Bolesne życie gwiazdy "Kevina". "To wciąż mnie rani. Tak głęboko to sięga"
Brenda Fricker nigdy nie była typową gwiazdą. Teraz, w wieku 80 lat, wraca do swoich ran – tych, które zadało jej życie, i tych, które zadała sobie sama. O wydanej autobiografii opowiedziała redakcji "Guardiana".
Brenda Fricker, dziś 80-letnia aktorka, która zapisała się w historii kina jako pierwsza Irlandka uhonorowana Oscarem, nie przypomina typowej gwiazdy. Zamiast czerwonych dywanów i blichtru Hollywood, jej dni upływają w zaciszu dublińskiego domu, gdzie przebywa głównie w łóżku, otoczona książkami, fotografiami z przeszłości i pamiątkami, które przypominają o jej burzliwym życiu. "Brakuje mi tchu od samego mówienia" - wyznaje w rozmowie z "Guardianem". "Nigdy w życiu nie czułam takiego zmęczenia. Czy kiedykolwiek jeszcze wstanę?" - dodaje.
Fricker, znana z ról w "Mojej lewej stopie", "Casualty" czy "Kevin sam w Nowym Jorku", to postać nietuzinkowa. Jej życie było pełne dramatów, ale także triumfów, które uczyniły z niej ikonę irlandzkiego i brytyjskiego kina. Właśnie wydała autobiografię zatytułowaną "She Died Young: A Life in Fragments", w której otwiera się na temat swojego życia – pełnego blizn, zarówno fizycznych, jak i emocjonalnych.
"Rób wszystko, póki jesteś młoda"
Życie Fricker od najmłodszych lat naznaczone było bólem i trudnościami. Dorastała w Dublinie, w domu, gdzie ojciec, dziennikarz, był zdystansowany, a matka – surowa i nieprzewidywalna, co Fricker przypisuje później odkrytemu guzowi mózgu. W wieku ośmiu lat doświadczyła nadużyć ze strony starszego mężczyzny, który przedstawiał się jako jej mentor. "To był dla mnie dobry układ" – mówi, choć jednocześnie przyznaje, że została zmanipulowana.
"Wiedźmin". Serialowy Jaskier: "To, że Henry odszedł z serialu, nie oznacza, że odszedł z naszego życia"
W wieku 14 lat życie Brendy zmieniło się dramatycznie po poważnym wypadku rowerowym, który na dwa lata przykuł ją do szpitalnego łóżka. Choć była błyskotliwym dzieckiem, wypadek przerwał jej edukację, co pozostawiło w niej głęboki ślad. "To wciąż mnie rani. Tak głęboko to sięga" – wyznaje.
Od ciemności do światła
Pomimo traumatycznych doświadczeń, Fricker znalazła w sobie siłę, by walczyć o lepsze życie. Zaczęła pracować jako dziennikarka, a później odkryła swoją prawdziwą pasję – aktorstwo. Współpracowała z największymi nazwiskami kina i teatru, takimi jak Daniel Day-Lewis, Richard Harris czy David Hare. Jej rola w "Mojej lewej stopie" przyniosła jej Oscara, ale także zetknęła ją z mrocznymi postaciami Hollywood, w tym Harveyem Weinsteinem, którego wspomina jako "obrzydliwego, jak wielką, spoconą świnię".
Choć świat filmu otworzył przed nią wiele drzwi, Fricker nigdy nie zapomniała o trudnych momentach swojego życia. Doświadczyła gwałtu, przemocy i straty – w tym śmierci ukochanej siostry Gránii, która zmarła w wyniku alkoholizmu. Te bolesne doświadczenia skłoniły ją do napisania wspomnień, które, jak sama przyznaje, były dla niej "morderstwem". "Przywoływanie tych wspomnień było bardzo bolesne" – mówi. "Myślałam, że jestem trochę chorobliwa. Ale jestem Irlandką".
Życie w cieniu przeszłości
Dziś Fricker spędza większość czasu w łóżku, zmagając się z bólem i zmęczeniem. "Przeżywam straszną śmierć" – mówi z nutą goryczy, ale po chwili dodaje "prawdopodobnie dożyję 100 lat" z charakterystycznym dla siebie czarnym humorem. Mimo wszystko, jej duch przetrwania i chęć życia wciąż są obecne. "Rób wszystko, póki jesteś młoda\młody" – radzi z przekonaniem czytelnikom "Guardiana". Jej wspomnienia to nie tylko zapis trudnych chwil, ale także hołd dla minionych lat, londyńskiej bohemy, kultury picia i przyjaźni z ludźmi, którzy na zawsze odcisnęli piętno na jej życiu. To także opowieść o miłości do rzemiosła aktorskiego, które przez lata było dla niej ucieczką i źródłem radości.
"To będzie trwało wiecznie"
Fricker z uznaniem wypowiada się o ruchu #MeToo, choć z goryczą stwierdza, że przemoc wobec kobiet to problem, który nie zniknie z dnia na dzień. "To będzie trwało wiecznie" – twierdzi, dodając, że w jej czasach kobiety, które doświadczyły gwałtu, często obwiniały same siebie. Mimo wszystko Fricker pozostaje ikoną niezłomności i talentu. Jej historia to przypomnienie o sile, jaką można odnaleźć nawet w najciemniejszych chwilach. W jej słowach pobrzmiewa jednak także przestroga: "Nie czekajcie. Żyjcie, póki możecie".