Kulą w płot. Recenzja filmu "Mroczna wieża" na Blu‑Ray
Miała powstać jedna z najgłośniejszych ekranizacji na motywach powieści Stephena Kinga. Skończyło się na zmarnowaniu potencjału i nakręceniu filmu, który każdy fan pierwowzoru będzie omijał szerokim łukiem.
Duński reżyser Nikolaj Arcel w wywiadzie nagranym na potrzeby wydania Blu-Ray z rozbrajającą szczerością opowiada, jaką "Mroczna wieża" odegrała rolę w jego życiu, i że dzięki powieściom Kinga nauczył się angielskiego. Wiele lat później mógł się odwdzięczyć, realizując długo odwlekany projekt filmowej "Mrocznej wieży". Jednej z najważniejszych serii w dorobku Kinga, która wydawała się niemożliwa do godnego przeniesienia na wielki ekran. Film Arcela niestety potwierdził te obawy.
Pod scenariuszem "Mrocznej wieży" z Idrisem Elbą i Matthew McConaugheyem w rolach głównych podpisało się aż czterech autorów, w tym dwóch zdobywców Oscara. W tym przypadku ilość nie szła w parze z jakością, gdyż adaptacja wybitnego materiału źródłowego z pogranicza postapokaliptycznego fantasy, westernu, science fiction przypomina szkic mało przekonującej, pozbawionej głębi opowieści, pod którą Stephen King nigdy by się nie podpisał. Jak pisała Magdalena Maksimiuk w swojej recenzji: "Opus magnum Stephena Kinga, cykl 7 powieści spisanych na prawie 4 tys. stron, został poszatkowany i ściśnięty w półtoragodzinnym filmie Arcela, który po sukcesach w Europie debiutuje w Stanach. Trzeba przyznać, niezbyt rozsądne posunięcie. Za duży budżet (choć jeszcze nie kosmicznych rozmiarów), obsada zbyt gwiazdorska, materiał wyjściowy niezwykle obszerny. To się nie miało prawa udać."
Nie udało się, choć Arcel, pozostali współscenarzyści, a nawet sam King stara się bronić filmowej "Mrocznej wieży". Autor oryginału w wywiadzie zamieszczonym na płycie Blu-Ray sugeruje, że tylko w ten sposób, czyli wycinając wielu kluczowych bohaterów, przemilczając wątki, spłycając całą opowieść, a na dodatek nie opowiadając jej od początku, filmowa "Mroczna wieża" mogła zaistnieć na wielkim ekranie.
Słowa mistrza nijak mnie nie przekonują, bo z której strony by nie patrzeć, "Mroczna wieża" Arcela nie jest "Mroczną wieżą" Kinga. Co więcej, film w obecnym kształcie (po zastąpieniu imion i pewnych nazw) mógłby funkcjonować z dala od książkowej licencji – tak bardzo jest oderwany od tego, co znamy z cyklu powieści.
Około 90-minutowy seans to droga przez mękę dla fanów "Mrocznej wieży". Wydanie Blu-Ray to około 50 min. nagrań dodatkowych, które nie wpływają znacząco na odbiór całości, ale pozwalają zajrzeć za kulisy, poznać motywacje twórców i wysłuchać nieprzekonujących sugestii. Wśród dodatków znalazły się zawsze mile widziane sceny usunięte (6 min. 20 sek.), zabawne wpadki na planie (2 min. 50 sek.), zapowiedzi, materiały zakulisowe (ciekawie wypadł pokaz realizacji scen kaskaderskich) i wywiadów z twórcami. Miło jest posłuchać Kinga, Elbę czy McConaugheya, którzy co prawda unikają hurraoptymizmu, ale z oczywistych względów nie mogą podzielić się szczerą refleksją na temat filmu Arcela. Tłumaczenie, że ten scenariusz musiał tak wyglądać, bo wszystkie inne propozycje były nie do zrealizowania, zupełnie mnie nie przekonuje. Koniec końców jedna z najlepszych powieści Kinga doczekała się jednej z najgorszych ekranizacji. Dobra obsada, kilka widowiskowych akcji i smaczków dla fanów twórczości Kinga to zdecydowanie za mało jak na tego typu produkcję.