Krzysztof Kowalewski: starość nie radość
Pokolenia Polaków kojarzą jego kultowe teksty w popularnym słuchowisku radiowej Trójki "Kocham pana, panie Sułku", w którym z Martą Wiśniewską, przez 27 lat, prowadził błyskotliwe pogadanki. Przez prawie 60 lat aktywności zawodowej wcielił się w niezliczoną ilość ról filmowych i teatralnych. Jednak to filmy komediowe, takie jak jak m.in. "Miś" i "C.K.Dezerterzy" zapewniły mu największy sukces.
Media już od dłuższego czasu donoszą o kiepskim stanie zdrowia Krzysztofa Kowalewskiego i o jego częstych pobytach w szpitalu. Aktor jednak ani myśli się oszczędzać i nie zamierza jeszcze przechodzić na emeryturę. Choć na ekranie pojawia się ostatnimi czasy bardzo rzadko, wciąż chętnie występuje na deskach teatru. Ale zapewnia, że zdaje sobie sprawę z upływającego czasu – a starość nieco go martwi.
- W przyszłym roku będę miał 80 lat! Gdzieś między sześćdziesiątką a osiemdziesiątką zdarzają się różne sytuacje zdrowotne. Jedna operacja, druga. Wciąż mam poważny problem z biodrem, a to nie nastraja optymistycznie – wyznawał.
I dodawał, że ma jeszcze parę spraw do załatwienia – chce naprawić błędy młodości i zadbać o swoją córkę, by nie musieć martwić się o jej przyszłość. Kowalewski nie ukrywa też, że po latach udało mu się uzdrowić relacje z synem Wiktorem, którego urodziła mu pierwsza żona - kubańska tancerka Vivian.
Kobiety jego życia
W najtrudniejszych chwilach Kowalewski zawsze może liczyć na wsparcie żony, Agnieszki Suchory, a także nastoletniej córki Gabrysi. To one namawiają go, by nieco zwolnił tempo. I choć aktor nie słucha rad lekarzy, słowa "kobiet jego życia" mają na niego znacznie większy wpływ. Bo, jak podkreśla, dla nich jest gotów zrobić wszystko i nie chciałby ich zostawić samych sobie.
- Chciałbym jak najdłużej być w pełni sił, żeby zapewnić córce radosne dzieciństwo, a potem dobre życie – mówił. - Chciałbym jak najdłużej pobyć tutaj, na ziemi, pozostając w dobrej formie psychicznej i fizycznej. Ponieważ mam dla kogo żyć. I dodawał ze śmiechem, że nie zamierza umierać, dopóki nie zatańczy na weselu swojej córki.
Martwi się o córkę
Dlatego tak ważne jest dla niego zabezpieczenie przyszłości Gabrysi. - Jestem stary, a moja córka to młodzież. Zanim odejdę, chciałbym mieć pewność, że jest bezpieczna. Mam nawet pomysł, jak to zrobić. Jest w realizacji. Boję się też, żeby córka nie trafiła na złego człowieka – mówił.
Zależy mu również na tym, by Gabrysia miała dobry kontakt z Wiktorem, jego dzieckiem z pierwszego małżeństwa. On sam dopiero jakiś czas temu zdołał odbudować relację z synem. Wiedział, że nie był dla chłopaka najlepszym ojcem.
Pierwsze małżeństwo
Kowalewski nie krył, że gdy został aktorem, jego życie zmieniło się całkowicie. Wcześniej był nieśmiałym i stroniącym od kobiet chłopakiem – potem zmienił się w brylującego w towarzystwie mężczyznę, dla którego panie w każdym wieku traciły głowy. On zaś chętnie korzystał z tego uwielbienia kobiet
- Nie ma co ukrywać, byłem kochliwy. Zresztą środowisko aktorskie w kwestiach łóżkowych to jednak nie jest norma społeczna. Mało kto ma za sobą tylko jedno małżeństwo. Specyfika branży – mówił w książce "Taka zabawna historia". On sam nie był wyjątkiem. Jego pierwszą żoną została kubańska tancerka Vivian, ale ten związek nie przetrwał próby czasu.
"Nie byłem gotowy"
Z Vivan Kowalewski ma syna Wiktora, który obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych. Aktor wyznawał, że ma do siebie żal, że nie poświęcił dziecku tyle czasu, ile powinien.
_ - Nie byłem gotowy na bycie ojcem. Tym bardziej że właśnie zaczynało mi się powoli układać życie zawodowe. Odnosiłem pierwsze sukcesy. Dziecko się jakoś w tym wszystkim nie mieściło_ – opowiadał w książce "Skarpetka w ręku". Dopiero kiedy urodziła się Gabrysia, dotarło do niego, jak cudownie jest być ojcem – i zaczął żałować, że nie sprawdził się w tej roli wcześniej.
Jest dumny z syna
Postanowił odbudować relację z Wiktorem – a syn wybaczył mu i zgodził się na odnowienie kontaktu. - Odwiedzamy się. Spędzamy razem wakacje. Poleciałem do Los Angeles na jego ślub – opowiadał Kowalewski, dodając, że jest dumny ze swojego syna. - Wiktor ma wiele rozmaitych profesji. Jest trenerem piłkarskiej drużyny żeńskiej. Pracuje również w branży komputerowej. Źle mu się nie powodzi.
Chce też, aby Gabrysia i Wiktor poznali się i spędzali ze sobą więcej czasu. Podobno planuje zabrać córkę do Stanów, by lepiej poznała brata. - Chce, aby spędzili trochę czasu razem, tym bardziej że Wiktor ma córkę. Jest młodsza od Gabrysi, ale dziewczyny znają się i lubią - mówił informator "Rewii".
Naprawił błąd z przeszłości
Kowalewski cieszy się również, że udało mu się naprawić relacje z byłą partnerką, poznaną w Teatrze Kwadrat Ewą Wiśniewską. Wiele lat wcześniej byli parą, zamieszkali razem i od tamtej pory byli praktycznie nierozłączni. Wydawało się, że oboje wreszcie postanowili się ustatkować. Jednak niedługo potem w ich związku pojawiły się zgrzyty, a prawdziwy kryzys nadszedł, gdy na początku lat 90. Kowalewski poznał Agnieszkę Suchorę, swoją obecną żonę. Wiśniewska początkowo sądziła, że to kolejna przelotna miłostka. Ale kiedy Suchora urodziła córeczkę Gabrysię, zawrzało. Po kolejnej awanturze Kowalewski wyprowadził się do kochanki.
– Na ten cios Ewa zareagowała gwałtownie. Pomiędzy nią a Suchorą doszło do ostrej wymiany zdań w teatralnej garderobie – wspominała w "Na żywo" znajoma aktorki.
Przez jakiś czas Wiśniewska i Kowalewski nie mogli na siebie patrzeć. Teraz jednak zapewniają, że wyjaśnili sobie dawne nieporozumienia. - Ewa myśli o nim serdecznie, dobrze mu życzy. Martwi się jego słabnącym zdrowiem - twierdziła znajoma Wiśniewskiej.