Jerzy Nasierowski: to jest zdrowe, gdy zmieszają człowieka z błotem [WIDEO]

„Złodziej”, „Żyd”, „antychryst”, „pierwszy pedał III Rzeczpospolitej” i last but not least „morderca". Takim przez długi czas widziały go media. Jego karierę aktorską w latach 70. przerwał skandal. Trafił do więzienia za morderstwo, którego nie popełnił. Przy okazji jednak wyszły na światło dzienne innego jego winy. 84-letni, skazany za morderstwo aktor zagrał gangstera w sztuce "Dogville". Jerzy Nasierowski wraca na deski teatru w atmosferze skandalu. Reporterki telewizji WP postanowiły o ten powrót zapytać go w programie #dzieńdobryPolsko.

27.12.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:46

W latach 60. był jednym z najpopularniejszych i najbardziej rozchwytywanych aktorów. Jednak jego błyskotliwą karierę przerwał przestępczy incydent, który sprawił, że przez wiele lat ciążyła na nim łatka przestępcy i zboczeńca.

Jerzy Nasierowski nigdy nie ukrywał swoich skłonności homoseksualnych, co było aktem odwagi w PRL. Nie miał przy tym szczęścia w miłości. Związał się z młodszym od niego o dwie dekady 16-letnim hydraulikiem Andrzejem. To on namówił go do wspólnych włamań do domów bogaczy. Któregoś dnia Andrzej z kolegą – ale bez Nasierowskiego – napadli na dom aktorki Miry Zimińskiej. Gdy natknęli się na gosposię, związali i zakneblowali tak mocno, że kobieta zmarła. O morderstwo oskarżono najpierw dwóch chłopców z poprawczaka, którzy po torturach przyznali się do winy. Nasierowski, bojąc się, że niewinni poniosą karę, postanowił zgłosić się na policję i powiedzieć prawdę.

Jerzy Nasierowski w #dziendobryPolsko

Pokazowy proces Jerzego Nasierowskiego jest uznawany przez historyków za najgłośniejszą sprawę karną w Polsce lat 70. Część z nich jest zdania, że wyrok miał uderzyć w ówczesne środowiska artystyczne i pokazać, że z władzą PRL-u nie ma żartów. W więzieniu Nasierowski spędził ponad 10 lat. Wyszedł wcześniej między innymi dzięki wstawiennictwu Romana Bratnego.

Teraz Nasierowski po latach przerwy wraca na scenę. Wszystko za sprawą sztuki „Dogville” i Wojciecha Malajkata, dyrektora artystycznego Teatru Syrena, który wbrew ciągle nieprzychylnym opiniom środowiska postanowił dać mu szansę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (234)