Kupuje pan bilety na polskie filmy? Faworyt ministra kultury na szefa PISF: "To będzie trudne pytanie"

Radosław Śmigulski, jeden z kandydatów na stanowisko szefa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF), udzielił wywiadu Polskiemu Radiu 24. Faworyt ministra kultury przedstawił kilka swoich pomysłów na zmiany w instytucie, który dysponuje ponad 100 mln zł budżetu na polskie kino. Zapytany przez dziennikarza, czy często chodzi do kina na polskie filmy, z rozbrajającą szczerością przyznał, że "to jest trudne pytanie".

Kupuje pan bilety na polskie filmy? Faworyt ministra kultury na szefa PISF: "To będzie trudne pytanie"
Źródło zdjęć: © East News

07.12.2017 | aktual.: 07.12.2017 17:53

Według nieoficjalnych źródeł Radosław Śmigulski jeszcze w tym tygodniu zostanie ogłoszony szefem PISF. Ma mocne polityczne poparcie, wspierają go wiceminister kultury Paweł Lewandowski i wicepremier Mateusz Morawiecki. Zasiadał też w zarządzie Totalizatora Sportowego. Był członkiem Stowarzyszenia Republikanie, z którym związani są m.in. wicepremier Jarosław Gowin i minister cyfryzacji Anna Streżyńska. Środowisko filmowe bije na alarm. Nie brakuje głosów, że jest człowiekiem z politycznego nadania, który będzie faworyzował produkcje filmów patriotycznych. Ożywienie kina promującego "postawy patriotyczne" postulował minister Piotr Gliński.

Radosław Śmigulski był dyrektorem Syrena Films, firmy dystrybucyjnej, ale też producenta filmu "Kac Wawa", uznawanego za najgorszy polski film XXI w.

Zapytany o pomysły na zmiany w PISF, Śmigulski powiedział o postulacie większej transparentności tej instytucji, aby każdy, kto nie otrzyma dofinansowania z PISF, miał wiedzą, dlaczego tak się stało. Drugim postulatem jest "poszerzenie grona polskich filmowców, którzy mieliby dostęp do środków publicznych", trzecim - "odpowiedź na najważniejsze wyzwania stojące przed polskim kinem", takie jak rozwój VOD, czwartym - zachęty podatkowe dla zagranicznych filmowców.

Powyższe postulaty pachną słomą. O zachęty podatkowe lobbowali wszyscy szefowie PISF, co Śmiuglski zresztą potwierdził. Słuchając wywiadu trudno natomiast nie pomyśleć, że nie ma specjalnie pojęcia o polskim kinie. Nie wymienił żadnego tytułu rodzimego filmu, a na pytanie, czy jest "w rosnącej grupie Polaków, którzy kupują bilety i chodzą do kina na polskie filmy", zawiesił głos, po czym odpowiedział: " To będzie trudne pytanie. Zdarzają się polskie produkcje... Chciałbym częściej chodzić do kina, w zasadzie chciałbym nie odpuścić żadnej premiery polskiego twórcy, nie zawsze mi się to udaje."

Komisja PISF, która przesłuchiwała kandydatów na kluczowe stanowisko w polskiej branży filmowej, stwierdziła, że "żaden z kandydatów nie przedstawił koncepcji w pełni odpowiadającej wyzwaniom stojącym przed PISF-em i uwzględniającej zmieniające się relacje społeczno-polityczne oraz technologiczne w kraju i na świecie”. Teraz wiemy, dlaczego.

Ostateczna decyzja będzie należała do ministra kultury Piotra Glińskiego, który może rozpisać nowy konkurs, ale wiele wskazuje na to, że szefem PISF zostanie właśnie Śmigulski.

W październiku przeciwko zmianom PISF odbył się protest pod hasłem "instytut filmowców - nie polityków". Jego przedłużeniem jest internetowa akcja #kochampolskiekino.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)