11. MFF Nowe Horyzonty na półmetku
Uczestnictwo w tegorocznym festiwalu jest źródłem wielu radości i przygód. Fantastyczny zestaw wybitnych gości, z którymi organizowane jest wiele spotkań – a którzy także poza oficjalnymi okazjami chętnie rozmawiają z festiwalowczami – codziennie dostarcza szans na nowe interpretacyjne odkrycia i głębsze zrozumienie wielu około filmowych kwestii.
Na mistrzów światowego kina, zaproszonych do Wrocławia, można się natknąć w kinowym hallu, pobliskiej kawiarni czy festiwalowym klubie – a żadne z zadanych im pytań (może poza tymi naprawdę nieprzemyślanymi...) nie pozostanie bez odpowiedzi. To, i wiele innych składników festiwalowej atmosfery, stanowi o wyjątkowości Nowych Horyzontów, pozwalając im bez kompleksów uzurpować sobie prawo do miana najlepszego polskiego filmowego festiwalu.
Festiwal rośnie w siłę a najlepszym tego dowodem jest frekwencja; proponowane przez organizatorów retrospektywy spotkały się z niezwykle pozytywną reakcją widzów. Zarówno na zaproponowany przez filmoznawcę, prof. Marka Hendrykowsiego wybór znanych i nieznanych filmów Andrzeja Munka jak i na projekcje niepoprawnych, eksperymentalnych (często nieukończonych) dzieł nowojorskiego undergroundowego filmowca Jacka Smitha – sekcji, które stoją właściwie po dwóch stronach filmowej barykady - ustawiają się długie kolejki. Podobnym zainteresowaniem cieszy się retrospektywa kina norweskiego (w tym twórczości największej tamtejszej twórczyni Anji Breien), które wśród festiwalowiczów cieszy się sporą estymą; popularność przeglądu, będąca pokłosiem wielu lat popularyzacji norweskiego kina zarówno przez Festiwal jak i Gutek Film - pokazuje jak skutecznie Nowym Horyzontom udaje się owe horyzonty u widzów poszerzać i uczyć kina. Z kolei projekcje
często balansujących na granicy absurdu japońskich erotyków (pinku eiga) czy momentami przezabawnych westernów zza Żelaznej Kurtyny to dla wielu prawdziwy “smaczek” wśród festiwalowych pokazów. Odkąd we Wrocławiu pojawił się Terry Gilliam, widzowie chętnie przychodzą na pokazy jego – nawet najbardziej znanych – filmów, by posłuchać co ex-Python ma na ich temat do powiedzenia. Codziennym wydarzeniem są niezmiennie pokazy konkursowe, na których często można spotkać się z autorami prezentowanych filmów.
Wyjątkowym wydarzeniem społeczno-towarzyskim okazał się niespodziewanie cykl “Round Midnight – Nocne szaleństwo”. Do grupy “midnight movies”, którym jest on poświęcony, amerykańscy krytycy J.Hoberman i Jonathan Rosenbaum (autorzy książki, której tłumaczenie ma na festiwalu polską premierę i jednocześnie jego przesympatyczni goście) zaliczają się niezależne, niskobudżetowe filmy z przełomu lat 60. i 70., które prezentowane w studyjnych kinach (najważniejszym z nich było kultowe nowojorskie Elgin Theater pod batutą Bena Barenholtza), poza systemem szerokiej dystrybucji, budowały swoją pozycję produkcji kultowych poprzez to, co dziś nazwalibyśmy „marketingiem szeptanym”. Uznaje się, że epokę „midnight movies” rozpoczyna „Kret” (1970) Alejando Jodorovskyego a kończy „Głowa do wycierania” (1977) Davida Lyncha (nota bene najlepsza pod względem artystycznym pozycja nurtu) – oba oczywiście pokazywane we Wrocławiu. Wśród dziesięciu prezentowanych w ramach cyklu produkcji znajdziemy także filmy, które choć nie były rzeczywistą częścią zjawiska, wpasowują się doskonale w jego definicyjne ramy.
Na późno-wieczorne pokazy we Wrocławskim kinie Helios przeważnie stawia się komplet widzów a na pokazach co bardziej znanych tytułów (m.in. "Różowe Flamingi", "The Rocky Horror Picture Show", "Noc żywych trupów") spotkać można nawet odpowiednio przebranych i ucharakteryzowanych kinomanów. Częścią kultu „midnight movies” było „wspomaganie” kinowego doświadczenia niedozwolonymi substancjami; jako, że obecnie nie jest to możliwe, łaknący rozrywki zaradni widzowie radzą sobie na swój sposób. Gdy na sali gasną światła, znakiem, że seans można uznać za rozpoczęty jest charakterystyczne „psst” jakie wydaje zawleczka w puszce. Zawartości możemy się tylko domyślać... Cieszy, że wszystkie z dotychczas pokazywanych na Festiwalu filmów, które mają trafić do dystrybucji w Polsce, okazały się jak dotąd produkcjami niezwykle satysfakcjonującymi. "Attenberg", "Koń turyński", "Człowiek z Hawru", "Moja Łódź Podwodna", "Rozstanie", "Dawno temu w Anatolii" – na te tytuły warto polować już wkrótce w repertuarze lokalnych kin.
Szczególnie pokazywany w ramach Panoramy najnowszy (i, jak utrzymuje twórca, ostatni))
film mistrza kina węgierskiego, Beli Tarra – "Koń turyński" – zwraca uwagę. Ta prosta, wręcz banalna historia, która w rytm codzienności wpisuje nieuniknioną śmierć jako naturalny finał wszechrzeczy, poprzez wykorzystanie lakonicznego języka filmowego, ograniczenie fabuły i świata przedstawionego zachęca widza do metaforycznych interpretacji i poszukiwania ukrytej w filmie symboliki. Jednak reżyser konsekwentnie utrzymuje, że jego dzieło (o którym sam powiedział, że “może to coś więcej, a może coś mniej niż film”) to jedynie prosta opowieść o życiu, którego naturalnym i nieuniknionym zwieńczeniem jest pożegnanie z ziemskim padołem; wszelkie komentarze i pytania widzów ciekawych jego inspiracji teatrem, znaczącej muzyki czy potencjalnej alegoryczności filmu nieco zirytowany Tarr kwitował zwykle
krótkim: “nie”.
Warto pamiętać o jeszcze jednym wydarzeniu, może nie tak medialnym ale bardzo istotnym z punktu widzenia filmowego środowiska. W poniedziałek 25 lipca odbyła się ceremonia z okazji wydarzenia, które już od kilku lat towarzyszy Festiwalowi: rozwiązanie XV Konkursu o nagrodę im. Krzysztofa Mętraka, wyróżniającą młodych krytyków filmowych. O randze tego konkursu świadczą sami jego laureaci – w latach ubiegłych zwyciężali Paweł T. Felis, Kuba Mikurda czy Michał Oleszczyk – obecnie wiodące postaci młodej polskiej kultury filmowej. W tym roku Grand Prix, rzeźbę autorstwa Adama Myjaka oraz 10 000 zł, otrzymał Marcin Adamczak.
Wszyscy obecni we Wrocławiu widzowie cieszą się, że pogoda przez ostatnie kilka dni była dla nich nieco bardziej łaskawa a kalosze i parasol przestały być obowiązkowym wyposażeniem kinomana. Organizatorzy przygotowali dla uczestników wiele wspaniałych niespodzianek – wśród nich choćby mini plażę na Placu Solnym i wielki ekran na Rynku, gdzie codziennie o 22:00 odbywają się darmowe projekcje. W końcu zamiast przemykać się obok, rzucając w ich stronę tęskne spojrzenia, można z nich skorzystać. Pogodo – tylko tak dalej!!
Ważne:
Pozostałe spotkania z twórcami w Gazeta Cafe:
27 lipca godz. 19.00 - Terry Gilliam
(kultowy reżyser amerykański o wielkiej wyobraźni i poczuciu humoru, ex-Python, bohater tegorocznej retrospektywy)
28 lipca godz. 19.00 - Béla Tarr
(mistrz węgierskiego kina, bohater retrospektywy 4. ENH, autor Konia turyńskiego, prezentowanego w Panoramie 11. NH)
30 lipca godz. 19.00 - Anja Breien
(jedna z najważniejszych przedstawicielek kinematografii norweskiej, bohaterka tegorocznej retrospektywy)
_**Anna Tatarska**_
ZOBACZ TAKŻE:
**[
Niedaleko pada jabłko od jabłoni ]( http://film.wp.pl/najseksowniejsze-matki-i-corki-duzego-ekranu-6025273914229377g )*
*[
Dołącz do nas na Facebooku! ]( http://www.facebook.com/filmwppl )*
*[
Emmanuelle - ikona erotyki po latach ]( http://film.wp.pl/pamietacie-czarna-emanuelle-zobaczcie-jak-sie-zmienila-6025274286928513g )*
*[
Co się stało ze słodkimi bliźniaczkami? ]( http://teleshow.wp.pl/blizniaczki-olsen-skonczyly-25-lat-6026604625773185g )*
*[
Prawdziwe nazwiska polskich gwiazd! Wstyd? ]( http://film.wp.pl/prawdziwe-nazwiska-polskich-gwiazd-6025274598372481g )*
*[
Spis grzechów Kuby Wojewódzkiego ]( http://teleshow.wp.pl/spis-grzechow-kuby-wojewodzkiego-6021644374000769g )**