Franciszek Szydełko: To on szkolił Szarika, Cywila i Sabę
Franciszek Szydełko, obecnie na emeryturze, przez kilkadziesiąt lat zajmował się tresurą zwierząt na planie filmowym. To on czuwał nad zwierzęcymi aktorami, ucząc odpowiednich komend i dbając o ich bezpieczeństwo (i w razie potrzeby, na przykład, szyjąc im buty).
Niezwykła historia. Tresował większość zwierząt grających w polskich filmach i serialach
Franciszek Szydełko, obecnie na emeryturze, przez kilkadziesiąt lat zajmował się tresurą zwierząt na planie filmowym. To on czuwał nad zwierzęcymi aktorami, ucząc odpowiednich komend i dbając o ich bezpieczeństwo (i w razie potrzeby, na przykład, szyjąc im buty).
Wśród jego podopiecznych znajdują się między innymi Szarik z „Czterech pancernych i psa”, Cywil z „Przygód psa Cywila”, Saba z „W pustyni i w puszczy”, świnia z „Nie ma mocnych”, a także setki bezimiennych psów, kotów, kur, kóz i tchórzofretek, które miały do odegrania przed kamerami mniej lub bardziej ważne role.
Jak układa się współpraca ze zwierzętami na planie słynnych filmów i seriali? Czy Szarik miał dublerów? Co się z nim stało po zakończeniu zdjęć? Dlaczego psy czasem musiały chodzić w butach? Poznaj historię mało znanej strony polskiej kinematografii.
Ulubieniec zwierząt
Urodził się 5 sierpnia 1925 roku w Woli Rafałowskiej. O tym, że zwierzęta go uwielbiają, przekonał się już jako małe dziecko.
Swoją przyszłość postanowił związać ze zwierzętami jednak dopiero podczas drugiej wojny światowej, gdy poznał zawodowego tresera psów, sierżanta Sarnę.
- Zmienił moje życie: wziął mnie pod swoje skrzydła i nauczył pracy tresera – wspominał.
Zwierzęcy psycholog
Po wojnie Szydełko, członek Milicji Obywatelskiej, trafił do nowo otwartej Szkoły Przewodników i Tresury Psów Służbowych. Na planie filmowym - „Ulica Graniczna” Aleksandra Forda - po raz pierwszy znalazł się w 1948 roku, jako opiekun jednego z psów. Jednak dopiero 18 lat później stanął przed kamerami jako konsultant filmowy.
- Przez wiele lat zajmowałem się wyłącznie techniką tresury oraz psychologią zwierząt. Tresowałem psy do celów służbowych dla policji i wojska – opowiadał w wywiadzie dla portalu Ciało-Umysł-Dusza.
- W 1966 roku reżyser Krzysztof Szmagier kręcił film "Selim" i zaprosił mnie do współpracy. Zostałem konsultantem przy tym filmie, przy okazji zagrałem w nim epizod.
Pies, który został Szarikiem
Fama o jego zdolnościach i talencie musiała szybko się rozejść, bo zaraz potem Szydełko trafił na plan serialu „Czterej pancerni i pies”. To on odpowiadał za „obsadzenie” roli Szarika, co, jak wyznawał, nie było wcale takie proste. Pies, który wygrał casting, wabił się Trymer i nie zdał egzaminów na psa tropiącego.
- Pracowałem z nim najdłużej, bo ponad 2 lata – dodawał. - Został gwiazdą filmową, bo jak na psa milicyjnego był za mało agresywny. Po roku kręcenia zdjęć tak się oswoił z kamerą, że czasem trudno było go wyprosić z planu.
Psi dubler
I tym razem Szydełko otrzymał rolę epizodyczną – wcielił się w oficera niemieckiego.
- Grałem epizody z psami, żeby nie narażać aktorów – tłumaczył w Moim psie.
Dementował również plotkę, jakoby Szarika grały cztery różne psy. Mówił, że wprawdzie wybrano dwa jednakowe owczarki niemieckie, ale to Trymer występuje w niemal wszystkich scenach. Tylko raz zastąpił go psi dubler, Atak. Jak potoczyły się dalsze losy Trymera?
- Podczas realizacji filmu mieszkaliśmy razem, ale potem pojawił się problem: co z nim zrobić? Szczęśliwie trafił w bardzo dobre, prywatne ręce – wspominał w rozmowie z portalem Ciało-Umysł-Dusza.
Po śmierci został wypchany i dziś jest eksponatem w muzeum Centrum Szkolenia Policji w Sułkowicach(na zdjęciu).
Młode lwice
Potem były „Przygody psa Cywila”, gdzie reżyser Krzysztof Szmagier uparł się, by w tytułową rolę wcielił się jego pies, Bej.
- I ten pies występuje na pierwszym planie, a do wszystkich wyczynów kaskaderskich: upadków, biegów i skoków wykorzystaliśmy identyczne dwa psy służbowe – mówił Szydełko portalowi Ciało-Umysł-Dusza.
Sabę z „W pustyni i w puszczy” grały dwa dogi płowe kupione od osoby prywatnej. Przewiezienie ich za granicę i utrzymanie przy życiu w egzotycznych warunkach, było dla trenera prawdziwym wyzwaniem.
- Na terenie Afryki ze względu na zabójczy klimat żyje mało psów. Dogi w ogóle nie są tam znane. W Egipcie wszyscy się ich panicznie bali. Gdy wychodziłem z pieskami na spacer, od razu miałem wokół siebie 150 metrów wolnej przestrzeni, mimo że Kair jest bardzo zatłoczonym miastem – wspominał. - Już obsługa lotniska nie mogła uwierzyć, że to psy, a nie młode lwice.
Psie buty
Szydełko, w trosce o swoich podopiecznych, był gotów na wiele poświęceń. Dla dogów grających Sabę szył na przykład specjalne obuwie.
Dodawał również, że podczas jego wieloletniej pracy – był konsultantem przy blisko 150 produkcjach – jego zwierzętom nigdy nie stała się najmniejsza krzywda.
- Dla mnie to jest w ogóle nie do pomyślenia – mówił. - Jednak takie przypadki się zdarzają. Swego czasu Węgrzy realizowali film na Podhalu i potrzebowali nakręcić scenę płonącej wsi. Więc żeby zdjęcia wypadły bardziej naturalnie, spalili dekorację wioski razem z żywymi owcami (więcej *tutaj). Gdy o tym pomyślę, to mnie krew zalewa. A przecież można było dla potrzeb filmu zrobić nawet 200 płonących owiec i żadnej nic by się nie stało, ani jeden włosek by na nich nie spłonął. Są na to sposoby, tylko trzeba je znać.* (sm/gk)