Gajos opowiada o "drugim Katyniu". Wstrząsająca historia, która dopiero teraz zostanie pokazana w filmie
- Myślę, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć mówić o przemilczanej do tej pory tragedii Kaszubów – mówi Gajos w materiale przygotowanym przez twórców filmu "Kamerdyner".
- Drugi Katyń – tak też mówi się o lasach Piaśnicy - to zdanie pada w jednym z trzech filmów, gdzie Janusz Gajos opowiada o ludobójstwie II wojny światowej. Stwierdza, że nigdy nie jest za późno, by zacząć mówić o przemilczanej do tej pory tragedii Kaszubów i przytacza wstrząsające fakty: "Piaśnica. Kaszubska Golgota. Liczba ofiar: prawdopodobnie ponad 12 tys. Polaków, w tym również Kaszubów. Kilka tysięcy Niemców i Czechów. Czas zabijania: jesień 1939 – wiosna 1940".
Gajos: - Pod koniec wojny Niemcy kazali więźniom z obozu Stutthof spalić zwłoki rozstrzelanych w Piaśnicy. A później ich samych również zabili.
Kaszubska gorączka złota
"Kamerdyner" Filipa Bajona to pierwszy fabularny film, który porusza temat zbrodni w Piaśnicy. Gajos wciela się w postać Bazylego Miotke. To kaszubski patriota, który podczas konferencji pokojowej w Wersalu walczy o miejsce dla Kaszub na mapie Polski, a potem buduje symbol jej gospodarczego sukcesu: Gdynię. Gajos opowiada o tym z pozostałych filmach, udostępnianych przez twórców "Kamerdynera".
- Gdynia jest snem, który się spełnił naprawdę. Snem o polskim oknie na świat. O polskim porcie morskim. Wszystko zaczęło się wiosną 1921 roku od budowy drewnianego mola. W 1924 roku powstał port z prawdziwego zdarzenia – miasto marzeń, jedno z niewielu romantycznych pragnień Polaków, które po rozbiorach udało się zaplanować i od początku do końca zrealizować – mówi aktor. Przypomina fakty i postaci z historii Polski, często powszechnie nieznane. Tak, jak opowieść o Gdyni, której początki "przypominają trochę gorączkę złota". Bo w teorii "nie każdy tutaj znalazł swoje złoto. Nie każdy był pewny czy się młodej Polsce uda, ale się udało".
Odtwórca roli Miotke opowiada także o człowieku, na którego życiorysie wzorowana była jego filmowa postać. Bohaterem trzeciego filmu nagranego przez Janusza Gajosa jest "król Kaszubów", Antoni Abraham. Bojownik o przynależność regionu do Polski, nazywany "człowiekiem, który nie chciał oddać Pomorza", wrócił z frontu I wojny światowej w 1918 roku. Gdy w 1919 roku losy Pomorza ważyły się w Wersalu, pojawił się plan, by z Kaszub przyjechało tam kilku delegatów, świadczących o polskości tych ziem. Abraham był jednym z dwóch mężczyzn, którym udało się przebić przez graniczne kordony do Francji. Legenda mówi, że zniecierpliwiony Abraham uderzył pięścią w stół, przy którym toczyły się obrady, i zażądał przyłączenia Pomorza do Polski.
"Kamerdyner" będzie miał premierę 21 września, podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni. Premiera wpisuje się w obchody 100-lecia odzyskania niepodległości. Jak przyznają twórcy, produkcja pokazuje nie tylko moment odzyskania niepodległości. To szeroka panorama polskiej historii, zawiłości relacji polsko-kaszubsko-niemieckich, walka o rodzimą tożsamość.