Janusz Gajos o "Klerze". "To film nie tylko o księżach, ale o Polsce"
Aktor nie miał wątpliwości, czy zagrać chciwego, obłudnego arcybiskupa. "Nie podważałem wizji Kościoła, jaką przedstawił Smarzowski – sam ją podzielam" - tłumaczył Gajos.
24.09.2018 | aktual.: 24.09.2018 08:09
Na zakończonym w niedzielę Festiwalu w Gdyni Janusz Gajos zaprezentował dwa oblicza. W "Klerze" Smarzowskiego przywdział biskupią purpurę, zaś w "Kamerdynerze" został kaszubskim działaczem niepodległościowym. Oba filmy zostały docenione przez jury i widownię, ale nie ma wątpliwości, które wcielenie rozgrzało opinię społeczną do czerwoności.
Kiedy Smarzowski zbiera baty i pochwały za swoją wizję w "Klerze", Gajos przebywa w Nowym Jorku, nie mając pojęcia, jak film z jego udziałem prezentuje się w całości. W rozmowie z "Newsweekiem" powiedział:
- Prawie nikt jeszcze tego filmu nie widział, a wyrok już zapadł. To bardzo symptomatyczne dla Polski.
Zresztą jego zdaniem Smarzowski nie opowiedział w "Klerze" wyłącznie o tytułowej grupie zawodowej, a o współczesnej Polsce. I "o tym, że ten kler jest taki, jak nasze społeczeństwo".
Zapytany o przywiązanie do wiary katolickiej Gajos wyznał, że mama była głęboko wierząca, zaś ojciec miał nie zawsze pochlebne zdanie o Kościele. - Wyrosłem w takich kleszczach i to mi pewnie zostało do tej pory – wyznał aktor.
Obejrzyj: Krupińska komentuje "Kler": "Filmy powinny być o wszystkim!"
Czy miał opory przed przyjęciem kontrowersyjnej roli u Smarzowskiego?
- Po prostu wykonuję swój zawód. Przeczytałem scenariusz, uznałem, że jest ważny i trzeba w nim wziąć udział. Nie podważałem wizji Kościoła, jaką przedstawił Smarzowski – sam ją podzielam – zadeklarował aktor.
Janusz Gajos, ważąc każde słowo, skomentował współczesny Kościół w Polsce, który w "najgorszych latach PRL był oazą wolności". To oczywiście zasługa Karola Wojtyły. Jego wybór na papieża był wiatrem w żagle dla polskiego duchowieństwa.
- Ale po 1989 r. apetyt na panowanie nad polskimi duszami jeszcze wzrósł, Kościół na pełnych żaglach dalej pędził z przekonaniem, że wszyscy muszą zejść mu z kursu. A jeśli się ma za dobry wiatr w żagle, to człowiek zaczyna się upajać tym i wymagać od innych, żeby schodzili z kursu – skwitował Gajos w rozmowie z tygodnikiem.
"Kler" Wojciecha Smarzowskiego był nominowany do Złotych Lwów na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Ostatecznie reżyser wygrał nagrodę publiczności i nagrodę dziennikarzy. Jagna Jagnicka odebrała nagrodę za scenografię. Film trafi do polskich kin 28 września.