nostalgią wspominał za to samą pracę na planie. Zwłaszcza że równocześnie kręcono "O dwóch takich, co ukradli księżyc", w którym występowali Jarosław i Lech Kaczyńscy.

- *To były dwa czorty, które ze swoją piękną matką mieszkały w tym samym hotelu i przewracały go do góry nogami. Byli żywiołem nie do opanowania, problemem edukacyjnym dla wszystkich, bo - żeby zrobili coś na gwizdek - trzeba ich było najpierw spacyfikować. Nie tak jak mnie, który byłem grzeczny, zdyscyplinowany. Oni byli żywi, normalni, niezwykle inteligentni i - co ważne - wspierali się, jeden miał koło siebie drugiego *- opowiadał w "Gazecie Wyborczej".

Szybko się zakumplowali i razem doprowadzali ekipę do białej gorączki. Któregoś dnia weszli na dach Hotelu Grand, wywołując niemałe zamieszanie. Wezwano całą obsługę hotelu, milicję i straż pożarną. Chodzili też na pobliską strzelnicę i tam beztroski Kondrat przepuścił niemal całe swoje honorarium.

/ 7„Nic innego nie umiałem”

Obraz
© ONS.pl

Z czasem Kondrat zmienił zdanie i na poważnie zaangażował się w aktorstwo. Brał udział w konkursach recytatorskich, grał w przedstawieniach i filmach. Ale, jak twierdził, był to wybór z rozsądku - poszedł do szkoły teatralnej, bo "nic innego nie umiał".

- Szkoła, aktorstwo nie obchodziły mnie specjalnie. Tak jak to, co się potem ze mną stanie - twierdził. - Prace w teatrach, role filmowe przyjmowałem głównie z powodów towarzyskich. Zawsze się wdawałem w sytuacje, które ktoś mi aranżował, coś sobą gwarantował. Nigdy sam o to nie zabiegałem. Poruszałem się po trajektorii zawodowej, więc grałem, bo co miałem robić? W ten sposób zarabiałem na życie. Niewiele mnie to jednak obchodziło.

Pewnie dlatego Kondrat tak łatwo porzucił pracę i od kilku lat nie pojawia się już na ekranie. Ma własną firmę winiarską, a wolny czas poświęca swojej żonie, Antoninie Turnau-Kondrat (na zdjęciu z mężem).

Wybrane dla Ciebie

John Malkovich o romansie z Michelle Pfeiffer. "Nie da się tego cofnąć"
John Malkovich o romansie z Michelle Pfeiffer. "Nie da się tego cofnąć"
Założyli podsłuch w konfesjonale. To może być polski hit jesieni
Założyli podsłuch w konfesjonale. To może być polski hit jesieni
Wściekły jak osa. Wystarczył jeden dzwonek telefonu
Wściekły jak osa. Wystarczył jeden dzwonek telefonu
Idzie po Oscara. "Najlepsza rola Russella Crowe od 20 lat"
Idzie po Oscara. "Najlepsza rola Russella Crowe od 20 lat"
Nakręcili polski erotyk. "Aktorzy robili sobie nawzajem zdjęcia"
Nakręcili polski erotyk. "Aktorzy robili sobie nawzajem zdjęcia"
Fani dawno jej nie widzieli. Ledwo poznali jej nową twarz
Fani dawno jej nie widzieli. Ledwo poznali jej nową twarz
Numer 1 w Polsce. Kontrowersyjny film Smarzowskiego znów podbija widownię
Numer 1 w Polsce. Kontrowersyjny film Smarzowskiego znów podbija widownię
Rozwodzą się. Mąż podał zarobki aktorki
Rozwodzą się. Mąż podał zarobki aktorki
Pokazali "typowego" Polaka. Sprawa nie przeszła bez echa
Pokazali "typowego" Polaka. Sprawa nie przeszła bez echa
"Nie powinien latać". Lekarze ostrzegają Iana McKellena
"Nie powinien latać". Lekarze ostrzegają Iana McKellena
Potężny przebój w polskich kinach. Najlepszy wynik w historii
Potężny przebój w polskich kinach. Najlepszy wynik w historii
Usłyszała pytanie od dziennikarza, rozpłakała się na scenie
Usłyszała pytanie od dziennikarza, rozpłakała się na scenie