Trwa ładowanie...
d3kexlv
recenzja
27-06-2014 10:57

Zbrodnia tuż przed emeryturą

d3kexlv
d3kexlv

„Riwiera dla dwojga“, czy raczej (wolę wersję reżysera, niż dystrybutora) „Love Punch“ („Miłosne uderzenie“) to nieco absurdalna i trochę niewiarygodna miłosna komedia uszyta z ironicznych dialogów, historii zdystansowanych do siebie bohaterów i wywróconych do góry nogami konwencji gatunkowych. Joel Hopkins („Po prostu miłość“) nie sili się na wielką oryginalność, ale potrafi na tyle odpowiednio wyważyć wszystkie składniki typowe dla komedii, by zaserwować widzom przyjemny seans, a krytyków nie skłaniać do zadawania zbyt wielu wnikliwych pytań.

„Riwiera dla dwojga“ to nieźle napisana i przyzwoicie zagrana komedia romantyczna o parze pięćdziesięcioletnich ex-małżonków, którzy – nie tyle w chwili kryzysu wieku średniego, co w momencie radykalnego życiowego załamania – na powrót łączą siły, by stawić czoło światu. Nie wydają się jednak mądrzejsi od dwudziestoparolatków, którymi byli, kiedy poznali się na studiach. Z chwilą, gdy Kate (Emma Thompson) wysyła córkę do college’u, a Richard (Pierce Brosnan) oddaje swoją młodą kochankę w ramiona innemu – cały ich świat wywraca się jednak na nice. Czy raczej – cała przyszłość, wraz z którą miało przyjść nowe życie – zostaje zagrożona. Richard dowiaduje się, że jego szef dokonał wielkiego finansowego przekrętu i w świetle prawa doprowadził do ruiny całą firmę pozbawiając swoich pracowników ubezpieczenia, pewnej stawki emerytalnej i spokojnej przyszłości.

Brak w tym logiki? Nie szkodzi. Później nie będzie lepiej. Trwoga skłania Richarda do szukania pomocy u Kate. Kiedy wspólna wizyta w Paryżu udowadnia byłej parze, że pozycji francuskiego biznesmena nic i nikt nie zagraża, odkrywająca uroki dojrzałych szaleństw kobieta proponuje byłemu mężowi rozwiązanie o tyle radykalne, co śmieszne, ale dla romantycznej komedii (zwłaszcza amerykańskiej i szczególnie z lat 30.) całkiem wiarygodne. Kate proponuje Richardowi kradzież klejnotu, który narzeczona jego szefa ma założyć na ich zbliżający się ślub na francuskiej riwierze. Z każdym krokiem urocza, niebanalna i totalnie absurdalna intryga komplikuje się trochę bardziej. Do zabawy dołącza dwójka przyjaciół Richarda i Kate – na co dzień zajmująca się domem Penelope (Celia Imrie) i były żołnierz armii wszelakich (walczący m.in. w Wietnamie i w szeregach Legi Cudzoziemskiej) Jerry (Timothy Spall). W czwórkę granice gatunków, dobrego smaku i logicznych rozwiązań inscenizacyjnych przekraczać znacznie łatwiej, niż we dwoje.

Hopkins cały czas ma jednak świadomość tego, że jego bohaterowie nie zmagają się tylko z brakiem doświadczenia w łamaniu prawa, ale i z własnym wiekiem. Wykorzystuje ich wady, ociężałe ciała (Jerry) i dolegliwości zdrowotne (Penelope) w celach czysto komediowych. Robi to jednak na tyle zabawnie, subtelnie i z klasą, że nie stwarza poczucia dyskomfortu, który pojawia się często w filmach z dojrzałymi bohaterami w rolach głównych. W „Riwierze...“ jest dużo naturalnego i niewymuszonego uroku, który pojawia się dzięki obecności Emmy Thompson – aktorki, która najbardziej żenujące sytuacje potrafi zamienić w zabawne i co najwyżej nieco pokraczne komediowe gagi. Najnowszy film Hopkinsa nie wymaga od widzów niczego, prócz rzucenia się w ramiona lekkiej, niegroźnej i tylko chwilami niemądrej intrygi z niedorzecznym, ale wzruszającym happy-endem w roli głównej.

d3kexlv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3kexlv