Zelnik i Dałkowska po wywiadzie z Januszem Gajosem: "zszedł na manowce"
"Modlę się za niego", "zbłądził" - mówią aktorzy Ewa Dałkowska i Jerzy Zelnik o swoim koledze po fachu. Występ Janusza Gajosa w TVN24 odbił się szerokim echem. Jego ostra krytyka rządu PiS nie musiała długo czekać na odpowiedź.
W rozmowie w "Faktach po Faktach" Janusz Gajos powiedział, że PiS "prowadzi wielu ludzi za rękę w stronę jakiegoś piekła". Jarosława Kaczyńskiego określił słowami: "myśli jak dziecko, które chce być królewiczem". Skomentował też aferę premii, przyznanych politykom przez Beatę Szydło: - To jest cyrk, to jest slapstikowa komedia. Nie do uwierzenia, że to się dzieje naprawdę. Chciałbym czuć się bezpieczny i spokojny. Jeden człowiek chce mówić mi, jak mam żyć. Daje mi tabelkę z przykazaniami na każdą okoliczność mojego życia. To jest przerażające. Nie umiem tego nazwać.
Słowa wybitnego aktora odbiły się głośnym echem. Co myślą o nich aktorzy, którzy nie kryją się z konserwatywnymi poglądami?
- Janusz sam siebie skomentował. Współczuję mu, że kieruje się emocjami, a nie rozsądkiem. Przykro mi, że wielu moich kolegów zeszło na manowce. O polityce coraz częściej wypowiadają sie ludzie, którym brakuje rozeznania. Ich sądy są powierzchowne. Żyją w lęku i zarażają lękiem - mówi w rozmowie z WP Jerzy Zelnik. - Dziwię się, że Janusz nie może poradzić sobie rozumowo z tym, co się dzieje. Trudno w jego słowach znaleźć mądrość wynikającą z wieku - dodaje.
Z kolei Ewa Dałkowska nie chciała szerzej komentować wypowiedzi Janusza Gajosa, powiedziała krótko, że będzie modlić się za aktora: - Wielu moich przyjaciół zachowuje się jak psuje. Modlę się za nich, żeby wrócił im rozum.