Kristen Stewart: "Trzeba myśleć o rzeczach, które bolą"
Hollywoodzka aktorka Kristen Stewart pojawiła się w Toruniu jako jedna z najważniejszych gościń tegorocznego EnergaCAMERIMAGE. Przywiozła ze sobą swój pierwszy pełnometrażowy film w roli reżyserki – "Chronologię wody", adaptację głośnej, autobiograficznej książki Lidii Yuknavitch.
Yuknavitch pisząc o swoim życiu, uczyniła z wody symbol, który spaja wszystkie jej doświadczenia. "Wszystko, co przechowuję w pamięci, wiruje wokół wydarzeń w moim życiu jak woda", wyznaje, otwierając historię pełną bólu, gniewu i nieustannego poszukiwania siebie. Autorka prowadzi czytelnika przez traumę po stracie dziecka, dorastanie w cieniu agresywnego ojca oraz destrukcyjne lata uzależnień – od alkoholu, przez narkotyki, po kompulsywny seks.
Filmowa "Chronologia wody" w reżyserii Kristen Stewart rozwija te motywy, przenosząc je na ekran w formie odważnej, intymnej opowieści. Bohaterkę obserwujemy na różnych etapach życia – jako młodą pływaczkę szukającą w wodzie schronienia, jako kobietę dorosłą walczącą z uzależnieniami, oraz jako twórczynię, która próbuje przetworzyć traumę w sztukę. Stewart, pozostając wierna duchowi książki, skupia się na cielesności, pamięci i nieustannym napięciu między autodestrukcją a pragnieniem ocalenia.
"Kultura WPełni". Daniel Olbrychski o spotkaniu z Angeliną Jolie
W rozmowie z Filmwebem Stewart opowiedziała, co przyciągnęło ją do prozy Yuknavitch: - usłyszałam kobietę sięgającą w głąb swojego ciała aż do bólu. Ale był w tym rodzaj chrztu czy egzorcyzmu. To wydobywanie głosu, który może ocalić twoje życie.
Kristen Stewart uważa, że historia opowiedziana w "Chronologii wody", mimo jej ciężaru, jest uniwersalna. - Będąc dzieckiem, doświadczasz ojcowskiej, boskiej, patriarchalnej inwazji. Narzuca ci ona sposób, w jaki masz mówić do osób u władzy. Te osoby to mężczyźni - powiedziała reżyserka, po czym dodała: - Już w momencie pierwszej interakcji dochodzi do zdrady. Nawet jeśli szczęśliwie miałaś całkiem zwyczajne dzieciństwo.
Stewart uważa też, że kobiece ciało jest poddawane nadmiernej krytyce, a kompleksy są wytworem naszych mózgów: - wszystko, co kochamy i czego nienawidzimy, jest między uszami. Po prostu to wymyślamy. Wstyd jest nie do uniknięcia. Musimy przejąć nad nim kontrolę i zakochać się w nim.
Reżyserka ma radę na radzenie sobie z kompleksami: - destygmatyzujmy negatywne rzeczy, które dotykają kobiece ciało. Zmieńmy je w pozytywne doświadczenia. Różnica między bólem a przyjemnością jest nieraz minimalna. Trzeba znaleźć sposób na pogodzenie tych dwóch rzeczy. Na tym polega dojrzewanie, stawanie się dorosłą kobietą. Trzeba myśleć o rzeczach, które bolą, żeby rozumieć, co jest dobre.