Agnieszka Holland miała tylko odebrać nagrodę. Ze sceny w Gdyni padły mocne słowa
Reżyserka została nagrodzona za całokształt twórczości na 46. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Odbierając nagrodę, poruszyła temat uchodźców koczujących na polsko-białoruskiej granicy.
W Gdyni zakończył się 46. Festiwal Filmów Fabularnych. W tym roku Platynowe Lwy za całokształt twórczości odebrała Agnieszka Holland, reżyserka takich filmów, jak "Gorączka", "Europa, Europa", "W ciemności" czy "Obywatel Jones". Znana ze swojego zaangażowania politycznego i tym razem nie zmarnowała czasu na scenie. Odbierając nagrodę, dała mocną przemowę.
- Wśród wielu filmów, które zrobiłam były te szczególnie dla mnie ważne […], które mówiły o trudnej historii i o czasie pogardy, okrucieństwa i nienawiści. Mówiły o reżimach, które dzielą ludzi na lepszych i gorszych, na tych, którym przysługuje prawo do życia i przywileje i tych, którzy są podludźmi i są skazani na śmierć i cierpienie – zaczęła reżyserka.
Dalej jej przemowa zeszła jeszcze bardziej na temat polityki: - Mówiły o politykach, którzy grają strachem, manipulują opinią publiczną, by utrzymać władzę. Mówiły o politykach, którzy są oportunistyczni, o skorumpowanych mediach, o obojętności społecznej. Mówiły o tym nie dlatego, że chciałam przywołać historię, która się skończyła, oddać sprawiedliwość ofiarom tamtych czasów i oświetlić ich los. Ale dlatego, że miałam świadomość, że ten czas się nie skończył, on tylko zasnął. I może powrócić w każdej chwili, jeżeli nie będziemy dostatecznie uważni. Od jakiegoś czasu mam poczucie, że to się dzieje teraz. Że szczepionka Holocaustu i gułagów przestała działać i że te czasy nienawiści bardzo łatwo mogą wrócić. A może nawet już wracają.
Zwłoki imigrantów znalezione przy granicy. Straż Graniczna: Mamy pewne podejrzenia
Wreszcie Holland nawiązała do tego, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej: - I trudno mi dzisiaj cieszyć się naszym świętem, jeżeli sobie uświadamiam, że coś takiego dzieje się bardzo niedaleko od nas, w naszym kraju. Na granicach naszego kraju. Że umierają tam ludzie, których głównym grzechem jest to, że są inni i chcą żyć bezpiecznie. I nie mogę nie myśleć o tym, że dzieje się to niejako za naszym przyzwoleniem. Że naszą obojętnością, naszym lękiem, naszą bezradnością godzimy się na to.
Dodała: - I nie będę mówić o polityce, wiem doskonale, że każde państwo ma prawo, by strzec swoich granic. Ale wiem również, że żadne demokratyczne państwo nie może pozwolić na to, żeby niewinni ludzie, bezbronni ludzie, umierali na jego granicach […]. Nie godzę się na to, żeby obsadzać żołnierzy polskiej straży granicznej w rolach strażników muru berlińskiego z byłego NRD. Nie godzę się na to, by okoliczna ludność grała rolę donosicieli i żeby zanim podadzą chleb głodnemu, dzwonili na policję. To obciąża nas wszystkich strasznie jako wspólnotę. Jeżeli będziemy się na to godzić teraz, to, o czym mówił Marian Turski w swoim oświęcimskim przemówieniu, jest nieuniknione. Przeszłość dzieje się teraz, tak mi się zdaje. Ona się nie skończyła. A absurdalny stan wyjątkowy, na który się godzimy, wydaje się być prowadzony po to, żeby nie było śladów.
Na koniec Holland podkreśliła: - Polskie kino było zawsze odważne. W jego centrum był człowiek. Patrząc na filmy tegoroczne, widzę, że tak jest, mam nadzieję, że tak będzie i że człowieczeństwo będzie dla nas czymś najważniejszym.
Za swoje przemówienie Holland dostała owacje na stojąco.