Anna Dymna: lekarze naciskają, by odpoczęła
Anna Dymna wybiera się wreszcie na zasłużone wakacje – ze swoją przyjaciółką Anną Seniuk - ale, jak donosi "Świat i ludzie", lekarze ostrzegają, że planowany przez nią odpoczynek to zdecydowanie "za mało" i aktorka powinna nieco zwolnić tempo. Tylko że gwiazda wielokrotnie już podkreśla, że ani myśli o emeryturze.
23.07.2017 06:37
Stan zdrowia artystki od dawna budzi już niepokój - aktorka ma za sobą wiele bardziej lub mniej poważnych wypadków i swego czasu była częstym gościem w szpitalu.
- Mój organizm, który przez całe życie był przeze mnie torturowany, zaczyna się mścić. Wszystkie moje członki są pokiereszowane. Na czele z kręgosłupem - wyznawała niedawno w rozmowie z "Twoim Imperium". - Zawsze byłam z tych szalejących i zwariowanych osób i dlatego np. problemy z kręgosłupem mam od wielu lat.
Mimo to nie zamierza zwalniać nawet na chwilę.
- Nauczyłam się od ludzi, z którymi pracuję, że dopóki wstajesz rano, to nie możesz się poddawać. Jeśli człowiek naprawdę kocha to, co robi, to wówczas ze wszystkimi trudnościami da sobie radę – twierdziła.
Niedawno artystka zasłabła i znowu trafiła do szpitala. Mimo to bagatelizuje swój stan. - Wszystko będzie dobrze. Tak naprawdę byłam chora na brak snu. Muszę się o siebie bardziej zatroszczyć - mówiła w magazynie "Świat i ludzie".
Lekarze naciskają, by odpoczęła i przestała się przemęczać, ale ona nie zamierza ich słuchać. Nie wtedy, kiedy wciąż jest potrzebna.
Dymna wielokrotnie była zależna od innych, musiała liczyć na ich wsparcie, i teraz chce spłacić ten "dług", nieść pomoc potrzebującym. Dlatego angażuje się w akcje charytatywne i założyła fundację "Mimo wszystko", która działa na rzecz chorych i niepełnosprawnych.
- Pomagam nie z poczucia obowiązku, ile z przekonania, że muszę spłacić swój dług – mówiła.
Niedawno zorganizowała koncerty, by pomóc Krzysztofowi Globiszowi, który potrzebuje kosztownej rehabilitacji po przebytym udarze.
Nawet będąc w szpitalu, wciąż zajmowała się pracą i załatwiała sprawy związane z fundacją. Jej celem jest teraz budowa ośrodka w Lubiatowie, niedaleko plaży, by ciężko chorzy pacjenci mogli spędzać czas nad morzem, w komfortowych warunkach.
Podkreśla, że dopóki żyje, nie zamierza się poddać i wciąż chce być użyteczna dla innych.
- Niedawno zdałam sobie sprawę, że mam prawie 66 lat. Pewnie długo już tak nie popodskakuję - mówiła. - Ale muszę być tą, która mówi, że da się, róbmy swoje!