"Botoks" - co wiemy o nowym filmie Patryka Vegi? Szykuje się największy hit tej jesieni
"Botoks", czyli najnowsze dzieło Patryka Vegi, wchodzi na ekrany kin już w najbliższy piątek. Jest niemal pewne, że film przyciągnie prawdziwe tłumy widzów. Sam zwiastun obejrzała rekordowa liczba internautów. Jak chwalił się dystrybutor było to 5 mln w 5 dni. Niektórzy z nich drwią, nazywając film "arcydziełem dla dresów", inni deklarują wizytę w kinie i załamują ręce nad polską służbą zdrowia. Ponieważ otwarty pokaz dla prasy nie odbył się, a film ma zadatki na numer jeden polskich kin w 2017 r., na chwilę przed jego premierą podsumowujemy, co jak dotąd o nim wiadomo.
Nie ma żadnych wątpliwości, że "Botoks" Patryka Vegi jest jednym z najbardziej wyczekiwanych polskich filmów tegorocznej jesieni. Wielkie komercyjne sukcesy produkcji "Pitbull. Nowe porządki" i "Pitbull. Niebezpieczne kobiety" każą wręcz przypuszczać, że kolejne "dziecko" tego reżysera przynajmniej nawiąże do wyników osiągniętych przez dwa wymienione wyżej tytuły. Przypomnijmy, że "Niebezpieczne kobiety" obejrzało w kinach prawie 3 mln widzów, co sprawiło, że film ten uplasował się na pierwszym miejscu polskiego box office'u. "Nowe porządki" z kolei w 10 dni po premierze przyciągnęły przed wielkie ekrany ponad 500 tys. osób. Trudno zatem nie oczekiwać po "Botoksie" podobnych liczb. Sam trailer "Botoksu" obejrzało w 5 dni po opublikowaniu go na Facebooku ponad 4 mln internautów.
"Botoks" - sprawdzony przepis na sukces
Za ewentualnym sukcesem "Botoksu" przemawia również fakt, że Vega nie zamierza rezygnować ze sprawdzonego przepisu na udany film. Po pierwsze: na celownik ponownie wziął bohaterów służących w organach publicznych. Tym razem jednak reżyser postanowił pokazać mroczniejszą stronę polskich szpitali. Po drugie: zmianie niemal na pewno nie uległa stylistyka filmu. To oznacza, że w trakcie seansu dosłownie zaroi się od wulgarnych dialogów, kloacznych żartów i scen, w których nie ucieka się od zaprezentowania najbardziej patologicznych zachowań. Wielu krytyków dość chłodno odnosiło się do takiej formy filmów Vegi. Widzowie docenili jednak ten styl, a dowodem na to są wspomniane już wysokie wyniki oglądalności poprzednich produkcji. Po co zatem rezygnować z czegoś, co doskonale się sprawdziło i pozwoliło zarobić naprawdę spore pieniądze?
"Botoks" - kto zagra?
"Botoks" ma szansę pobić frekwencyjny rekord również ze względu na swoją obsadę. W filmie pojawi się sporo aktorów, którzy mają już na koncie występy w produkcjach Vegi. Mowa tu chociażby o Oldze Bołądź, Januszu Chabiorze, Sebastianie Fabijańskim, Tomaszu Stramowskim, Agnieszce Dygant, Tomaszu Oświecińskim i Mariecie Żukowskiej. Oprócz nich w "Botoksie" zobaczymy też m.in. Katarzynę Warnke i Grażynę Szapołowską. Mało który polski film może liczyć na udział tak głośnych nazwisk.
"Botoks" - o czym będzie?
O czym w zasadzie będzie "Botoks"? To jedna z niewielu informacji o produkcji, która trafiła do mediów. Wszelkie szczegóły dotyczące obrazu są trzymane w ścisłej tajemnicy. Film nie miał przedpremierowych pokazów, więc nie ma jeszcze pierwszych recenzji. Fabuła skoncentruje się na kilku kobietach związanych z polską służbą zdrowia. Jedną z nich będzie Daniela - była ratowniczka medyczna, a obecnie zawzięta bizneswoman lubująca się w zabiegach chirurgii plastycznej. Film przedstawi również historię niejakiej Magdy – renomowanej pani ginekolog, która wśród pacjentek uchodzi za specjalistkę od aborcji. Bohaterka znajdzie się na życiowym zakręcie, gdy sama zajdzie w ciążę z ordynatorem szpitala, w którym pracuje. Oprócz tego poznamy losy pani chirurg Patrycji zdradzanej przez męża oraz lekarki SOR-u Beaty uzależnionej od leków opioidowych.
Szpital ukazany w "Botoksie" to nie fikcja z popularnych seriali czy folderów prywatnych sieci medycznych. To zakład pracy, gdzie codziennie wylewa się krew, pot i łzy - taki opis można przeczytać w oficjalnych materiałach promocyjnych filmu. Sam Vega przyznaje, że jego najnowszy film to efekt obserwacji polskiej służby zdrowia i wielu rozmów z rodzimymi lekarzami:
- Zależało mi, żeby "Botoks", podobnie jak "Pitbull", był wierny rzeczywistości w każdym detalu. Spędziłem rok na rozmowach z kilkudziesięcioma lekarzami. Ich opowieści stały się budulcem dla scenariusza. Powstał porażający obraz, w którym pokazujemy ciemną stronę medycyny. Nie ma tu żadnej wymyślonej sceny. Wszystko jest zaczerpnięte z życia i skompilowane z prawdziwych historii. W trakcie zdjęć przed monitorem nieustannie siedziało kilku lekarzy, którzy cyzelowali wszystkie sceny. Zaś ci pracownicy służby zdrowia, którzy czytali scenariusz, mówili: "O kurczę! Jakbyście to wszystko wyjęli z mojego szpitala". (...) Jestem przekonany, że kiedy ten film wejdzie do kin, nastąpi potężne trzęsienie ziemi i skończy się na debacie publicznej.
"Botoks" - odważna kampania
Atmosferę wokół "Botoksu" podkręciła dodatkowo wyjątkowa kampania promocyjna. Opublikowane trailery były co najmniej kontrowersyjne, a oliwy do ognia dolała również seria plakatów przypominających ostrzeżenia zamieszczane na paczkach papierosów.
Czy "Botoks" rozbije bank? Wszystko wskazuje na to, że tak. Jeśli film nie okaże się sukcesem tej jesieni, to albo widzowie będą już po prostu zmęczeni twórczością Vegi, albo na horyzoncie pojawi się poważna konkurencja. Za takową można uznać chociażby "Najlepszego" w reżyserii Łukasza Palkowskiego. Nowe dzieło twórcy "Bogów" zostało ciepło przyjęte na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i również ma szansę na pobicie frekwencyjnego rekordu. Warto wspomnieć, że poprzedni głośny obraz Palkowskiego zgromadził w kinach ponad 2,2 mln widzów. Wygląda na to, że szykuje się nam niesamowity filmowy pojedynek.