Anna Korcz: straciła wszystko. Rozstanie okupiła nerwicą
Reżyserzy obsadzają ją zwykle w rolach twardych, spełnionych kobiet, zażarcie walczących o szczęście. Prywatnie Anna Korcz, która właśnie skończyła 49 lat jest znacznie spokojniejsza od swoich bohaterek. Sama siebie nazywa "kobietą po przejściach".
Wychowywała się bez ojca i dlatego przez całe życie szukała kogoś, kto się nią zaopiekuje, da poczucie bezpieczeństwa. Wreszcie, jak się jej wydawało, znalazła idealnego mężczyznę. Wyszła za niego i urodziła mu dwie piękne córki.
Koniec sielanki przyszedł niespodziewanie, kiedy mąż obwieścił, że odchodzi do innej kobiety. Ziemia usunęła się jej spod stóp. Straciła wszystko. Rozstanie okupiła *nerwicą,* depresją i wieloma nieprzespanymi nocami. Kolejne, zaczynane zbyt pospiesznie związki kończyły się przykrymi rozstaniami. I wreszcie poznała kogoś, kto przywrócił jej wiarę w miłość.
"Czułam się półsierotą"
Urodziła się 30 lipca 1968 roku w Warszawie. Jej rodzice rozstali się, gdy miała rok. Od tamtej pory wychowywała się bez ojca i, jak twierdzi, odbiło się to mocno na jej psychice.
- Czułam się półsierotą – opowiadała w "Na żywo". - Uważam, że pewne żale z dzieciństwa, które we mnie zostały, w negatywny sposób determinują moje dorosłe życie.
- Mama i mój dziadunio rozpieszczali mnie – dodawała w "Dzienniku". - Myślałam więc, że do końca życia tak będzie i że wszyscy będą o mnie zabiegać. Jak bardzo się myliłam!
Aktorka niewykorzystana
W filmie zadebiutowała jako nastolatka – w "Nocnym gościu" Stanisława Różewicza – ale o karierze aktorskiej nie myślała na poważnie. Do egzaminu na PWST stanęła, nie licząc w zasadzie, że się dostanie. A jednak.
Studia ją pochłonęły - zaczęła występować w teatrze, coraz częściej pojawiała się na ekranie, zdobywała nagrody. Z czasem jednak propozycje przestały nadchodzić. Reżyserzy nie mieli na nią pomysłu i trafiła do szufladki.
- Mówi się o mnie, że jestem aktorką niewykorzystaną – wspominała w "Angorze". - Miło jest być atrakcyjną i ładną, ale uroda też bardzo przeszkadza. Nie można grać wszystkich ról. Nie wszystkim chce się aktorkę pobrzydzić lub uwierzyć, że i ładna ma talent.
Czarna rozpacz
Lecz kariera zeszła na dalszy plan, kiedy Korcz poznała Roberta. Zupełnie straciła dla niego głowę.
Pobrali się po roku znajomości i wkrótce na świat przyszła ich córka Ania. Potem urodziła się Kasia. Szczęśliwa Korcz dzielnie łączyła obowiązki zawodowe z domowymi.
Los jednak nie był dla niej łaskawy. Okazało się, że mąż zdradza ją od dłuższego czasu. Wreszcie odszedł do młodszej kobiety.
- Zapłakane poduszki, palenie papierosów * – opowiadała w magazynie "Świat i ludzie" o swoich przeżyciach po rozstaniu. *- Na szczęście nie wpadłam w alkoholizm, ale to pewnie tylko dlatego, że źle się czuję po alkoholu. Lekarz stwierdził u mnie zaawansowaną nerwicę wegetatywną.
Mężczyźni ją zawiedli
- Spotkało mnie w życiu wiele złego. Na szczęście jakoś stanęłam na nogi. Nie oznacza to jednak, że sobie ze wszystkim świetnie poradziłam i nadal jestem silną, uśmiechniętą i pełną życia kobietą. Tak nie jest. Każda sytuacja odcisnęła piętno na mojej psychice – mówiła w "Świat i ludzie".
Pocieszenie po rozwodzie znalazła w pracy – dostała akurat rolę w serialu "Na Wspólnej". Stale szukała również nowego partnera.
- Mężczyzna i miłość są dla mnie najważniejsi na świecie i dają mi napęd do życia. Oddaję im się bez reszty – mówiła w "Dzienniku". Na próżno.
- Mężczyźni, których spotykałam po rozwodzie z pierwszym mężem, zawsze mnie zawodzili – kwitowała w "Pani Domu".
Kochankowie po przejściach
I wreszcie dopisało jej szczęście. Kiedy przestała szukać i powoli zaczęła tracić nadzieję na udany związek, na jej drodze, zupełnym przypadkiem, stanął wymarzony mężczyzna.
- Wypożyczał do serialu "Na Wspólnej" luksusowy samochód, którym jeździł mój ówczesny serialowy partner Krzysio Wakuliński – opowiadała w "Pani Domu". - Trwało to ze dwa lata i któregoś dnia spytałam w żartach, gdzie jest prawdziwy właściciel tego wozu. Wtedy poznałam Pawła.
Paweł Pigoń (na zdjęciu) miał wtedy żonę, ale Korcz stanowczo zaprzeczała, jakoby rozbiła ich związek.
- Jego małżeństwo było w rozkładzie – zapewniała.
"Warto było czekać"
– Miałam szczęście, że spotkałam niezwykłego człowieka: mądrego, prawego. O takim mężczyźnie marzyłam – opowiadała aktorka w "Życiu na Gorąco".
Dla niej Pigoń zdecydował się na rozwód.
- Jego żona Agnieszka nie miała wyjścia i musiała się zgodzić na definitywne rozstanie. Wiedziała, że mąż nie wróci do niej i dzieci – twierdził informator "Super Expressu".
Zamieszkali razem, a niedługo potem na świat przyszedł ich syn Jan. Jakiś czas temu w prasie pojawiły się plotki o kryzysie w ich związku, ale para zgodnie je dementuje.
- Spotkałam Pawła i los się odmienił. Zakochałam się po uszy za to, że jest taki dobry. Teraz wiem, że warto było czekać – zwierzała się Korcz, twierdząc, że o żadnym rozstaniu nie ma mowy.