Zbigniew Zamachowski: "Ci, którzy szkalują film Vegi, rzeczywiście mają się czego bać" [WYWIAD]
- Nie ukrywam, że sytuacja, w której jesteśmy, nie jest moją wymarzoną - przyznaje w rozmowie z WP Zbigniew Zamachowski. Aktor zdradza szczegóły swojej roli w filmie Patryka Vegi. I przyznaje, że politycy krytykujący film mają się czego obawiać.
Artur Zaborski: Kogo gra pan w filmie "Polityka"?
Zbigniew Zamachowski: Postać Ojca Dyrektora.
Artur Zaborski: Czyli Tadeusza Rydzyka?
Moja postać, podobnie jak inne, jest inspirowana osobą z życia publicznego. Pamiętajmy jednak, że w głównej mierze realizujemy wizję scenarzysty i reżysera. Od siebie mogę dodać, że dawno nie czytałem scenariusza, który w sposób tak bezkompromisowy odnosi się do rzeczywistości tu i teraz.
Nie boicie się w taki sposób igrać z polską wierchuszką?
Nie, bo nasza władza bezkompromisowo poczyna sobie ze swoimi obywatelami, zwłaszcza z tymi, którzy się z nią nie zgadzają. Takich ludzi jest bardzo wielu. O tym także jest ten film.
Pan też jest w grupie obrażanych?
Nie ukrywam, że sytuacja, w której jesteśmy, nie jest moją wymarzoną. To eufemizm, że rządzący nie spełniają moich oczekiwań. Losy kraju, w którym żyją moje dzieci, bardzo mnie obchodzą. Nawet jeśli ktoś nie chce uczestniczyć w życiu publicznym, to ono samo się o niego upomina. Mam nadzieję, że "Polityka" będzie stanowić swoją bezkompromisowością rodzaj równoważni dla podejścia rządzących do obywateli.
ZOBACZ TEŻ: Patryka Vega do Jarosława Kaczyńskiego. "Macie się czego bać"
Wierzy pan, że ten film coś zmieni?
Nie mam pojęcia, czy kino jest w stanie coś zmienić, niezależnie od tego, jaki temat porusza. Przede wszystkim nigdy nie wiadomo, czy to, co powstanie, będzie dobre, czy niedobre, czy dotrze do widzów, czy nie. Ja sam głęboko wierzę, że film jest w stanie zmusić do zastanowienia, uruchomić pewien proces myślowy, który w widzu wywołuje refleksję. Gdybym tej wiary nie miał, już dawno przestałbym grać. Życzę sobie, żeby "Polityka" taką refleksję wywołała u jak największej liczby widzów.
To film na wskroś poważny?
To nie jest przekopiowanie rzeczywistości jeden do jednego. Opowieść wzięta jest w nawias gorzkiego humoru, czasami bardzo bolesnego. Wierzę, że to on skłoni widzów do zadania sobie istotnych pytań o postawę naszych rządzących i nas samych.
Mówi pan z wielkim spokojem, a film już wzbudza ogromne kontrowersje. Politycy nazywają go oszczerczym i szkodliwym dla Polski.
Najciekawsze jest to, że krzyczą o nim ludzie, którzy go nie widzieli, bo nie mogli - przecież film nie jest jeszcze zmontowany. Lęk o wszystko, co mogłoby naruszyć status quo, jest tak wielki, że krytykuje się coś, czego nawet się nie zobaczyło. To tak jakby słuchacz wydał opinię o utworze muzycznym, zachwycając się albo krytykując jedynie partyturę. Nie mam wątpliwości, że ludzie, którzy tak bardzo nasz film szkalują już na tym etapie, rzeczywiście mają się czego bać.
Premiera "Polityki" Patryka Vegi zapowiedziana jest na 6 września.