Doktor Strange w multiwersum obłędu – recenzja Blu‑ray od Galapagos
Na najnowszym filmie Sama Raimiego albo bawiłem się jak prosię, albo zerkałem na zegarek. "Doktor Strange w multiwersum obłędu" z jednej strony powiela błędy filmów z wczesnych faz MCU, z drugiej serwuje kilka scenariuszowych perełek, aby w ostatnim akcie odpiąć wrotki i nie brać jeńców. A jak prezentuje się polska edycja Blu-ray?
30.08.2022 | aktual.: 09.09.2022 10:21
W ogólnym rozrachunku seans "Doktor Strange w multiwersum obłędu" zaliczam do udanych. Co nie znaczy, że film w reżyserii Sama Raimiego pozbawiony jest wad. Mój największy zarzut nie dotyczy nawet nieszczególnie porywającej intrygi przypominającej nam o wczesnych latach dwutysięcznych, a faktu, że aby w pełni cieszyć się filmem, musimy być zaznajomieni z wydarzeniami z serialu "WandaVision".
Oczywiście dziś nic nie stoi na przeszkodzie, aby odpalić Disney+ i przed seansem zbindżować sobie te dziewięć odcinków. Kłopot w tym, że kiedy "Multiwersum" miało polską premierę, platforma nie była dostępna w Polsce. Ale nawet abstrahując od tego – zmuszanie widza, aby wykupił abonament i zapoznał się z inną produkcją niż poprzednia część filmu, to korporacyjne zagranie poniżej pasa.
Doktor Strange w multiwersum obłędu - oficjalny zwiastun Blu-ray i DVD
No dobrze, ale zostawmy to. "Doktor Strange w multiwersum obłędu" mimo mało przekonujących motywacji bohaterów ma w zanadrzu kilka niespodzianek. Świetnie nakręcone sceny akcji, plastyczne i bardzo pomysłowego przedstawienie tytułowych światów, nową bohaterkę graną przez uroczą Xochitl Gomez, lekko zwariowany humor i coś, na co czekałem najbardziej – skręt w stronę kina grozy.
Odnośnie tego ostatniego – wprawdzie nie jest tego zbyt wiele, acz spektakularna rzeź w wykonaniu Wandy Maximoff przywodząca na myśl "Carrie" oraz cały trzeci akt będący cudownym listem miłosnym do wczesnych dokonań Sama Raimiego i kina klasy B godnie rekompensują scenariuszowe niedociągnięcia. Szkoda, że aby się o tym przekonać, musimy trochę poczekać.
Więcej o filmie możecie przeczytać w recenzji dziennikarza Wirtualnej Polski Kamila Dachnija. A jak prezentuje się "błękitny" krążek?
Jeśli chodzi o polską edycję Blu-ray, dostajemy standard, do którego Marvel zdążył już nas przyzwyczaić. Zarówno audio, jak i wideo to najwyższa póła i nie ma w zasadzie nad czym dyskutować - w połączeniu z waszym kinem domowym efekt będzie pyszny.
Zaglądając do menu z bonusami, na pewno nie odejdziecie z kwitkiem: są tu sceny dodatkowe, 11-minutowy reportaż o powstawaniu filmu, krótka wizytówka Ameriki Chavez, gagi, pięciominutowy materiał skupiający się na Samie Raimim i jego pracy nad "Doktorem" oraz crème de la crème: komentarz reżysera, producenta i scenarzysty w formie niezobowiązującej, acz treściwej pogawędki.
Nie zrozummy się źle – jest tu wszystko, co zwykł serwować nam Marvel i pewnie większość z was będzie zadowolona, jednak wyjmując płytę z odtwarzacza, czułem delikatny niedosyt.
Mówimy przecież o filmie Sama Raimiego, reżysera "Martwego zła" – jednego z najbardziej wpływowych horrorów w historii nowożytnego kina grozy (oraz niemniej udanych kontynuacji), którego echa bardzo głośno wybrzmiewają w trzecim akcie "Multiwersum obłędu". Aż prosiło się o dłuższy materiał poświęcony analogiom czy inspiracjom stojącymi za scenariuszem Michaela Waldrona. We wspomnianych dodatkach padają jedynie ogólniki, które raczej nie zadowolą filmowych wyjadaczy.
Obraz: 1080p HD 16x9 2.39:1, dźwięk: DTS Master Audio 7.1 (angielski), DD 5.1 (polski dubbing) napisy: polskie (film i dodatki)
Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" narzekamy na aferę w popularnym programie TVN, załamujemy ręce nad brakiem "Rolnika" i bierzemy pod lupę kanibala z Hollywoodu. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.