''Chłopaki nie płaczą": Co dziś porabia Grucha?
19.01.2013 | aktual.: 11.04.2017 10:21
None
Pod koniec zeszłego roku pisaliśmy o Michale Milowiczu (tutaj)
i Tomaszu Bajerze (tutaj)
, grających w komedii Olafa Lubaszenki „Chłopaki nie płaczą”. Jednak to nie jedyni aktorzy, którzy dzięki temu kultowemu filmowi zapadli widzom głęboko w pamięć. Czy zastanawialiście się kiedyś, co słychać u legendarnego Gruchy?
Postać mało rozgarniętego gangstera i właściciela pamiętnego swetra, w którego wcielił się Mirosław Zbrojewicz, już w dniu premiery przeszła do historii polskiej komedii.
Jednak w odróżnieniu od swoich kolegów z planu aktor nie spoczął na laurach i dziś jest jednym z najbardziej zapracowanych artystów.
Debiutował 31 lat temu
Postać Gruchy nie była pierwszą rolą w jego karierze. Urodzony 25 lutego 1957 roku aktor zadebiutował przed publicznością w roku 1981, chwilę po ukończeniu stołecznej PWST.
Zbrojewicz występował z powodzeniem na wielu polskich scenach, m.in. w Warszawie czy Zielonej Górze. Przed kamerą zagrał jednak po raz pierwszy dopiero w 1989 roku.
Był to film Magdaleny Łazarkiewicz zatytułowany „Ostatni dzwonek”, a Zbrojewicz wcielił się w nim w postać strażaka.
Grucha przyniósł mu popularność
Obdarzony dość dyskusyjną urodą został odtwórcą ról charakterystycznych. Przez całe lata 90. wcielał się w ochroniarzy, gangsterów i mundurowych. Szybko zyskał opinię utalentowanego i pracowitego aktora.
Popularność przyniosły mu role w kasowych komediach Olafa Lubaszenki, a zwłaszcza w „Chłopaki nie płaczą”, gdzie* zagrał twardogłowego gangstera Gruchę.*
Cierpiący na czasową amnezję, mało roztropny bohater to obok Laski, syna „króla sedesów”, czy Bolca (Michał Milowicz)
najbardziej kultowa postać filmu.
Zmuszali go do picia...
Rola wspólnika Freda, w którego wcielił się Cezary Pazura, przyniosła Mirosławowi Zbrojewiczowi wielką rozpoznawalność, która momentami okazała się dla aktora uciążliwa i delikatnie mówiąc kłopotliwa…
- Czasami bardzo rośli faceci biorą mnie za swego kolesia. Kończy to się propozycją wypicia kieliszeczka. Gdyby pani zobaczyła, jak wyglądają, nie dziwiłaby się, że nie odmawiam - wyznał kiedyś w rozmowie z Super Expressem.
Podobna historia została poruszona a propos rozmowy z dziennikarzem magazynu CKM.
- Pojechałem z rodziną do Mikołajek. Przy śniadaniu dostrzegłem grupę dobrze odżywionych chłopaków. Wymieniliśmy uprzejme spojrzenia – i luz. W pewnym momencie od ich stolika wstaje taki wielki gość, naprawdę olbrzym, podchodzi do mnie, nachyla się i, całkowicie ignorując moją rodzinę, cedzi „za dwadzieścia minut na basenie”. Akurat wyjeżdżaliśmy, więc udało się wykręcić - zdradził rozbawiony Zbrojewicz.
Chorobliwie nieśmiały
Zaskakujące, ale choć Zbrojewicz ma aparycję typa spod ciemnej gwiazdy, którego nie chcielibyśmy spotkać w nocy na ulicy, to prywatnie jest raczej nieśmiałym i wrażliwym domatorem.
W niedawnym wywiadzie udzielonym Rewii aktor przyznał się, że miewa spore trudności z podejmowaniem decyzji i przełamaniem nieśmiałości.
Stres, będący wpisany w jego zawód, notorycznie brał nad aktorem górę, utrudniając mu występy przed publicznością.
Zaglądał do butelki...
Zbrojewicz wyznał, że w początkowych latach swojej kariery często rezygnował z aktorstwa, a kiedy stres był nie do wytrzymania, artysta zaglądał do butelki. Na szczęście, jak sam mówi, „alkohol ma już za sobą”.
Choć ma na koncie kilkadziesiąt ról filmowych, telewizyjnych i dubbingowych – na tym polu też ma spore sukcesy – to w dalszym ciągu nie lubi być na świeczniku, a najlepiej czuje się w domu w towarzystwie żony Beaty.
Co teraz robi?
A co dziś porabia Zbrojewicz? Dla wszystkich fanów Gruchy mamy dobrą wiadomość!
Już niedługo zobaczymy go w filmie „Tajemnica Westerplatte” w reżyserii Pawła Chochlewa.
Premiera zapowiedziana jest na 15 lutego tego roku. (gk/mn)