Grażyna Torbicka i Krystyna Loska - córka, która poszła w ślady matki
15.01.2016 | aktual.: 22.03.2017 08:48
Jedna zagra drugą w filmie Jana Kidawy-Błońskiego
Prasa od dawna alarmuje o złym stanie zdrowia legendarnej prezenterki Krystyny Loski. Kobieta po raz pierwszy wylądowała w szpitalu pod koniec 1997 roku – już wtedy zaczęto plotkować, że przyczyną zasłabnięcia był zawał serca. Pod koniec ubiegłego roku Loska znowu trafiła do szpitala. Jej córka, dziennikarka Grażyna Torbicka, każdą wolną chwilę spędzała przy łóżku chorej. Z ulgą przyjęła informację, że stan mamy znacznie się polepszył. Sama Loska zapewnia, że wcale nie jest tak źle, jak twierdzą media.
- Tak, to prawda, że choruję na serce. Ale nigdy nie miałam zawału! - zapewniała w Życiu na gorąco. - Z tą chorobą trzeba umieć żyć, ja sobie świetnie radzę.
Dodawała również, że zawsze może liczyć na pomoc córki i zięcia. - Jeśli zachodzi taka potrzeba, są na wyciągnięcie ręki. Ale nie tragizujmy. Czy kobieta po czterech zawałach mogłaby podróżować, prowadzić koncerty, udzielać się charytatywnie? A ja tak właśnie żyję! - dodawała.
href="http://film.wp.pl/grazyna-torbicka-i-krystyna-loska-corka-ktora-poszla-w-slady-matki-6025226636542593g">CZYTAJ DALEJ >>>
Miała być aktorką
Krystyna Loska karierę zrobiła jako spikerka telewizyjna, ale początkowo chciała zostać aktorką.
- Gdy kończyłam liceum, powiedziałam ojcu, że chciałabym zdawać do szkoły teatralnej w Krakowie. On jednak był temu przeciwny. Przekonały go dopiero moje wspaniałe polonistki, które przygotowywały mnie do egzaminów wstępnych – wyznała w rozmowie z Aleksandrą Szkarłat, autorką książki „Prezenterki. Tele PRL”.
– Zrezygnowałam, ponieważ zaszłam w ciążę. Potem na świat przyszła Grażynka i wiedziałam, że już tam nie wrócę – mówiła.
Śladem mamy
Grażyna Torbicka poszła w ślady Loski – po maturze sama rozpoczęła studia w warszawskiej Akademii Teatralnej, tyle że na Wydziale Wiedzy o Teatrze.
Nigdy nie chciała, by mówiono, że karierę zawdzięcza znanej mamie, toteż pracę zaczęła pod nazwiskiem męża, kardiologa Adama Torbickiego.
Na małym ekranie zadebiutowała w 1983 roku, w programie „Sportowa niedziela”, i błyskawicznie przypadła do gustu publiczności. Wkrótce stała się jedną z najbardziej lubianych polskich dziennikarek.
Kultura a rozrywka
Grażyna Torbicka dba o swój wizerunek, angażuje się wyłącznie w te projekty, które przypadły jej do gustu. Na przykład przez całe lata odmawiała, gdy zapraszano ją do programów rozrywkowych, takich jak „Taniec z gwiazdami”.
- Zawodowo zajmuję się zagadnieniami kultury, od szeroko pojętej rozrywki jestem nieco oddalona. Niewątpliwie obie dziedziny są widzom potrzebne, ale niech zostanie, że ja zajmuję się tylko jedną – tłumaczyła w Super Expressie.
- Udało nam się wypracować markę, która jest rozpoznawana na zagranicznych festiwalach filmowych. To sprawia, że łatwiej mi uzyskać wywiad z wielkimi gwiazdami kina, bo agenci znają nas jako twórców cyklu "Kocham kino" – mówiła z dumą.
Zazdrośni małżonkowie
Torbickiej układa się nie tylko zawodowo; przyznaje, że ma bardzo udane życie osobiste.
Wyszła za mąż w 1981 roku i zapewnia, że mimo tak długiego stażu, jej uczucie do małżonka wcale nie wygasło. Przeciwnie – wciąż są o siebie bardzo zazdrośni.
- Szczególnie, gdy mąż (na zdjęciu) mi mówi, że spotkał jakąś fantastyczną kobietę, ale tak już jest, nie ma co się oszukiwać. Żyjemy ze sobą ponad 30 lat, jesteśmy bardzo aktywni zawodowo, spotykamy różnych ludzi, pojawiają się fascynacje... Tylko zawsze trzeba się zastanowić, czy jeśli posuniemy się o ten jeden krok dalej niż fascynacja, to czy będzie to odwracalne – mówiła Torbicka w jednym z wywiadów.
- Mąż jest bardzo o mnie zazdrosny, ale nie ma powodów – zapewniała.
Znany aktor stracił dla niej głowę
Jednak czy aby na pewno? W końcu dla jasnowłosej dziennikarki niejeden mężczyzna stracił głowę. A w tłumie adoratorów znalazł się nawet Mickey Rourke.
- On był w związku z filmem "Sin City - miasto grzechu" w Cannes – opowiadała w rozmowie z wp.tv. - Rozmawiamy, widać, że jest u niego taki niepokój jak zaczynamy rozmawiać, jego agentka podchodzi, pyta się, czy nie chciałby wody. Rozmawiamy, rozmowa miała trwać siedem minut, on mówi, że może trwać dłużej. Po dziesięciu minutach ja mu dziękuję, odchodzę, po czym podbiega do mnie agentka i mówi do mnie w ogóle bez pardonu pyta się: "W jakim hotelu mieszkasz i w jakim pokoju?". Podałam Carlton Hotel pokój 113, bo było totalnie absurdalne, bo w życiu nie mieszkałam w hotelu Carlton w Cannes, bo mieszkają tam tylko najwięksi, typu Mickey Rourke – śmiała się.
Zagra... własną matkę
Grażyna Torbicka ma też pewne doświadczenie filmowe – pojawiła się w rolach epizodycznych między innymi w „Młodych wilkach” czy „Mniejszy szuka dużego”.
Niedługo ponownie pojawi się na wielkim ekranie. I zagra... własną matkę w filmie „Gwiazdy” w reżyserii Jana Kidawy-Błońskiego.
- Jan Kidawa-Błoński zaproponował, abym zagrała taki epizodzik. Zagrała moją mamę. Musiałam się w nią przeistoczyć. W tę fryzurkę, w tę blondynkę – opowiadała w "Pytaniu na śniadanie".
I faktycznie, biorąc pod uwagę ścieżkę zawodową obu pań oraz łączące je więzy krwi, trzeba przyznać, że trudno chyba o lepszą decyzję obsadową.
(sm/mn)