Związał się z Markowską, kiedy był żonaty. Potem dopadł ich kryzys
W "M jak miłość" wciela się w mecenasa Adama Wernera, niedawno zaś można go było oglądać w "Koronie królów", gdzie grał Grzekorza Nekanda. Młodsi widzowie z pewnością znają zaś jego głos. Jacek Kopczyński (który 11 sierpnia obchodzi 47. urodziny) z powodzeniem zajmuje się bowiem dubbingiem - był chociażby Peterem Parkerem w serialu o "Spider-Manie", a w serii o Scooby Doo gra Freda.
Prywatnie jest partnerem Patrycji Markowskiej, córki lidera grupy Perfect, z którą wspólnie wychowuje dziecko. I chociaż niedawno prasa donosiła o kryzysie w ich związku, obecnie para twierdzi, że udało im się pokonać wszystkie trudności i, być może, w przyszłości faktycznie zdecydują się na ślub.
Miłość do sceny
Aktorstwem zafascynował się w czwartej klasie podstawowej, kiedy po raz pierwszy wystąpił na scenie.
- Od tamtej pory byłem „artystycznie wykorzystywany” zarówno w podstawówce, jak i liceum. Moja mama, obserwując to wszystko, powiedziała (byłem w drugiej klasie liceum), że egzaminy do szkoły filmowej nie są łatwe i muszę się przygotować, bo sam uśmiech nie wystarczy - opowiadał w "Życiu na gorąco".
Szkolił się więc z łódzkim Zespole Tańca Ludowego Harnam, uczęszczał na zajęcia teatralne - i wysiłek się opłacił, bo do wymarzonej szkoły dostał się za pierwszym razem.
Wymarzony zawód
Na scenie zadebiutował jeszcze jako student trzeciego roku, potem zaczął występować przed kamerami, choć największą przyjemność sprawia mu bez wątpienia dubbing (uchodzi zresztą za jednego z najlepszych w tym fachu). Stale powtarza, że uwielbia grać i nie wyobraża sobie, by mógł mieć inną pracę.
- Wiem, ile wysiłku, uporu i cierpliwości trzeba mieć, żeby uprawiać ten zawód. Rzadko przychodzi coś natychmiast. Cały czas narażeni też jesteśmy na krytykę, czasem niełatwą do przełknięcia. Ale nie narzekam. Chcę jak najwięcej grać - mówił w "Życiu na gorąco".
Początek romansu
Gdy poznał Patrycję Markowską, miał żonę i dziecko - choć już wówczas ten związek chylił się powoli ku upadkowi. Zaprzeczał, jakoby to jego nowa wybranka była odpowiedzialna za kryzys w jego małżeństwie.
- Nie wyobrażam sobie, żebym namawiała faceta, by zostawił dla mnie żonę i synka - mówiła w "Gali" Markowska. - Jacek od dawna jest rozwiedziony i nie mam prawa analizować, dlaczego rozpadło się jego poprzednie małżeństwo. Wiem jedno: rozpadło się bez dramatów. Jestem zachwycona byłą żoną Jacka, bo ma klasę. Bardzo szanuję ją za to, jak z Jackiem wychowują Maksa, jakie są ich wzajemne relacje. Oboje udowadniają, że można się rozstać i żyć w przyjaźni. Że można pójść w różne strony, nie kalecząc się.
Piosenkarka przyznawała też, że początkowo nie chciała wchodzić w związek z żonatym mężczyzną.
- To był dla mnie dramat. Długo walczyłam z tym uczuciem, nie potrafiłam zaakceptować tego, że jest żonatym facetem, nawet jeśli nie mieszkał już z żoną. Nie dałam mu nawet numeru telefonu do siebie. Postawiłam sprawę jasno: nie będzie żadnych spotkań. A on szukał mnie przez znajomych, wreszcie przekazał list - dodawała.
Pokonany kryzys
Kiedy zaczęli się spotykać, artystka wyznawała, że w jej życiu nastał nowy etap i wreszcie jest szczęśliwa.
- Jacek jest wspaniałym facetem! Zanim go poznałam, zakochiwałam się w tzw. niebieskich ptakach, ale na szczęście ojca dla dziecka wybrałam sobie absolutnie odpowiedzialnego. Mężczyznę na życie trzeba sobie wybrać nie tylko sercem, ale i rozumem - mówiła w wywiadzie.
Nie posiadali się z radości, gdy na świat przyszedł ich syn Filip. Od tamtej pory praktycznie nie pojawiają się na imprezach branżowych; chcą jak najwięcej czasu spędzać razem, w rodzinnym gronie. Dwa lata temu media donosiły o poważnym kryzysie w ich związku, ale parze, dzięki pomocy terapeuty, udało się wyjść na prostą i dziś znów są szczęśliwi. Podobno zaczęli też rozmawiać o ślubie, co zapewne ucieszy dziennikarzy, którzy czekają na to wydarzenie już od kilku ładnych lat.