Jerzy Radziwiłowicz i Andrzej Saramonowicz zabierają głos w sprawie wolnych sądów
W ostatnim tygodniu cała Polska żyła sprawą sądów. Prezydent Andrzej Duda zawetował dwie z trzech ustaw zaproponowanych przez PiS, ale podpisał trzecią - o ustroju sądów powszechnych. Jest ona sprzeczna z Konstytucją RP i daje politykom prawo do wpływania na pracę sądów, które są najbliżej obywateli. Minister sprawiedliwości będzie mógł odwołać prezesów wszystkich sądów bez podania przyczyny i powołać tylko tych, którzy będą zgadzać się z decyzjami partii rządzącej. Nie interesuje cię to? Jerzy Radziwiłowicz i Andrzej Saramonowicz przedstawiają sytuacje, które uświadamiają, jak może zmienić się życie zwykłych obywateli, gdy nowe prawo wejdzie w życie.
Brak trzeciego weta grozi upolitycznieniu sądów powszechnych. Nowa ustawa daje jednemu człowiekowi - ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze - niespotykaną w demokratycznych krajach władzę i możliwość wpływania na pracę sądów.
Jerzy Radziwiłowicz przytacza hipotetyczną historię, która mogłaby się wydarzyć w miejskim autobusie - pobicie przez osiłków nazywających się "patriotami". Jaki finał znalazłaby ta sprawa w sądzie, jeśli wyrok wydałby zależny od polityka sędzia?
Z kolei Andrzej Saramonowicz rysuje historię, w której pisarz byłby zaszczuty przez polityków, bo napisałbyś coś, co nie spodobałoby się politytkom. Gdzie mógłby szukać ochrony? W sądzie, w którym sędzia byłby wybrany przez polityków, którzy nazywaliby go "zdrajcą" lub "kanalią"?
Radziwiłowicz i Saramonowicz zabrali głos w ramach akcji obywatelskiej "Wolne sądy", której pomysłodawcami jest grupa prawników. Tak się przedstawiają: "Spędzamy w sądach wiele godzin, walczymy o prawa uczestników postępowań sądowych, bo to nasza praca, misja i obowiązek. Chcemy, żeby wszyscy mieli szansę zrozumieć, do czego może nas doprowadzić proponowana reforma sądownictwa i jak zagraża naszym obywatelskim wolnościom".