Bela Lugosi: tragiczny koniec Księcia Ciemności
20.08.2016 | aktual.: 22.03.2017 16:54
Już za życia stał się legendą – rola wampira Draculi przyniosła mu prawdziwą sławę, ale równocześnie stała się przekleństwem ciążącym na nim aż do śmierci.
Już za życia stał się legendą. Rola wampira Draculi przyniosła mu wielką sławę, ale równocześnie stała się przekleństwem, które ciążyło na nim aż do śmierci.
Do Hollywood przybył jako nieznający angielskiego węgierski emigrant. Po kilku latach ciężkiej pracy znalazł się w czołówce najpopularniejszych i najbardziej kochanych przez publikę aktorów. W ciągu czterech dekad wystąpił* w ponad stu filmach.*
Tym bardziej bolesny był jego upadek. Ostatnie lata spędził w ubóstwie, grywając w najnędzniejszych projektach i z trudem wiążąc koniec z końcem. 60 lat temu zmarł Bela Lugosi.
Aktorskie powołanie
Urodził się jako Béla Ferenc Dezső Blaskó w Lugos (Lugoj), w węgierskim miasteczku, któremu zawdzięcza swój późniejszy sceniczny pseudonim.
O aktorstwie marzył od dzieciństwa. W wieku lat 12 rzucił szkołę i zaczął występować na scenie, początkowo otrzymując niewielkie rólki, by z czasem stać się aktorem rozpoznawalnym i lubianym.
Korzystając z tej popularności, przeprowadził się do Budapesztu – i choć sam twierdził, że królował niepodzielnie na scenie, w rzeczywistości zazwyczaj stał na drugim planie.
Bariera językowa
W 1917 roku spełnił swoje kolejne marzenie, debiutując na ekranie w niemym filmie „Nászdal”. Wówczas jeszcze nie jako Lugosi, lecz Arisztid Olt.
Przez kolejne dwa lata udało mu się zrealizować kilka projektów filmowych, jednak w 1919 roku aktor, zagorzały komunista, musiał opuścić rodzimy kraj. Wyjechał do Austrii, potem trafił do Berlina, aby wreszcie znaleźć się na statku płynącym do Nowego Orleanu. Stamtąd wyruszył do Nowego Jorku.
Nieznający języka, ale nad wyraz zaradny, Lugosi nie zamierzał czekać bezczynnie – występował na przedstawieniach dla emigrantów, zaś w 1922 trafił na broadwayowską scenę. Dialogów uczył się na pamięć, fonetycznie.
Milczący i tajemniczy
W 1922 roku świętował swój debiut w amerykańskim filmie „Niemy rozkaz”. Od tamtej pory intrygującego, milczącego aktora o nietypowej aparycji zaczęto obsadzać przede wszystkim w rolach przestępców.
Siedem lat później na broadwayowskiej scenie Lugosi otrzymał rolę Draculi w przedstawieniu opartym na słynnej powieści Brama Stokera. Przedstawienie okazało się ogromnym sukcesem komercyjnym.
Kiedy Hollywood rozpoczęło przygotowania do filmowej adaptacji, Lugosi wydawał się idealnym kandydatem. Ale producenci myśleli inaczej.
Skazany na Draculę
Podobno rolę najsłynniejszego wampira powierzono początkowo słynnemu Lonowi Chaneyowi. Dopiero śmierć aktora pokrzyżowała te plany i podpisano umowę z zabiegającym o angaż Lugosim.
Tym samym „Dracula” z 1931 roku wyniósł węgierskiego aktora na sam szczyt.
- Każdy aktor marzy o tym, by otrzymać swoją własną, oryginalną rolę, postać, z którą będzie kojarzony do końca życia. W moim przypadku tą postacią jest Dracula – mówił później.
Żałował tylko jednego – że za swój występ zgodził się na tak mizerne honorarium.
- Gdybym dostawał centa za każdy milion, który zarobił „Dracula”, nie siedziałbym tutaj teraz – wyznał dziennikarzom.
Pięć żon
Lugosi, niczym swój ekranowy bohater, nigdy nie narzekał na brak powodzenia u kobiet, ale to po „Draculi” wielbicielki, mdlejące na seansach, zasypywały go listami miłosnymi. Aktor był już wtedy po trzech rozwodach – z Iloną Szmick, Iloną von Montagh i Beatrice Weeks - więc chętnie korzystał z okazji.
W 1933 roku poślubił 19-letnią Lillian Arch, a pięć lat później na świat przyszedł ich syn, Bela G. Lugosi. Małżeństwo rozpadło się po 20 latach, podobno z powodu zazdrości aktora – jak się okazuje, niebezpodstawnej – o szefa żony, Briana Donlevy'ego (którego Arch poślubiła w latach 60.).
W 1955 roku ożenił się po raz piąty i ostatni, ze swoją fanką, Hope Lininger.
Pogrzeb w iście gotyckim stylu
Choć marzył o „normalnej” roli w „normalnym” filmie, został na dobre zaszufladkowany i zmuszony do odgrywania ról monstrów, złoczyńców czy szalonych naukowców. Za które otrzymywał jednak godziwe wynagrodzenia.
Wreszcie jednak musiał nadejść kres popularności – Lugosi, starzejący się, uzależniony od morfiny, którą szprycowali go lekarze od czasu, gdy został ranny na froncie, powoli popadający w paranoję i zaglądający do kieliszka, przestał być w Hollywood aktorem pożądanym.
Stale brakowało mu pieniędzy, więc przyjmował niemal wszystkie propozycje, pojawiając się w coraz mniej udanych filmach – m.in. „Planie 9 z kosmosu” czy „Narzeczonej potwora” Eda Wooda.
Zmarł w zupełnym zapomnieniu 16 sierpnia 1956 roku. Przyczyną śmierci był atak serca.
Za pogrzeb zapłacił jego fan, Frank Sinatra. Aktora złożono do trumny w słynnej pelerynie. Przez długie lata krążyła plotka, że było to jego ostatnim życzeniem. Jednak decyzję tę w rzeczywistości podjęli syn i piąta żona artysty.
W 1979 roku zespół Bauhaus wydał singiel z piosenką „Bela Lugosi’s Dead”,** uznawany za pierwszą płytę w historii rocka gotyckiego. (sm/gk)