Krzysztof Kolberger: wróżka przepowiedziała mu, że umrze w wieku 61 lat. Odszedł kilka miesięcy przed urodzinami

Obraz
Źródło zdjęć: © Filmpolski.pl

/ 5[GALERIA]

Obraz
© Filmpolski.pl

W młodości zastanawiał się, czy nie zostać duchownym albo sportowcem - ale to marzenie porzucił po poważnej kontuzji na boisku. Wtedy Krzysztof Kolberger, urodzony 13 sierpnia 1950 roku, uznał, że będzie aktorem. Zachęcali go do tego koledzy i nauczyciele, zachwyceni jego występami w amatorskich przedstawieniach i konkursach recytatorskich. Był więc szczerze zdziwiony, kiedy komisja egzaminacyjna w szkole teatralnej uznała, że nie nadaje się na scenę z powodu "martwego wzroku".

Natychmiast złożył odwołanie i tym razem został przyjęty. A potem stał się jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Cieniem na jego życiu kładła się tylko ponura przepowiednia, którą usłyszał w młodości - jednak wciąż wierzył, że uda mu się oszukać los.

/ 5Nie dał się zaszufladkować

Obraz
© Filmpolski.pl

Na studiach uchodził za jednego z najbardziej utalentowanych uczniów, toteż kiedy otrzymał dyplom, Adam Hanuszkiewicz od razu zaproponował mu etat w Teatrze Narodowym. Kolberger przyznawał, że miał wiele szczęścia - powszechnie lubiany, szybko zdobył popularność, a reżyserzy zasypywali go kolejnymi propozycjami. Nie pozwolił się zaszufladkować; gdy zobaczył, że kreuje się go na romantycznego amanta, od razu przyjął rolę okrutnego esesmana w filmie "Kornblumenblau", by zerwać z tym wizerunkiem.

- Byłem zadowolony, bo podobnie jak widz szybko się nudzę. I lubię być zaskakiwany - tłumaczył w magazynie "Wprost". Z czasem, nie chcąc ograniczać się wyłącznie do grania, sam zajął się reżyserią.

/ 5Dwie miłości

Obraz
© Filmpolski.pl

Annę Romantowską poznał na planie "Dziewcząt z Nowolipek" - i, zachęceni przez reżyserkę, która uważała, że będą doskonałą parą, wkrótce umówili się na randkę. Zaiskrzyło; pobrali się, a potem wspólnie wychowywali córkę Julię, która po latach poszła w ślady sławnego rodzica.

I chociaż ostatecznie małżonkowie się rozstali, pozostali dobrymi przyjaciółmi. Po rozwodzie Kolberger związał się z Zofią Czernicką. Twierdzili jednak, że nie był to taki zwykły, typowy związek.

- Byliśmy razem w sensie emocjonalnym, a jednocześnie oddzielnie jako para, która dzieli wspólne łoże - opowiadała Czernicka w "Super Expressie". - Poznaliśmy się na gruncie zawodowym, przez pewną panią reżyser, która chciała nas wyswatać, ale ja byłam wówczas bardzo zakochana w Andrzeju Żmudzie. Po jego tragicznej śmierci nie chodziłam, nie płakałam, zwierzałam się ze swojego bólu. W tym czasie odeszła po ciężkiej chorobie siostra Krzysztofa - Basia i on to wyczuwał. Czuł ten ból po odejściu kogoś bliskiego. Można powiedzieć, że zbliżyły nas do siebie życiowe tragedie.

/ 5Nie chciał tracić czasu

Obraz
© Filmpolski.pl

Razem brali udział w rozmaitych projektach artystycznych i inspirowali się wzajemnie. Czernicka wspierała Kolbergera, gdy lekarze zdiagnozowali u niego raka.
- O swojej chorobie dowiedziałem się przypadkowo. Kiedy na raka umierała moja siostra, rozsądna lekarka poradziła mi, żebym zrobił badania, na wszelki wypadek. Okazało się wtedy, że mam nowotwór - mówił w "Rzeczpospolitej".

Aktor poddał się leczeniu i chociaż nowotwór był już w tak zaawansowanym stadium, że jednym wyjściem było usunięcie nerki, wydawało się, że udało mu się pokonać chorobę. 15 lat później pojawiły się jednak przerzuty i rak zaatakował trzustkę.

Nie poddał się - cierpliwie walczył o swoje życie. Nikomu się nie żalił, wciąż zarażał innych pozytywną energią i pozostawał aktywny zawodowo tak długo, jak tylko starczyło mu sił.

- Nie chciałem tracić czasu. Bo odkąd zachorowałem, wiedziałem, że muszę się spieszyć. I to jest może ta istotna zmiana, jaką dokonała we mnie choroba. Nie mogę sobie pozwolić na żadne przestoje - tłumaczył w "Super Expressie".

/ 5Mroczna przepowiednia

Obraz
© Filmpolski.pl

Zaczął też udzielać się charytatywnie - szerzył wiedzę na temat raka, zbierał pieniądze na leczenie, został przewodniczącym Stowarzyszenia Pomocy Chorym na Nowotwór Nerki. Pytany, skąd bierze siłę, by w tak trudnych chwilach nie tracić dobrego samopoczucia, odpowiadał:
- Ja tak bardzo kocham życie, kocham ludzi.

Powtarzał, że nie boi się śmierci, chociaż starał się jak najbardziej odsunąć w czasie ten wyrok.
- Wróżka przepowiedziała mi kiedyś, że umrę, mając sześćdziesiąt jeden lat, a więc w 2011 roku - wspominał w "Newsweeku".
Nie traktował tych słów poważnie, do ostatniej chwili wierzył, że uda mu się pokonać chorobę. Odszedł 7 stycznia 2011 roku, kilka miesięcy przed swoimi 61. urodzinami.

Źródło artykułu: WP Film

Wybrane dla Ciebie

Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek