"1917" porusza temat ważny dla Polaków. Hollywood od lat go omijało
Znakomitych filmów o drugiej wojnie światowej jest co nie miara, ale obrazy opowiadające o konflikcie 1914-1918 to wyjątkowa rzadkość. Twórców kandydata do Oscara "1917" wcale to nie dziwi.
Pierwsza wojna światowa, nazywana przez Amerykanów Wielką Wojną, zakończyła się w 1918 r. i przyniosła narodowi polskiemu niepodległość po 123 latach zaborów. Do mrocznego epizodu poprzedzającego radość Polaków nawiązał Sam Mendes w znakomitym filmie "1917", który już teraz jest typowany do Oscara za najlepszy obraz (i nie tylko). Jego film to rzadki przykład, bowiem Hollywood od lat omijało szerokim łukiem tematykę pierwszej wojny światowej. Dlaczego?
Jak wylicza "Variety", przez ostatnie 25 lat aż 16 amerykańskich filmów nominowanych do Oscara poruszało temat drugiej wojny światowej. W tym samym czasie pierwsza wojna światowa pojawiła się tylko w jednym filmie, który zdobył sześć Oscarowych nominacji. Był to "Czas wojny" ("War Horse") Stevena Spielberga.
Przed laty amerykańskie kino częściej przenosiło na ekrany realia Wielkiej Wojny –Stanley Kubrick w "Ścieżkach chwały", David Lean w "Lawrencie z Arabii", Peter Weir w "Gallipoli", ale było to zupełnie inne Hollywood (lata 50.-80.) niż to, które dało nam "Dunkierkę", "Czas mroku" czy "Listę Schindlera".
Krysty Wilson-Cairns, która napisała scenariusz "1917" razem z Samem Mendesem, nie jest zaskoczona większym zainteresowaniem drugą wojną światową w Hollywood.
- Druga wojna światowa to historia państw jednoczących się przeciwko tyranii nazistów. Jest w tym jedyna szansa na ocalenie ludzkości. Natomiast w pierwszej wojnie światowej motywacje są niejasne. Po części chodziło o spekulacje, po części dlatego, że imperia zaczynały tracić zagraniczne udziały – mówiła scenarzystka.
Drugi powód stojący za tym, że Hollywood rzadko przenosi się do lat 1914-1918, jest bardziej prozaiczny. Wilson-Cairns tłumaczyła "Variety", że świadkowie tamtych wydarzeń nie żyją, a gromadzenie informacji i materiałów źródłowych jest o wiele trudniejsze niż w przypadku drugiej wojny światowej.
- Nie mogłam znaleźć informacji w sieci. Musiałam jechać do londyńskiego Imperial War Museum i do Francji, i szukać książek, które od dziesięcioleci mają wyczerpane nakłady - mówiła Wilson-Cairns.
"1917" weszło do amerykańskich kin w święta Bożego Narodzenia i zebrało znakomite oceny. Polska premiera jest przewidziana na 24 stycznia.
"1917" opowiada historię dwóch brytyjskich szeregowców: Schofielda i Perry'ego, którzy u schyłku pierwszej wojny światowej otrzymują ogromnie ryzykowną misję. Młodzi żołnierze muszą przedrzeć się za linię wroga i przekazać rozkaz odwołujący atak, który w świetle nowych informacji nie ma najmniejszych szans powodzenia. Jeśli nie uda się wypełnić misji, niechybna śmierć czeka ponad 1,6 tys. żołnierzy, a wśród nich brata Schofielda.
W rolach głównych wystąpili znany z "Gry o tron" Dean-Charles Chapman i George MacKay ("Captain Fantastic"). W obsadzie znaleźli się również Colin Firth, Benedict Cumberbatch, Andrew Scott, Mark Strong i Richard Madden. Za zdjęcia odpowiada Roger Deakins ("Sicario", "Blade Runner 2049", "Skyfall"), a scenariusz napisali Sam Mendes i Krysty Wilson-Cairns ("Penny Dreadful"), dla której jest to debiut, jeśli chodzi o film pełnometrażowy.