Bohdan Łazuka: Zdał sobie sprawę, kto jest najważniejszą kobieta w jego życiu
12.02.2016 | aktual.: 22.03.2017 10:04
Córka wybaczyła mu wszystko
- Jak mnie pożądają te kobiety, już po prostu sił mi brak – śpiewał przed laty Bohdan Łazuka i nie był wcale daleki od prawdy. Zresztą artysta nawet teraz nie narzeka na brak powodzenia u przedstawicielek płci pięknej. Nonszalancki członek artystycznej bohemy, mężczyzna obdarzony charyzmą i niesamowitym magnetyzmem, od zawsze był prawdziwym wabikiem na kobiety. I chętnie korzystał z tej popularności.
Podrywał, łamał serca i dość szybko zmieniał obiekty zainteresowań. Musiało jednak minąć kilkadziesiąt lat, nim zdał sobie sprawę, kim jest najważniejsza kobieta w jego życiu.
href="http://film.wp.pl/bohdan-lazuka-zdal-sobie-sprawe-kto-jest-najwazniejsza-kobieta-w-jego-zyciu-6025226035876993g">CZYTAJ DALEJ >>>
Pierwsza miłość
Słabość Łazuki do kobiet jest już niemal legendarna. Aktor przyznawał, że od zawsze był kochliwy i mało odporny na kobiece wdzięki. Pierwszą miłość przeżył jako nastolatek.
- Pracowałem w sortowni węgla i zakochałem się w koleżance z pracy – wspominał w Dzienniku. - Miała na imię Bożena. Była o rok starsza ode mnie. To z nią straciłem cnotę. Ale kiedy wyjechałem, kontakt między nami się urwał.
Potem Łazuka oszalał na punkcie Lucyny Szczepańskiej z zespołu Śląsk.
- Nasza miłość skończyła się tak, że pewnego razu ona z zespołem wyjechała na Zachód i już tam została – opowiadał o końcu tego romansu.
Najpiękniejsza kobieta w polskim kinie
W szkole teatralnej Łazuka chętnie roztaczał wśród koleżanek swój czar, ale tak naprawdę w jego sercu była tylko jedna dziewczyna, Zofia Marcinkowska (na zdjęciu).
- Jedna z najpiękniejszych kobiet w polskim kinie – opisywał Łazuka. - Jej uroda była zjawiskowa: oczy jak chabry, nosek delikatny, kilka piegów, wielka kultura osobista, a do tego wszystkiego kształtny i obfity biust.
Romans skończył się jednak równie szybko, jak się zaczął i Marcinkowska wyjechała z miasta. Później, z powodu nieszczęśliwej i toksycznej miłości, popełniła samobójstwo (więcej tutaj)
. O śmierci dawnej ukochanej Łazuka dowiedział się dopiero po paru latach. Bardzo to przeżył.
Pierwszy ślub
Wreszcie Łazuka postanowił się ustatkować, ale decyzja o pierwszym ślubie okazała się kompletnie nietrafiona. Jego żoną została koleżanka z teatru, Barbara Wrzesińska. Związek przetrwał zaledwie trzy miesiące. Powód? Chorobliwa zazdrość aktora o piękną żonę. Po szybkim rozwodzie Łazuka ponownie stanął przed ołtarzem, ślubując miłość tancerce Danieli Pacholczyk (na zdjęciu).
- Mieszkaliśmy w Warszawie w dwóch pokoikach ze ślepą kuchnią. Ona pracowała w Teatrze Wielkim jako solistka. Nasze małżeństwo nie przetrwało. Dopiero po latach dotarło do mnie, że byłem strasznym egoistą, za mało się zajmowałem nią i domem – wspominał w Dzienniku.
- Tak bardzo zabiegałem o Danielę, kochaną, miłą i czułą, a potem po ślubie byłem zajęty sobą. Wypuściłem taki skarb – ubolewał. Gdy żona odeszła, zrozpaczony Łazuka rzucił się w wir imprezowania.
''Romansowałem na prawo i lewo''
- Romansowałem na prawo i lewo, miałem mnóstwo kobiet, ale były to związki na jedną noc – wyznawał ze wstydem. - Wolę tego nie pamiętać.
Wreszcie przyszło opamiętanie. W latach 70. Łazuka postanowił się znowu ustatkować, a jego trzecią żoną została Małgorzata Viresco (na zdjęciu), również tancerka.
- Byłem z nią sześć lat. Małgosia dała mi pięknego syna Adasia, w tej chwili profesora – mówił z dumą.
Małżeństwo jednak nie przetrwało. Łazuka oświadczył się więc po raz czwarty, tym razem modelce i projektantce, Renacie Węglińskiej. Żyli razem przez 21 lat i doczekali się córki Olgi. Ale Łazuka nie zdołał wytrzymać w małżeństwie i wylądował w ramionach Anny, doktora nauk medycznych. Tym razem jednak nie dążył do legalizacji związku – i słusznie, bo romans nie przetrwał. A Łazuka wrócił do swojej ostatniej żony.
Powrót do żony
- Postanowiliśmy znów być razem. Bo my nigdy nie przestaliśmy się ze sobą kontaktować, myśmy się nigdy nie rozstali. Cały czas żyliśmy w wielkiej przyjaźni. Teraz postanowiliśmy zachować dotychczasowy stan rzeczy, co oznacza, iż osobno mieszkamy, a spotykamy się, kiedy chcemy. Świetnie się rozumiemy. Na żonę zawsze mogę liczyć, a ona na mnie – mówił w Gali.
- Kiedyś wymyśliłem powiedzenie, za które obraziła się na mnie połowa Polski: wystarczy się rozwieść, żeby było dobre małżeństwo.
Z tego związku najbardziej ucieszyła się chyba ich córka Olga (na zdjęciu). Zwłaszcza że właśnie wtedy wreszcie udało się jej odbudować relację z tatą.
''Jestem potwornie zazdrosny o Olgę''
- Ze mną trudno wytrzymać – wyznawał Łazuka w książce „Przypuszczam, że wątpię”. - Bo ja czasem za bardzo kocham życie, zmiany, ruch, towarzystwo. Daję się porwać życiu. Przyznawał, że nie był najlepszym mężem ani ojcem. Choć ze swoich dzieci zawsze był szaleńczo dumny.
- To jedno, co mi się udało! - zapewniał w Gali. - Tylko teraz nie wiem, jak chodzić obok Oluchny, na bosaka czy na palcach, żeby wszystko było dobrze. Kobiety są niesamowite! Teraz córka jest dla niego wszystkim.
- Jestem potwornie zazdrosny o Olgę. Kiedy u jej boku pojawia się jakiś amant, biorę go na bok i mówię: a czy pan wie, że Olga zamierza wstąpić do klasztoru? Oczywiście żartuję, ale poważnie mówiąc, najchętniej nikomu bym jej nie oddał – śmiał się w Fakcie.
Rodzina w komplecie
Olga Łazuka wybaczyła ojcu, że nie zawsze był przy niej, gdy go potrzebowała. Teraz to ona się nim opiekuje – została jego menadżerką, dba o jego karierę, pilnuje, by ojciec się nie przemęczał. To dzięki niej w Godzisku odbędzie się pierwszy Festiwal Kultury i Sztuki im. Bohdana Łazuki.
Teraz też aktor rozumiał, jak ważna jest rodzina. I stara się poświęcać jak najwięcej czasu swoim bliskim.
- To nie oznacza, że wcześniej tato miał rodzinę totalnie w nosie – zapewniała jednak w Super Expressie Olga Łazuka. - Teraz w związku z tym, że zwolnił troszeczkę, ma więcej czasu. Szuka teraz bardziej spotkań z nami, myślę, że to związane jest z przemijaniem.
Teraz bardziej docenia więzi rodzinne, co mnie bardzo cieszy. Tato ma już swoje lata i wiadomo, że z wiekiem ma się już mniej siły na pewne rzeczy. Jest troszeczkę powolniejszy, troszeczkę mniej aktywny niż 10 lat temu. Bardzo złagodniał...
(sm/mn)