Belka z Kabareciku Olgi Lipińskiej, kasjerka z "Misia" i mama nastoletniego Darka z serialu "Siedem życzeń. Choć Izabella nie została gwiazdą wielkiego formatu w polskim show-biznesie – ale też nigdy nie miała takich aspiracji – jej kreacje zapadły na długo w pamięci widzów.
Uśmiechnięta, pełna optymizmu i, jak sama przyznaje, szczęśliwa. Ma w sobie coś, co sprawia, że nie można oderwać od niej wzroku.
Zawodowo nie ma powodów do narzekań, bo choć na ekranie pojawia się sporadycznie, może realizować się na scenie ukochanego teatru.
Prywatnie też czuje się spełniona, ma kochającego męża, zdolną córkę i wymarzony dom w sercu Puszczy Kampinoskiej.
Aktorskie marzenia
Urodziła się 29 listopada 1951 roku w Łodzi. Aktorką chciała być od zawsze i ambitnie dążyła do realizacji tego marzenia.
Na scenę trafiła już w 1969 roku; egzamin z aktorstwa zdała eksternistycznie osiem lat później, kiedy miała już za sobą bogate doświadczenie zdobyte na teatralnych deskach.
Na ekranie zadebiutowała dopiero w 1978 roku, niewielką rólką w „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”; potem zagrała kasjerkę w kultowej komedii „Miś”.
Prawdziwą popularność zdobyła w 1984 roku, kiedy wcieliła się w mamę Darka w serialu „Siedem życzeń”.
Pierwsze małżeństwo
W 1973 roku Olejnik wyjechała z Warszawy do Jeleniej Góry, gdzie otrzymała angaż w Teatrze im. C. K. Norwida. Bez żalu porzuciła stolicę, dom i... męża.
- Przyjechałam do tej Jeleniej Góry, zostawiając dom i pierwszego męża. Czułam się tam wolna!- opowiadała w Super Expressie i dodawała, że jej pierwszy związek został zawarty zbyt pospiesznie, a z partnerem rozstała się w zgodzie. - Byłam mężatką kilka miesięcy, a teatr był dla mnie najważniejszy. Postanowiłam wyjechać do Jeleniej Góry, by dużo grać. To ważne dla młodego aktora. Mąż, też aktor, to zrozumiał.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Niedługo jednak Olejnik cieszyła się tą „wolnością”, bo jej serce szybko skradł inny mężczyzna.
- Idę jeleniogórskim ryneczkiem, rozpiera mnie radość życia, jaką może odczuwać tylko młody człowiek. Idę i widzę, że naprzeciw mnie idzie ktoś bardziej szczęśliwy, bardziej wolny! Ręce splecione z tyłu, kręcone włosy... Zamurowało mnie, przystanęłam. On poszedł dalej. Już wtedy go kochałam. On mnie tak zahaczył tą wolnością. Wlazł w moją duszę... - zachwycała się w Super Expressie. Była przekonana, że już więcej się nie zobaczą – tymczasem los ponownie skrzyżował ich ścieżki w nietypowych okolicznościach.
- W domu aktora stałam nad umywalką, z głową pod kranem, ubrana w spodnie. Nagle pukanie. Nie spodziewałam się nikogo poza przyjaciółką, więc krzyczę: „Wchodź, Małgosiu!”. Odwracam się i... oniemiałam. Tym mężczyzną był Andrzej Kozłowski.
Idealna para
Od tamtej pory Olejnik i Kozłowski są nierozłączni. - Jest moim mężem i najdroższym mi człowiekiem – mówiła zachwycona aktorka i zapewniała, że choć jej mąż nie pracuje w branży rozrywkowej, doskonale rozumie „szaleństwo tego zawodu”.
- Wie, co to teatr. Jego rodzice byli aktorami – dodawała w Super Expressie. - Bez jego dystansu byłoby mi ciężko.
Olejnik na kilka lat wycofała się z grania, kiedy wraz z mężem i córką Julią przeprowadziła się do Chicago. Tęsknota za ojczyzną okazała się jednak zbyt silna i wreszcie wrócili do kraju, by zrealizować swoje największe marzenie – kupić dom na wsi.
Dom marzeń
Olejnik nie poszła jednak na łatwiznę i nie interesowała się żadnymi nowymi domami.
- Kupiła odkrytą na spacerze po puszczy sporą "posiadłość" składającą się z wiekowej dwuizbowej chaty, obórki i rozklekotanej stodoły pełnej siana – czytamy w Czterech Kątach. - Kiedy parę tygodni później mąż zobaczył, "co mu Belka zafundowała", chwycił się za głowę. Ale wizja mieszkania w chacie bez wygód (wychodek był w obórce po drugiej stronie podwórka) szybko zmobilizowała rodzinę do działania. W ciągu kilku miesięcy doprowadzili dom stojący w Puszczy Kampinowskiej do stanu używalności.
- Życie na wsi oczywiście nie pozbawia rozterek dnia codziennego, bólu głowy czy zwykłej chandry – zachwycała się Olejnik. - Ale obcując z naturą, łatwiej mi oddzielić sacrum od profanum...
''Nie umiem o siebie walczyć''
Obecnie Olejnik na ekranach pojawia się sporadycznie, choć nie kryje, że granie wciąż sprawia jej ogromną przyjemność.
- Wybrałam ten zawód, bo to szansa, by nie zwariować. Świat da sobie radę bez naszego cierpienia – mówiła w Super Expressie. - Dlatego śmieję się i ludziom też daję radość.
Zapewnia również, że nie ma żalu do reżyserów, którzy nie dzwonią do niej z filmowymi propozycjami. - Można mieć pretensję tylko do siebie. Nie umiem o siebie walczyć – przyznawała, dodając jednak, że wciąż można ją oglądać na teatralnej scenie.