Bohdan Smoleń przeżył dwie tragedie. Żona i syn popełnili samobójstwo
Bohdan Smoleń uchodził wśród osób, które dobrze go znały, za człowieka najweselszego i najsmutniejszego zarazem. Jego żywiołem były występy kabaretowe. Rodzina, którą po swojemu kochał, była na dalszym planie. U szczytu sławy spotkały go dwie tragedie. Rok po roku stracił syna i żonę. Oboje popełnili samobójstwo.
Nie byłoby Teya bez charyzmatycznego Zenona Laskowika, ale bez wątpienia kabaret nie stałby się taką legendą, gdyby nie pani Pelagia, sceniczne wcielenie Bohdana Smolenia. Słynny skecz "Z tyłu sklepu" to do dziś niedościgniony klasyk, który bawi nawet młodsze pokolenia, niepamiętające komuny.
Ludzie zaśmiewali się do łez z popisów Smolenia, ale nie wiedzieli, że artysta skrywa też mroczne sekrety. Narodowy idol był człowiekiem nieszczęśliwym, który przeżył niewyobrażalny dramat.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o najlepszych (i najgorszych) reklamach świątecznych, wielkich potworach w "Monarchu" na AppleTV+ i szokującym znęcaniu się na ludźmi w "Special Ops: Lioness" na SkyShowtime. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
"Ojciec miał poważny romans"
Bohdan Smoleń poznał żonę Teresę jeszcze jako student zootechniki na Akademii Rolniczej w Krakowie. Pobrali się w 1970 r. i w kolejnych latach doczekali się trzech synów. Małżeństwo było bardzo burzliwe. Smoleń nie stronił od alkoholu i od kobiet.
"Dosyć późno dowiedziałem się, że na początku lat 80., niedługo po narodzinach Bartka, ojciec miał poważny romans. Mama przełknęła to. [...] Kiedyś jej się przelało. […] Mama rozmawiała z kimś przez telefon. Powiedziała, że chce się z ojcem rozwieść. Miałem otwarte drzwi do pokoju. Wiedziała, że wszystko słyszę. Nigdy o problemach w małżeństwie nie mówiła. Nagle przełamała zasadę izolowania nas od tego typu informacji. To było grube przekroczenie z jej strony. Byłem dzieciakiem, ona mówiła do słuchawki, ale patrzyła mi w oczy" - opowiadał syn Maciej w książce "A tam! Cicho być!".
Małżeństwo Smoleniów przetrwało wszystkie miłosne zawirowania. Ale w 1990 r. nastąpiła tragedia, po której żadne z nich się nie podniosło.
Samobójstwo syna
W kwietniu 1990 r. 15-letni Piotr Smoleń wyszedł wieczorem z domu i w niewyjaśnionych okolicznościach powiesił się na pobliskim ogrodzeniu. Ojciec znalazł syna, kiedy ten już nie żył. Odciął go od paska i tulił aż do przyjazdu policji.
Oficjalnie uznano, że było to samobójstwo, chociaż motywy decyzji nastolatka pozostały nieznane. Bohdan Smoleń nie wierzył, że syn sam targnął się na swoje życie.
"Jestem przekonany, że był ktoś drugi z nim. Ktoś mu to zrobił albo kazał mu to zrobić" - mówił w książce "Niestety wszyscy się znamy".
Rodzice desperacko próbowali dowiedzieć się czegoś więcej, byli nawet u wróżki.
"Ona powiedziała, że Piotrek był niekochany w domu. Że nie zaznał serca. To dobiło Teresę. Była bardzo wrażliwa. Powiedziała mi: 'Ty dasz sobie radę z dziećmi, ja już nie mogę, bo brakło tego jednego'" - wspominał Bohdan Smoleń.
Samobójstwo żony
Niecały rok po śmierci syna Bohdan Smoleń przeżył kolejny horror. Pogrążona w żałobie żona odebrała sobie życie.
- Wieczorem przyjechał kolega Andrzej. [...] Piliśmy, rozmawialiśmy o wszystkim, tylko nie o śmierci. W pewnej chwili Teresa poszła na górę, była zmęczona. Kiedy goście już wychodzili, poszedłem po nią, żeby się zeszła pożegnać. Powiesiła się na biustonoszu. Odszarpnąłem ten stanik, próbowałem ją reanimować, ratować. Zmarła mi na rękach. Ona wiedziała, że jestem twardszy od niej i nie potrafiła tego zrozumieć, że ma jeszcze dwójkę dzieci, które trzeba wychować. Zamartwiała się nad jednym - opowiadał w programie "Niepokonani".
"Śmierć moich najbliższych nie zrobiła mnie lepszym ani gorszym. Zrobiła mi wielką niewyobrażalną dziurę" - wyznał w książce "Niestety wszyscy się znamy".
"Nie mam już płuc"
Bohdan Smoleń wpadł w depresję. Wrócił na scenę dopiero po kilku latach, zaczął grać w "Świecie według Kiepskich", w którym stworzył kultową rolę listonosza Edzia. Równolegle prowadził stadninę koni i ośrodek hipoterapii. Założył także "Fundację Stworzenia Pana Smolenia", która wspomagała dzieci z porażeniem mózgowym i zespołem Downa.
Niestety satyryk podupadał na zdrowiu. Przez całe dorosłe życie palił jak smok.
- Nie mam już płuc, ale nie zamierzam z tym nic robić. Mój lekarz nie ma już do mnie sił. Palę nadal trzy paczki dziennie. Doktor poprosił mnie, żebym ograniczył się przynajmniej do dwóch, więc paliłem przez jakiś czas australijskie papierosy pakowane po 50 sztuk - opowiadał z czarnym humorem "Faktowi".
W 2008 r. Bohdan Smoleń przeszedł przewlekłe zapalenie płuc, a w następnych latach trzy udary. Pod koniec życia poruszał się na wózku inwalidzkim. Zmarł 15 grudnia 2016 r. Miał 69 lat.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o najlepszych (i najgorszych) reklamach świątecznych, wielkich potworach w "Monarchu" na AppleTV+ i szokującym znęcaniu się na ludźmi w "Special Ops: Lioness" na SkyShowtime. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.