Cher pojawiła się w filmie na 10 minut. Skradła całe show

Gdy zobaczycie Cher w musicalu "Mamma Mia" przypomnicie sobie, dlaczego jest żywą legendą i fenomenem popkultury. Talentu, charyzmy i wdzięku może pozazdrościć jej niejedna 20-latka.

Cher pojawiła się w filmie na 10 minut. Skradła całe show
Źródło zdjęć: © East News
Michał Dziedzic

Do kin wchodzi właśnie druga część musicalu "Mamma Mia", który zapewne okaże się kasowym hitem. W końcu czego chcieć więcej w upalne lato niż greckich plaż, romantycznych historii i ponadczasowych przebojów. Obsada filmu jest rewelacyjna, warto wspomnieć choćby Amandę Seyfried, Pierce’a Brosnana, Colina Firtha czy pojawiającą się epizodycznie Meryl Streep. Jest jednak jedna gwiazda, której blask wprost oślepia. Gra wielką diwę i bez wątpienia nią jest – Cher.

Młodsze pokolenie pamięta ją najpewniej z dyskotekowych szlagierów takich jak "Belive" czy "Strong enough", które wciąż rozgrzewają klubowe parkiety na całym świecie, ale warto przypomnieć, że Cher jest też znakomitą aktorką. W swojej trwającej ponad 6 dekad karierze zdobyła Oscara, 3 Złote Globy, Emmy, Grammy, Tony Award oraz Złotą Palmę i jest jedyną kobietą w historii, której udało się tego dokonać.

Jęk zachwytu

Początki wcale nie były łatwe. Pierwszą znaczącą rolę zagrała u boku Meryl Streep w kontrowersyjnym filmie "Silkwood" Mike’a Nicholasa. Wcieliła się tam w postać lesbijki. Widownia nie pokochała jej jednak od razu. Gdy nazwisko Cher pojawiło się na ekranie w czasie premiery, publiczność wybuchnęła śmiechem. Bardzo zabolało to artystkę, ale nie poddała się. W latach 80’ zaczęła skutecznie podbijać Broadway. Dostała też angaże w takich produkcjach, jak "Maska" czy "Wpływ księżyca". To właśnie rola w komedii romantycznej Normana Jewisona zapewniła jej największe wyróżnienie, jakie może zdobyć aktor - statuetkę Oscara.

Niesamowity upór sprawił, że dziś Cher jest jedną z najważniejszych ikon popkultury. Nikomu nawet nie przejdzie przez myśl, by kwestionować jej ogromny talent. Dlatego, gdy tylko pojawiła się wiadomość, że wystąpi ona w drugiej części słynnego musicalu, w internecie zawrzało. Wszyscy zastanawiali się, jak wypadnie 72-letnia aktorka, która już od dłuższego czasu nie pojawiała się przecież na wielkim ekranie. Gwiazda spełniła absolutnie wszystkie oczekiwania. Choć na ekranie gościła przez raptem 10 minut, to jej charyzma sprawiła, że postać, którą grała, będziemy wspominać na długo po wyjściu z kina.

Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły filmu, ale gdy bohaterka, którą gra Cher, w wielkim stylu przylatuje na grecką wyspę, publiczność w kinie wydała jęk zachwytu. To właśnie magnetyzm Cher sprawia, że utrzymuje się ona na świeczniku od dziesięcioleci. Swoją drogą wokalistka jest chyba najlepszą reklamą operacji plastycznych, pomimo 72 lat wciąż wygląda jak porcelanowa lalka. Jej ekranowy romans z przystojnym seniorem, moja znajoma skwitowała słowami "to chyba najładniejsza para w tym filmie”. Ciężko się nie zgodzić. Poza tym Cher nie traci pazura i poczucia humoru.

- Uważam, że Cher jest jak wino. W filmie “Mamma Mia” zachwyciła mnie jej energia i to jak wygląda w wieku 72 lat. Cher ma figurę modelki! Jest hipnotyzująca. Świetnie sprawdza się zarówno na ekranie, jak i na scenie – mówi Patrycja Ceglińska z serwisu WP Gwiazdy.

Życie Cher to dopiero genialny materiał na film. Jako dziecko wylądowała w sierocińcu, później zaliczała liczne wzloty i upadki, w tym dramatyczną śmierć męża, by później zostać obwołana "Boginią Popu". Ikona ruchu hipisowskiego oraz sceny dance, znana z licznych metamorfoz. Stworzyła dziesiątki wielkich hitów i niezapomnianych kreacji filmowych. Miejmy nadzieję, że ktoś zrealizuje hitowy musical o tej wyjątkowej postaci. Tytuł mógłby nawiązywać do jednego z jej największych hitów "Belive", w końcu Cher udowodniła, że wiara we własny talent może zmienić bieg popkultury.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)