Edward Norton zdradza kulisy rozstania z Marvelem. "Tanie zagranie"
W wywiadzie z "The New York Times" Edward Norton zdradził nieprzyjemne okoliczności rozstania z Marvelem oraz kulisy kręcenia "Niesamowitego Hulka". Okazuje się, że dużo straciliśmy.
"Niesamowity Hulk" wszedł do kin zaledwie kilka tygodni po premierze pierwszego "Iron Mana", który zapoczątkował trwający do dziś boom na filmy spod znaku peleryn i majtek na spodnie.
ZOBACZ TEŻ: "Thor: Ragnarok" - Mark Ruffalo opowiada o Hulku i pracy na planie
Jednak w porównaniu do filmu z Robertem Downeyem Jr. "Niesamowity Hulk" był droższy o 10 mln dol., sprzedał się w USA o wiele gorzej i zebrał mniej entuzjastyczne recenzje. Choć prawdę mówiąc, to wciąż nie najgorsza rzecz o Hulku, patrząc zwłaszcza na film w reżyserii Anga Lee z 2003 r.
W 2012 r. do kin weszli "Avengers", jednak Hulka zagrał już Mark Ruffalo. Dlaczego? Szczegółów dowiadujemy się z najnowszej rozmowy, jaką z Nortonem przeprowadził "The New York Times".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Edward Norton zgodził się wystąpić w "Niesamowitym Hulku", ale pod warunkiem zaingerowania w scenariusz. Na co Kevin Feige z Marvela przystał. Ale szef studia zgodził się na coś jeszcze.
Norton chciał nakręcić nie jeden, ale dwa filmy o Hulku: genezę i kontynuację. Miał też na nie swój pomysł, diametralnie inny, od wszystkiego, co do tamtej pory powiedziano na temat zielonego kolosa w poszarpanych portkach.
- To, co Nolan zrobił z Batmanem, idealnie pasowało do mojej wizji filmu: długiego, mrocznego i na poważnie - mówi Norton. - Jeśli było coś, co zawierało w sobie te wszystkie punkty, to był to Hulk. Przecież to dosłownie prometejski mit.
Aktor przedstawił swój plan Marvelowi.
- "Dokładnie tego chcemy!" - powiedzieli. Ale okazało się, że dokładnie tego nie chcą - śmieje się Norton, podkreślając, że i tak świetnie się bawił kręcąc "Niesamowitego Hulka".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jednak następnego filmu MCU z nim już nie było - ani kontynuacji "Hulka", ani "Avengers" z 2012 r. Feige pozbył się Nortona, a na jego miejsce zatrudnił Marka Ruffalo. Swoje kroki Marvel motywował tak:
"Nasza decyzja nie jest podyktowana czynnikami finansowymi. Potrzebujemy aktora, który ucieleśnia ducha kreatywności i współpracy z naszą utalentowaną obsadą" – pisano w oficjalnym oświadczeniu.
- To było bardzo tanie zagranie. […]. Oni ostatecznie po prostu nie byli gotowi na tego typu film – długi, mroczny i całkowicie na poważnie. Ale to już nie ma znaczenia - tłumaczy Norton.