Zbigniew Zapasiewicz: kiedy postawiono mu diagnozę, było już za późno

Był jednym z najwybitniejszych polskich aktorów filmowych i teatralnych. Kojarzony go przede wszystkim z licznych kreacji u Krzysztofa Zanussiego. Jego śmierć była ciosem dla polskiej kultury. Odszedł 14 lipca 2009 roku. - Przezywaliśmy go "Słoń", bo był dobry, poczciwy. Bardzo uważał, żeby nikogo nie urazić – mówił w "Polityce" o Zapasiewiczu Andrzej Garlicki, kolega ze szkoły.

Zbigniew Zapasiewicz: kiedy postawiono mu diagnozę, było już za późno
Źródło zdjęć: © Filmpolski.pl
Michał Nowak

Talent aktorski Zbigniew Zapasiewicz przejawiał już w podstawówce; występowanie na scenie miało być dla niego pewną formą terapii, sposobem na zwalczenie nieśmiałości. Zgodnie z życzeniem matki zaczął studia na wydziale chemii, ale po roku zdecydował się zrealizować swoje marzenie o aktorstwie. Warszawską PWST ukończył w 1956 roku. Wkrótce potem zadebiutował w teatrze. Na ekranie pojawił się dopiero 7 lat później.

''Wstydziłem się emocji''

Nieśmiałość nieco utrudniała mu życie – ludzie często uważali go za człowieka chłodnego, który zawsze trzyma uczucia na wodzy. - Jak głęboko sięgam pamięcią, zawsze byłem nieśmiały – mówił w "Na żywo". - Wręcz wstydziłem się swoich emocji. I to zarówno tych, które towarzyszyły mi w teatrze czy na planie filmu, jak i tych w życiu prywatnym.

Był zdeterminowany, by ochronić swoją prywatność. Wolał, aby prasa większą uwagę przykładała do jego zawodowych osiągnięć. Tymczasem dziennikarze o wiele bardziej interesowali się jego życiem uczuciowym, całą uwagę skupiając na jego pierwszym rozwodzie i kolejnych związkach.

Obraz
© Filmpolski.pl

''Szalenie nudny temat''

- Wydaje mi się, że to szalenie nudny temat. Ileż razy można odpowiadać na pytanie: "Dlaczego pan się rozszedł z pierwszą żoną, a jak się układa z drugą?" - irytował się aktor w "Na żywo".
Nie chciał opowiadać o swoich partnerkach ani kryzysach w związkach. Był prawdziwym dżentelmenem i nie zamierzał nikogo urazić, nawet jeśli akurat nie układało mu się w małżeństwie. Nie krył jednak, że ceni sobie towarzystwo pań.
- Istotnie kocham kobiety, bo bez nich życie byłoby ubogie – mówił.
Jego pierwszą żoną została aktorka Krystyna Maciejewska. Małżeństwo zakończyło się rozwodem, ale nie zniechęciło Zapasiewicza do kolejnej próby. Jego wybranką została Iwona Sydor, również aktorka, znana między innymi z seriali "Czterej pancerni i pies" czy "Stawka większa niż życie".

Obraz
© East News

''Zbyszek był perfekcjonistą''

- Spotkaliśmy się w Teatrze Nowym w Łodzi, ja miałam tam próby do przedstawienia, a Zbyszek zdjęcia do filmu – opowiadała Sydor w "Super Expressie".

- Byłam nim zauroczona. Miał piękny stosunek do kobiet, wielki wdzięk i urok. Nasza znajomość przerodziła się w uczucie. Mimo że nie miałam żadnej gwarancji na pracę w Warszawie, zdecydowałam się na przeniesienie. Nie mogłam liczyć na wsparcie Zbyszka, gdyż nie uznawał protekcji. Aktorka żałowała, że ich małżeństwo, zawarte w 1975 roku, trwało tylko 10 lat.

- Byliśmy bardzo zgodnym małżeństwem – mówiła. - Nigdy nie kłóciliśmy się. Raz tylko zbeształ mnie okrutnie. Graliśmy gościnnie "Króla Leara" w Moskwie. Przed próbą z innymi aktorami poszłam na obiad, przez co spóźniłam się na próbę. Zbyszek był perfekcjonistą i wymagał tego samego od wszystkich. A szczególnie od własnej żony.

Obraz
© Filmpolski.pl

''Miałem przygodę z alkoholem''

To z miłości do Sydor zaczął też walkę z nałogiem, który niszczył mu życie. - Sprawa z alkoholem zaczęła się niewinnie, jak zawsze – opowiadał Zapasiewicz w książce "Zapasowe maski". - Przez jakiś czas, mam wrażenie, to doświadczenie coś we mnie otwierało, ono mnie rozluźniało [...]. Potem zaczęło być groźne. Gdzieś w końcówce lat siedemdziesiątych to już była choroba i nasilała się.[…] Zatrzymałem się w momencie, kiedy zobaczyłem, że zaczyna rzutować na całe moje funkcjonowanie [...]. Najpierw zacząłem sobie pomagać medycznie. To potem wracało, jeszcze raz, i jeszcze, aż wreszcie się uspokoiło.

Aktor niechętnie wracał do tego tematu i irytował się, że media wolą pisać o jego nałogu zamiast o pracy w teatrze i filmie.
- Swego czasu dziennikarze pastwili się nad faktem, że lubię wypić. Owszem, miałem przygodę z alkoholem, ale to dotyczy bardzo wielu ludzi, choć powody bywają różne. Ja też miałem swoje powody, ale, na Boga, czy mam się z tego publicznie spowiadać, dlatego, że jestem osobą znaną? To jakieś nieporozumienie! - cytowało słowa Zapasiewicza "Na żywo".

Obraz
© Forum

Późna diagnoza

Trzecią żoną aktora została młodsza od niego o 27 lat Olga Sawicka (na zdjęciu powyżej). Poznali się, kiedy Zapasiewicz był jeszcze z Sydor.
Moje życie prywatne było zupełnie rozbite. Wszelkie usiłowania zbudowania jakiegoś trwałego związku spełzały na niczym. Wróciły problemy alkoholowe - mówił aktor. Rozwiódł się z żoną i zaczął zabiegać o względy Sawickiej.

- Po pewnych trudach udało mi się ją nakłonić do tego, żebyśmy byli razem. Bardzo się tego bała i wcale się nie dziwię. Byłem człowiekiem pięćdziesięcioletnim, a ona miała 23 lata. Ale zaryzykowała...

Młoda aktorka nie wiedziała jeszcze, że przez ten związek odwróci się od niej środowisko artystyczne. Długo nie mogła znaleźć pracy, zarzucano jej, że chce zrobić karierę dzięki mężowi. Ale nigdy się nie poddała. To ona była u jego boku, gdy aktor dowiedział się, że ma nowotwór i że na leczenie jest już zbyt późno. Zapasiewicz zmarł kilka dni po usłyszeniu diagnozy, 14 lipca 2009 roku. Miał 74 lata.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (80)