"Infinity Pool". Najbardziej szokujący film roku. Orgie i egzekucje to tylko wstęp

"Infinity Pool" Brandona Cronenberga zrobił niemałą furorę na festiwalu w Sundance. Media podkreślają, że to może być najbardziej szokujący film tego roku. Czytając opisy scen, można dojść do wniosku, że syn słynnego reżysera rzeczywiście nie zamierza być gorszy od ojca w kwestii zaskakiwania widza przemocą i scenami seksu.

Alexander Skarsgard gra jedną z głównych ról w filmie "Infinity Pool"
Alexander Skarsgard gra jedną z głównych ról w filmie "Infinity Pool"
Źródło zdjęć: © fot. mat. pras.
Kamil Dachnij

Brandon Cronenberg wie doskonale, że bycie synem Davida Cronenberga wiąże się z konkretnym ciężarem. W końcu od początku swojej kariery porównywany jest do sławnego ojca. To akurat dziwić nie może, bo pod kątem stylistycznym jest on mimo wszystko podobny. Dwa pierwsze filmy Brandona, "Zaraźliwi" i "Possessor", kontynuowały przecież obsesję jego ojca na punkcie przekraczania granic ludzkiego ciała i umysłu. W szczególności ten drugi zebrał dobre recenzje, co mogło napawać dumą Davida. 

Wydaje się, że najnowszy film Brandona, "Infinity Pool", zrobi jeszcze większy szum i wyniesie reżysera na jeszcze wyższy poziom uznania. I kontrowersji. Kilka dni temu obraz został pokazany na festiwalu w Sundance. Choć rzekomo obyło się bez ucieczek publiczności z sali kinowej, to jednak w mediach społecznościowych szeroko komentowano co mocniejsze sceny. Mówimy chociażby o sytuacji, w której grający główną rolę Alexander Skarsgard dochodzi do wytrysku, a jego członek widać w pełni przed kamerą. Prawdopodobnie jest to efekt specjalny, ale wciąż musi szokować. 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kolejną kluczową częścią fabuły jest brutalność - oglądamy serię krwawych egzekucji. Ten fakt podkreśla zresztą już sam slogan filmu, który brzmi: "Tylko poprzez krew możesz uwolnić się od swojej przeszłości". Jak się możecie spodziewać, w "Infinity Pool" nie zabrakło również szalonych orgii. 

O czym w ogóle opowiada film? Jego akcja rozgrywa się w zagranicznym kurorcie. Gdy dany gość postanowi wykroczyć poza chroniony teren, nagle odkrywa świat, który przekracza ludzkie pojęcie. Fikcyjny kraj przypominający Europę Wschodnią wyznaje bowiem politykę zerowej tolerancji dla przestępczości, stąd karą jest śmierć. Ale Cronenberg dorzucił bardzo ciekawy element science-fiction do fabuły, bo dobrze sytuowani turyści mogą zostać sklonowani i oglądać egzekucję swojego sobowtóra. W recenzji jednego z amerykańskich serwisów ktoś napisał pięknie, że film jest niczym "Biały Lotos", ale "dla psycholi". 

Gdy Skarsgard został zapytany po pokazie filmu, która scena najbardziej mu zapadła w pamięci, aktor nie wahał się z odpowiedzią: - Walka na śmierć i życie z nagą wersją siebie, a potem bycie karmionym piersią przez Mię… [Mia Goth gra jedną z głównych ról w filmie - przyp. red.]. To nie jest coś, co możesz robić bardzo często jako aktor. 

Wspomniana premiera na Sundance pokazała zresztą, że Skarsgard najwidoczniej jeszcze nie wyszedł ze swojej roli. Aktor pojawił się w kinie ze smyczą na szyi, służąc na przemian Goth lub Cronenbergowi jako osobisty golden retriever. Skarsgard wszedł nawet na scenę przy segmencie Q&A niczym posłuszna psina. Trzeba przyznać, że ten promocyjny chwyt idealnie pasuje do pokręconych wizji reżysera. 

"Infinity Pool" trafi do amerykańskich kin już 27 stycznia. Po drodze reżyser miał jednak spory problem z kategorią wiekową. Początkowo przypisano produkcji najwyższą z możliwych - NC-17. To oznaczało, że mogli go obejrzeć tylko widzowie powyżej osiemnastu lat. Jednak po pewnym przemontowaniu wybranych scen, udało się obniżyć kategorię do R, która przynajmniej pozwala osobom poniżej osiemnastego roku życia pójść na seans z rodzicem lub dorosłym opiekunem. 

Ruch Cronenberga i firmy NEON (producent filmu) jest oczywiście zrozumiały - nie chcieli, by dzieło miało mniejsze szanse na sukces. Ale o "Infinity Pool" już teraz jest na tyle głośno, że wielu widzów pójdzie go zobaczyć z ciekawości. Sęk w tym, że idzie za nim dobre słowo, bo ma obecnie wynik 84 na 100 na Rotten Tomatoes. Nam pozostaje jedynie czekać, aż zostanie podana data premiery produkcji w Polsce. 

Swoją drogą za spore szczęście trzeba uznać to, że po świetnym filmie Davida Cronenberga z ubiegłego roku ("Zbrodnie przyszłości"), niebawem zobaczymy kolejną godną zapamiętania rzecz od tej rodziny.

Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)