Dariusz Siatkowski: zagadka jego śmierci pozostaje nierozwiązana
Dariusz Siatkowski cieszył się sławą, o którą nigdy nie zabiegał. Był skryty, unikał wywiadów i wielu niesłusznie uważa go za aktora jednej roli w "Koglu-moglu". Niemniej tajemniczy jest wątek jego śmierci.
Dariusz Zawada miałby dziś 58 lat i zapewne nadal występowałby na deskach ukochanego teatru. Na wielkim ekranie zdobył sławę jako Paweł Zawada w dwóch częściach kultowej komedii "Kogel-mogel". I choć później pojawiał się w filmach, serialach i spektaklach telewizyjnych, to przez wiele lat z powodzeniem koncentrował się na karierze teatralnej.
Obejrzyj: Łepkowska o 4 części "Kogla-mogla": "Na pewno jest chęć, żeby to kontynuować"
Był cenionym aktorem dramatycznym, który co jakiś czas przypominał o sobie telewidzom i kinomanom. Stronił od blasku fleszy, jego życie było wolne od skandali. Kiedy więc pod koniec 2008 r. media obiegła wieść o jego nagłej śmierci, zaczęły się mnożyć spekulacje.
Ciało 48-letniego aktora znaleziono w pokoju hotelowym pod Łodzią. Nikt wcześniej nie słyszał, by Siatkowski cierpiał na jakąś chorobę. Był zadowolony ze swojej kariery i cieszył się powszechną sympatią.
Według najbardziej prawdopodobnej, choć nadal niepotwierdzonej teorii, Siatkowski przypadkowo przedawkował leki na zapalenie górnych dróg oddechowych.
- Niektórzy twierdzili, że przyczyną mogą być np. narkotyki i alkohol – pisze "Życie na gorąco".
Inna plotka mówiła wręcz, że rzekome uzależnienie od narkotyków popchnęło go do popełnienia samobójstwa.
- Odszedł niespodziewanie w wieku 48 lat, w wieku najlepszym i dla aktora, i dla mężczyzny. Ciągle mamy w pamięci jego wyraziste role. Docenialiśmy je pospołu z publicznością i krytykami. Aktorzy o warunkach, jakimi był obdarzony, nie rodzą się na kamieniu. Zostawił po sobie w teatrze puste miejsce. I choć czas płynie dalej, a życie nie znosi pustki, niełatwo będzie Go zastąpić - takimi słowami pożegnali aktora Dyrekcja i Zespół Teatru im. Jaracza w Łodzi.