Zwyzywano ją od kretynki. Bokserka stanęła w obronie aktorki
Christy Martin zdecydowanie stanęła w obronie Sydney Sweeney po tym, jak aktorka Ruby Rose obwiniła ją za niepowodzenie filmu biograficznego "Christy". "Harowała dla tego filmu i dla mnie", napisała Martin.
Christy Martin, była zawodowa bokserka, zdecydowanie broni Sydney Sweeney po ostrej krytyce ze strony Ruby Rose. Aktorka zarzuciła Sweeney, że to jej wina, iż film biograficzny "Christy" odniósł porażkę w kinach.
"Zawsze byłam wojowniczką. Moje życie to odzwierciedla i teraz walczę także za innych", napisała Martin na Instagramie, dodając zdjęcie ze Sweeney, która wcieliła się w jej postać w filmie. "W ciągu ostatnich kilku dni widziałam, jak niektórzy atakowali moją przyjaciółkę Sydney Sweeney. Syd nie tylko harowała dla tego filmu, ale i dla mnie. Dla mojej historii. Dla tak wielu innych cierpiących w milczeniu".
"Jedyna". Gwiazdy hitu mówią o finale serii
Film "Christy" zarobił jedynie 1,3 mln dolarów w weekend otwarcia, mimo że był wyświetlany na ponad dwóch tysiącach ekranów. Sweeney w odpowiedzi na zarzuty Rose podkreśliła na Instagramie, że jest bardzo dumna z tego projektu, zwracając uwagę, że "nie zawsze tworzy się sztukę dla wyników, ale dla jej wpływu".
Ruby Rose w swoim poście w aplikacji Threads ostro skrytykowała Sweeney, twierdząc, że jej obecność zepsuła film, a ostatnie wpadki PR-owe aktorki nie przyczyniły się do jego sukcesu. "Jesteś kreatynką i zrujnowałaś film. Christy zasługiwała na coś lepszego", dodała Rose.
Tymczasem Sweeney zmagała się w ostatnim czasie z kilkoma porażkami na dużym ekranie. Jej komedia kryminalna "Americana" oraz produkcja "Eden" przygotowana pod kierunkiem Rona Howarda także nie odniosły sukcesu.
Przypomnijmy, że Sydney Sweeney znalazła się w centrum kontrowersji po kampanii reklamowej dla American Eagle. Reklama, w której aktorka mówi o "genach" i "jeansach", wywołała oskarżenia o promowanie eugeniki. Internauci zwrócili uwagę na podobieństwa do nazistowskiej propagandy, co wywołało burzę w mediach społecznościowych. Kampania reklamowa, która miała być niewinnym żartem, spotkała się z ostrą krytyką lewicy. Doszło do tego, że sprawę komentowali czołowi politycy, w tym przedstawiciele Białego Domu.