Film o Kantorze: budżet w wysokości 12 mln zł, Szyc w roli głównej i same znaki zapytania. Czy i kiedy w ogóle trafi do kin?

Film o Tadeuszu Kantorze miał być aktorskim Mount Everestem dla Borysa Szyca, ale od ponad roku nad produkcją wiszą czarne chmury. Do jego ukończenia brakuje tylko czterech dni zdjęciowych, ale w kuluarach mówi się, że "Kantor. Nigdy tu już nie powrócę" może okazać się klapą. O ile w ogóle powstanie, bo to wcale nie jest takie pewne.

Film o Kantorze: budżet w wysokości 12 mln zł, Szyc w roli głównej i same znaki zapytania. Czy i kiedy w ogóle trafi do kin?
Źródło zdjęć: © kino świat
Łukasz Knap

Prace nad filmem trwają od dwóch lat. Ogłoszenie produkcji było nie lada sensacją. Wysoki budżet w wysokości 12 mln zł, entuzjastyczne rekomendacje ekspertów PISF (“Bardzo staranna dokumentacja, interesująca wizja artystyczna, obiecujące wybory obsadowe”) i Borys Szyc w głównej roli. Pierwsze zdjęcia aktora były bardzo obiecujące. Kantor jak malowany.

Reakcja łańcuchowa

Film o reżyserze, który zrewolucjonizował polski teatr miał ujrzeć światło dzienne w 2016 r., ale zamiast ogłoszenia daty premiery, pojawiła się informacja o wstrzymaniu zdjęć. Anna Drozd, producentka ze Studia Rewers tłumaczyła źródło problemów ze sfinansowaniem filmu z powodu wycofania się z jednego z partnerów. Miało to zaowocować “reakcją łańcuchową”, m.in. wstrzymaniem aneksu umowy z PISF. Uspokajała, że film na pewno powstanie, bo do jego ukończenia brakuje zaledwie czterech dni zdjęciowych. Tak mówiła w grudniu ubiegłego roku.

Sfrustrowany Szyc

- Ostatnie zdjęcia miały się odbyć w maju tego roku, ale tak się nie stało. Borys jest sfrustrowany, włożył w ten film bardzo dużo pracy, specjalnie schudł, żeby jak najbardziej upodobnić się do Kantora. To ma być jego rola życia - powiedziała Marta Barańska, menedżerka aktora w rozmowie z WP. - Liczymy, że PISF i Stowarzyszenie Filmowców Polskich doprowadzą do ukończenia zdjęć - dodaje.

Obraz
© Materiały prasowe

Poważna sprawa

Jak dowiedzieliśmy się od Kaliny Cybulskiej z PISF, od którego “Kantor” otrzymał 3 mln zł dofinansowania, w najbliższych dniach zostanie podpisana umowa Studia Rewers z nowym producentem wykonawczym. W tej roli ma się sprawdzić Ewa Jastrzębska ze Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Interwencja dwóch największych państwowych instytucji filmowych pokazuje, że sprawa jest poważna.

Jak komplikacje z produkcją “Kantora” tłumaczy Studio Rewers? - Bardzo ciężko jest ponownie uruchomić rytm produkcyjny po przerwaniu zdjęć. Musimy nie tylko dopasować się do terminów głównych aktorów, ale także do epizodzistów, których mamy wielu, w tym również aktorów zagranicznych. Do tego dochodzą terminy, w których możemy realizować zdjęcia w konkretnych obiektach. Bardzo trudno zgrać te wszystkie elementy ze sobą, zwłaszcza, kiedy aktorzy mają w kalendarzu inne zobowiązania - mówi Anna Drozd w rozmowie z WP. - W Polsce jest bardzo ciężko produkować kino historyczne, nie tak dawno film "Wołyń" Wojtka Smarzowskiego też przerywał zdjęcia. Na szczęście postać Tadeusza Kantora nie traci na aktualności, dlatego też nie ma się co spieszyć, będziemy dbać o jakość filmu do samego końca - dodaje producentka.

Pytanie o reżysera

Drozd zdradziła, że materiał, który do tej pory udało się zrealizować, zachęcił do współpracy znanego międzynarodowego agenta sprzedaży - firmę Media Luna. Ale zanim film trafi na polskie zagraniczne ekrany, filmowców czeka wiele pracy, przede wszystkim dokończenie przekładanych wiele razy zdjęć we Florencji i żmudna postprodukcja. Last but not least ukończenie filmu to jedno, drugie - jego jakość. Za kamerą “Kantora” jest Jan Hryniak, który nie może pochwalić się wielkimi osiągnięciami. Czy poradzi sobie z tak ambitnym projektem?

Jaka jest obecnie planowana data premiery? Najwcześniej przyszły rok.

Obraz
© Materiały prasowe
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)