''Mechaniczna pomarańcza'': Jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów w historii
03.10.2014 | aktual.: 22.03.2017 08:49
Po tym filmie "Deszczowa piosenka" nigdy już nie brzmiała tak samo. Przewrotny soundtrack do gwałtu niejednego oburzył i niejednym zatrząsnął, a był to najmniejszy problem Stanleya Kubricka i jego „Mechanicznej pomarańczy”.
Po tym filmie "Deszczowa piosenka" nigdy już nie brzmiała tak samo. Przewrotny soundtrack do gwałtu niejednego oburzył i niejednym zatrząsnął, a był to najmniejszy problem Stanleya Kubricka i jego „Mechanicznej pomarańczy”.
Kto mógł, filmu zakazał, pod domem reżysera zbierali się narwańcy z gorącymi głowami i twardymi pięściami, prominentni krytycy krzyczeli: „Pornografia!”, a Stanleya Kubricka odpierał ataki chrześcijańskich organizacji zarzucających jego powieści gloryfikację przemocy i faszystowskiej ideologii.
Czy owe zarzuty były słuszne? Polscy widzowie mają szansę się przekonać, bowiem „Mechaniczna pomarańcza” wchodzi właśnie do naszych kin!
Zniknięcie ostatniego rozdziału
Zanim Kubrick sięgnął po książkę Anthony'ego Burgessa – podobno zupełnie przypadkowo, bowiem nie miał ochoty jej czytać i pod nos stosunkowo cienką powieść podsunęła mu żona – ta zdążyła już gdzieniegdzie ludzi oburzyć.
Podczas gdy jedni zachwycali się dziełem śmiało eksperymentującym z materią języka, inni zabraniali bibliotekom sprowadzać diabelskie tomiszcze będące podobno pochwałą bezsensownej przemocy. Ba, jakiegoś księgarza podobno nawet aresztowano za deprawowanie młodzieży podobną literaturą.
Kubric po przeczytaniu „Mechanicznej pomarańczy” momentalnie zapalił się do pomysłu zrealizowania adaptacji i zabrał się za pisanie scenariusza. Kłopot w tym, że brytyjski filmowiec nie miał wówczas pojęcia, że z amerykańskiego wydania, jakie posiadał, usunięto ostatni rozdział...
Pisarz i reżyser dwa bratanki
Po premierze Burgess chwalił film, zachwycał się mistrzowskim operowaniem przez Kubricka muzyką oraz rolą Malcolma McDowella, lecz brak napisanego przez niego zakończenia uwierał pisarza niczym kamyk w bucie.
Burgess obruszył się, bo samotnie musiał odpierać zawzięte ataki organizacji religijnych oraz szukającej sensacji prasy, uparcie udowadniając, że w jego książce obecne są chrześcijańskie wartości.
Kontrowersja dźwignią handlu
Ameryka zachwyciła się dziełem Kubricka. Zyski z tamtejszych kin przewyższyły budżet *„Mechanicznej pomarańczy” przeszło dziesięciokrotnie,* nagrania z „IX symfonią” Beethovena zaczęły schodzić jak nigdy, a film zdobył nominację do Oscara w najważniejszej kategorii.
Co nie znaczy, że za oceanem poszło łatwo, bo nie obyło się bez przepychanek z cenzurą.
Na dodatek niektórzy opiniotwórczy krytycy kręcili nosem. Roger Ebert pisał o „ideologicznym bałaganie”, a Pauline Kael nazwała film „pornograficznym”.
Nikt nie jest prorokiem...
Lecz prawdziwe cięgi zebrał Kubrick w ojczyźnie. Mimo że uznano film za obsceniczny, trafił do brytyjskich kin bez cięć.
Dystrybutor wycofał go jednak z obiegu na prośbę... samego reżysera, zmęczonego ciągłymi zarzutami o propagowanie przemocy oraz demonstrującymi pod jego oknem oszołomami grożącymi jemu i jego żonie.
Film Kubricka obwiniano za co najmniej dwa niepowiązane ze sobą morderstwa, których, rzekomo pod wpływem „Mechanicznej pomarańczy”, dopuścili się nastoletni chłopcy. Reżyser wystosował nawet specjalne oświadczenie, w którym przestrzegał przed obwinianiem sztuki za podobne czyny.
Ameryka kontra Kubrick
I choć amerykańska publika pokochała „Mechaniczną pomarańczę”, nie obyło się bez koniecznych ofiar.
Kubrick, aby uniknąć certyfikatu X, skazującego film na praktyczny niebyt, zgodził się usunąć około trzydziestu napakowanych przemocą i seksem sekund i tym samym dogodzić cenzorom.
Nieprzejednane pozostało Narodowe Katolickie Biuro ds. Kinematografii, które uznało film za godny potępienia i stanowiska swojego nie zmieniło nawet po latach, zalecając katolikom bojkot podobnych, podłych moralnie bzdur.
Nakręcona pomarańcza
„Mechanicznej pomarańczy”* w Wielkiej Brytanii *nie można było obejrzeć przez 27 lat.
Londyński klub Scala zbankrutował po przegranej batalii prawnej w 1993 roku za zorganizowanie bezprawnego pokazu. Dopiero po śmierci Stanleya Kubricka film trafił do tamtejszych kin, na kasety i płyty.
A Anthony Burgess? Po latach niejako odciął się od swojej najpopularniejszej książki, żałując jej napisania i bolejąc nad tym, że została źle zinterpretowana; obwiniał też film o przyczynienie się do spłycenia jej odbioru.* „Jest zbyt dydaktyczna, aby mogła być dziełem sztuki”,* powiedział.
„Mechaniczną pomarańczę” możemy oglądać na ekranach naszych kin od 3 października.
Bartosz Czartoryski