"Animacje w 3D przestały szokować". Wywiad z twórcami filmu animowanego "Basia"
Basia, bohaterka znana z książek Zofii Staneckiej i Marianny Oklejak, wreszcie na dużym ekranie! Seria książek o 5-letniej dziewczynce kilka lat temu zachwyciła małych czytelników, a 14 kwietnia pojawi się w kinach. Reżyserzy w rozmowie z nami, zdradzają w czym tkwi sekret zadziornej bohaterki.
Rozmawiam z dwójką reżyserów i twórców Grupy Smacznego, Marcinem Wasilewskim i Łukaszem Kacprzakiem. Pierwszy rozgadany, empatyczny i chyba bardziej emocjonalny. Drugi, to typ konkretny i precyzyjny. To pierwsze wrażenie potwierdza się podczas autoryzacji wywiadu. Skoro w ten sposób połączyli siły przy produkcji filmu, to nie dziwi mnie, że końcowy efekt był tak dobry i... wizualnie smaczny.
Kto był pomysłodawcą cyklu o Basi?
Łukasz Kacprowicz, drugi reżyser i producent: Decyzję o realizacji projektu podjęliśmy wspólnie ale to Marcin przyszedł do mnie zachwycony książeczką...
Marcin Wasilewski, główny reżyser: A było to około 6 lat temu. Rozglądałem się wtedy za literaturą dziecięcą, bo niedawno urodziło mi się dziecko. Wówczas "Basia" dopiero zaczynała karierę. Moje pierwsze wrażenie związane z książką było pozytywne, ze względu na proste i piękne ilustracje. A sama bohaterka tym wyróżniała się spośród innych, że przeżywała rzeczywiste przygody, związane z codziennością, bez żadnych magicznych sztuczek czy podróży w kosmos. Po decyzji o filmie zaczęliśmy szukać odpowiedniego źródła finansowania.
Jak udało się je zebrać?
Marcin: Pierwsze kroki skierowaliśmy do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, bo akurat wtedy zaczął finansować produkcje dla dzieci. Przez chwilę współpracowaliśmy z partnerem francuskim. "Basia" miała być filmem międzynarodowym. Niestety sponsor z powodu problemów finansowych musiał się wycofać i wtedy mieliśmy kilkuletni zastój. Gdyby współpraca z francuskim partnerem się udała, to "Basia" byłaby produkcją międzynarodową.
I szkoda, że nie będzie, bo przecież animacja 2D przeżywa światowy renesans. Wystarczy wspomnieć chociażby takie filmy, jak "Sekret Księgi z Kells" czy "Sekrety Morza", które zdobyły uznanie w Europe.
Marcin: Animacje w 3D przestały szokować. Nastąpił przesyt na rynku. Zaczęły przecież powstawać filmy, które nie wnosiły niczego nowego. Wszystkie zaczęły być schematyczne, agresywne, zbyt dynamiczne. A ręczny charakter animacji jest bardziej bliski dziecku. Przecież dzieci też rysują, to dla nich naturalny odruch.
Czy to prawda, że produkcja 2D zajmuje dwukrotnie więcej czasu niż 3D?
Łukasz: Nie dysponujemy takimi statystykami, bo istnieją różne techniki animacji 2D. "Basia" była tworzona metodą poklatkową. A polega ona na tym, że każdą klatkę w ruchu się rysuje. Jest to czasochłonne. Rysujemy, czyścimy kolorujemy… więc możliwe, że zajmuje to więcej czasu.
Marcin: Sama praca nad animacją zajmuje miesiące. Ale od momentu pomysłu do końcowego efektu zajęło nam to w sumie 3 lata.
Czy dziecko wychowywane z telefonem i komputerem zainteresuje się filmem takim jak "Basia"?
* Marcin*: Wszystko zależy od rodziców, czy będą potrafili odpowiedni zachęcić dziecko do wspólnego oglądania. Film dotyka spraw codziennych takich jak komunikacja i rozwiązywanie problemów, a przecież te też są częścią dziecięcego świata. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dzieci które od zawsze oglądają dynamiczne filmy 3D mogą się nudzić...
* Łukasz *: Film był pokazywany na festiwalach i cieszył się wśród dzieci w wieku 5-9 lat dużym zainteresowaniem. Za sprawą książeczki dzieci już znają i lubią "Basię". Wierzymy, że nasi widzowie docenią refleksję, którą chcemy przekazać naszymi filmami. Serial dla dzieci może przekazywać ważne wartości.
A tymi wartościami jest bycie w relacji?
Łukasz: Staraliśmy się, by film był blisko oryginału. Chcieliśmy odpowiedzieć na pytanie, jak odnaleźć się w tym świecie. Bo nie jest ważne, jaki kto ma model komórki czy komputera. Ważne są: komunikacja, przyjaźń rodzina i pokonywanie trudów codzienności.
Zwiastun filmu mnie zachwycił. Skojarzył mi się ze starymi polskimi animacjami np. z "Bolkiem i Lolkiem" czy "Reksiem". Wzorowaliście się na nich?
Łukasz: "Basia" owszem, może przypominać stare filmy ale nasz metoda tworzenia nie odrzuciła nowoczesności. Korzystaliśmy z nowych zdobyczy techniki, które ułatwiły jej produkcję. Animacja w Polsce ma szansę na odrodzenie. Od momentu kiedy udało się pozyskać fundusze z Polskiego Instytutu Filmowego na serie animowane, nastąpił wzrost zainteresowania tego typu filmami. To bardzo ważne zwłaszcza w kontekście osób, które pracują w dziedzinie animacji.
Marcin: Kiedy założyliśmy studio, to mieliśmy wielkie ambicje. A do własnych filmów podchodziliśmy idealistycznie. Akurat wtedy w kinach pojawił o się francuski film animowany "Trio z Belleville”. Pamiętam, ze bardzo dodał nam skrzydeł na starcie. Zauroczył mnie też "Sekret księgi z Kells”, o którym wspominała Pani wcześniej.
A pańskie dzieci oglądały filmy o Basi? (do Marcina)
Marcin: Tak. Obydwóch synów. Starszy ma 9 lat, a młodszy 5. Zawsze gdy tylko pojawiał się nowy odcinek filmu, oni byli pierwszymi widzami. Mimo że są chłopakami, to polubili bohaterkę, bo jest charakterna, a nie jest przesłodzona jak większość animowanym dziewczynek. Chcieliśmy, żeby "Basia" była dla wszystkich. Żeby mogli się z nią identyfikować zarówno chłopcy jak i dziewczynki. Używając słów moich dzieci, myślę, ze oglądanie "Basi" to żaden obciach (śmiech).
O twórcach:
Grupa Smacznego – jedno z najbardziej aktywnych i innowacyjnych studiów animacji w Polsce. Działa od ponad 12 lat i specjalizuje się w animacji 2D. Studio zatrudnia ponad 30 artystów: reżyserów, animatorów, ilustratorów, montażystów, kompozytorów muzyki, etc. Oryginalne projekty Grupy Smacznego, takie jak serie "Mami Fatale” i "Grand Banda” są wysoko cenione na europejskim rynku, a artystyczne filmy krótkometrażowe – m. in. "Lost Senses” zdobywają nagrody na światowych festiwalach. Grupa Smacznego znalazła się wśród finalistów europejskiej nagrody Producent Roku 2016.