Dlaczego TVP serwuje nam kolejne rozczarowanie? A mogło być tak dobrze

Od kilku lat kręcimy w Polsce te same filmy - w tym o bohaterskich Polakach, którzy poświęcają absolutnie wszystko, by ratować Żydów w czasie wojny. Film "Cudak" od Anny Kazejak, wyprodukowany przez TVP, nie będzie wyjątkiem.

W roli głównej Kazik Mazur
W roli głównej Kazik Mazur
Źródło zdjęć: © kadr z filmu "Cudak"
Magdalena Drozdek

09.07.2021 12:09

Roman Cudakowski, grany przez Kazika Mazura, to bohater filmowy. Ale jego los podzieliło wielu prawdziwych Polaków decydujących się ratować żydowskie rodziny podczas drugiej wojny światowej. Oto historia muzyka, który razem z kapelą próbuje wiązać koniec z końcem. Trwa okupacja i sytuacja robi się z dnia na dzień coraz gorsza. Pracy dla muzyków nie ma, a jeszcze o "zlecenia" walczy konkurencyjna żydowska orkiestra, do której należy utalentowany Szymon Akerman (grany przez równie utalentowanego Andrzeja Kłaka).

Cudakowski i jego koledzy mają Żydom za złe, że ci kradną im pracę. Dochodzi między nimi do ulicznej awantury. Jednak gdy Cudakowski traci jednego z muzyków, pracę postanawia oferować właśnie Akermanowi, który klepie biedę, żyjąc ze swoją rodziną w getcie.

Cudakowski, który jest przeciwko Żydom i ma problem tym, że "odebrali mu pracę", nagle ni stąd, ni zowąd decyduje się ratować Akermana, a także jedno z jego dzieci. Czy ta decyzja jest w filmie mocno umotywowana? Nie i to chyba największy problem tej historii, która staje się zbitkiem przypadkowych scen.

Fakt, w 2021 r., gdy powstały już setki filmów o drugiej wojnie światowej, Holokauście i o relacjach polsko-żydowskich, trudno znaleźć nagle nową formułę, by opowiedzieć w mocno oryginalny sposób o tych trudnych tematach. Tylko czy to argument za tym, by tworzyć kolejną przypowiastkę, która praktycznie nic nie wnosi i której brak emocji?

Obraz
© Materiały prasowe

Cudakowski zostawia żonę i dziecko, by pomóc komuś, kogo w ogóle nie szanuje. Bo tak trzeba i tyle. Jest tworzony na wzór bohatera, ale przecież i od takich postaci wymagamy głębi, czy już nie? Mazur w tej roli wypada kompletnie niewiarygodnie, siląc się na dramaturgię, której nie ma nawet w scenariuszu.

Ciekawie w swojej roli wypada Andrzej Kłak, który ma w sobie coś magnetycznego. Szkoda tylko, że dostaje do zagrania postać bardzo stereotypową. Jego Akerman nie potrafi sam o siebie zadbać, naraża co chwilę Cudaka, całkiem na nim polega. Biednym Akermanem musi zajmować się nawet jego córka, bo ten kompletnie poddaje się koszmarowi wojennej rzeczywistości.

Trudno mówić, że między panami tworzy się bliższa relacja. Jeśli już coś tam się tli, to niestety jest to sztuczne i drętwe. To duże rozczarowanie, bo przy tak wielu filmach opowiadających o trudnych czasach drugiej wojny światowej, potrzebujemy produkcji z krwi i kości. Takich, które zostają z nami na dłużej.

"Cudak"
"Cudak"© Materiały prasowe

"Cudak" to klasyczna przypowiastka zbudowana na prostych schematach: dobry Polak, zły Niemiec, biedny Żyd. Film, który będzie się puszczać w telewizji po głównym wydaniu "Wiadomości", albo zabierać na niego do kina szkolne wycieczki. Rozczarowanie jest podwójne, bo za kamerą stoi przecież utalentowana reżyserka.

Anna Kazejak ma na swoim koncie "Skrzydlate świnie", "Eroticę 2022" czy serialową "Szadź" - produkcje, o których było głośno i które właśnie idealnie wyróżniały się w tłumnym gronie innych produkcji. Dziwi więc tym bardziej, że nie zwróciła uwagi na dopracowanie relacji między bohaterami ani na szczegóły związane stricte z okolicznościami, w jakich ci się znajdują.

Jest taka scena, w której aktorzy muszą radzić sobie z siarczystym mrozem... a w tle widzimy piękną zieleń traw i drzew. Niestety, trud wymalowany na twarzach aktorów oddaje trud, z jakim widz przyswaja "Cudaka".

Film można oglądać w kinach od 9 lipca. Nasza ocena: 3/10.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)