Cary Grant: ojciec okłamywał go przez 31 lat
Był jedną z największych gwiazd Hollywood, grywał u najlepszych reżyserów i zaskarbił sobie ogromną sympatię krytyki. Cary Grant działał na kobiety niczym magnes. Żenił się pięć razy, wdawał się w mnóstwo przelotnych romansów i został uznany za jednego z najseksowniejszych mężczyzn na świecie.
Miał przy tym ogromny dystans do siebie. Któregoś dnia jeden z dziennikarzy powiedział mu:
- Wszyscy chcą być jak Cary Grant.
- Cóż, ja też - odparł ze śmiechem Grant.
Ale aktor skrywał też wiele tajemnic dotyczących jego dzieciństwa czy orientacji seksualnej. Niektóre z nich wyszły na jaw dopiero po jego śmierci. Grant zmarł po ciężkiej chorobie 30 lat temu, 29 listopada 1986 roku.
Traumatyczne dzieciństwo
- Miał bardzo traumatyczne dzieciństwo, prawdziwy koszmar -* mówiła Dyan Cannon, jego czwarta żona. *- Pracowałam z wieloma poszkodowanymi dzieciakami i słyszałam mnóstwo historii, ale to, co on mi opowiedział, to po prostu koszmar.
Jego ojciec był alkoholikiem, matka przez długie lata zmagała się z depresją. Kobieta obwiniała się bowiem o śmierć starszego syna, Johna, który zmarł jako niemowlę na gruźlicze zapalenie opon mózgowych. Matka, w obawie, że straci również drugie dziecko, była nadopiekuńcza i Grant często czuł się jak w pułapce.
Ojcowskie kłamstwo
Miał dziewięć lat, kiedy ojciec umieścił jego matkę w szpitalu psychiatrycznym. Powiedział, że mamusia pojechała na "długie wakacje", później zaś twierdził, że zmarła.
Chłopiec dorastał więc w przekonaniu, że został porzucony, czuł się niekochany i miał ogromne problemy z socjalizacją, a później i zaangażowaniem się w związki. Był znerwicowany i zakompleksiony.
O tym, że jego matka żyje, dowiedział się , gdy miał 31 lat. Dopiero wówczas ojciec przyznał się do kłamstwa. Z tatą zresztą również miał niezwykle rzadkie kontakty, bowiem mężczyzna założył nową rodzinę, a Granta zostawił pod opieką babci.
Ciągnęło go na scenę
Aktorstwo stało się dla niego formą ucieczki od przykrych przeżyć. Zaczynał od występów z grupą akrobatów, później zaś trafił na scenę.
Z czasem sytuacja się odwróciła, bowiem Grant z chłopca, który bał się innych, stał się jednym z najpopularniejszych uczniów. Okazało się, że jest niezwykle inteligentny, świetnie radził sobie na boisku, a do tego miał charyzmę, która zjednywała mu względy kobiet.
Równocześnie był buntownikiem, zawsze stawiającym na swoim. Nie słuchał nauczycieli, nie odrabiał prac domowych. Miał 14 lat, kiedy wyrzucono go ze szkoły za nieodpowiednie zachowanie. Ale nie żałował – dzięki temu mógł w pełni poświęcić się karierze artystycznej.
Największy aktor wszech czasów
Zaczynał od występów na Broadwayu, później zaś, już jako Cary Grant - tak naprawdę nazywał się Archibald Alexander Leach - trafił do Hollywood. Tam odnosił ogromne sukcesy. Amerykański Instytut Filmowy uznał go za jednego z "Największych aktorów wszech czasów". Cary zajął drugie miejsce, pierwsze przypadło Humphreyowi Bogartowi.
Zdobył ogromną sławę i uznanie krytyki, zagrał między innymi w filmach "Dziewczyna Piętaszek", "Filadelfijska opowieść", "Arszenik i stare koronki", "Złodziej w hotelu", "Niezapomniany romans", "Północ - północny zachód" czy "Szarada".
Łóżkowe kontrowersje
Żenił się pięć razy, romansował z mnóstwem kobiet i, jak twierdzono, chętnie umawiał się również z mężczyznami. Na przykład z kolegą z planu, Randolphem Scottem. W swoich wspomnieniach jego córka Jennifer twierdziła, że Grant nie miał nic przeciwko, gdy ludzie nazywali go gejem. Przeciwnie, cieszyło go to, bo sprawiało, że "kobiety chciały udowodnić, że to nieprawda".
- Nie można winić mężczyzn, że za nim szaleli. I chyba nie jest niespodzianką, że mój ojciec z nimi flirtował - pisała córka Scotta.
Równocześnie jednak zapewniała, że Grant gejem wcale nie był, a wszystkie plotki nastawione były jedynie na wywołanie taniej sensacji.
„Patrzyliśmy, jak umiera”
Grant nie ukrywał, że prowadził niezwykle intensywne i bogate życie. Pił, palił, eksperymentował z narkotykami, jednak przez całe lata cieszył się świetną kondycją. Dopiero pod koniec życia zaczął chorować, ale nawet wtedy nie chciał rezygnować z pracy. W listopadzie 1986 roku źle się poczuł. Wezwany na miejsce lekarz nalegał, aby przewieźć go do szpitala, jednak Grant zdecydowanie odmówił.
Wieczorem 82-letni Grant zapadł w śpiączkę i wówczas zabrano go na oddział. Chociaż lekarze robili, co mogli, aktor zmarł godzinę później.