Magazyn WP FilmLeszek Teleszyński: łamał serca panien i mężatek

Leszek Teleszyński: łamał serca panien i mężatek

Leszek Teleszyński: łamał serca panien i mężatek
Źródło zdjęć: © PAP

Kiedy szedł ulicą, kobiety głośno wzdychały i marzyły, by rzucił im choć jedno spojrzenie. Leszek Teleszyński - Bogusław Radziwiłł z "Potopu" czy ordynat Michorowski z "Trędowatej" - uchodził swego czasu za jednego z najbardziej pożądanych polskich aktorów.

Podobno w szkole teatralnej kochały się w nim nie tylko studentki, ale i wykładowczynie. Mało która kobieta potrafiła się oprzeć jego urokowi – łamał serca zarówno panien, jak i mężatek. Dlatego romanse i związki Teleszyńskiego, który kończy w maju 70 lat, wzbudzały takie zainteresowanie, a czasami i wywoływały w środowisku artystycznym niemałe skandale.

Po związku z młodziutką Alicją Jachiewicz Teleszyński zawrócił bowiem w głowie Irenie Szczurowskiej, żonie pisarza Jarosława Abramowa-Newerlego.

1 / 6

Miał być ślub

Obraz
© East News

Teleszyński nigdy nie narzekał na brak powodzenia u pań.

- Pamiętam doskonale, jak jeszcze podczas studiów szliśmy przez Kraków z Jurkiem Trelą i Leszkiem i słyszeliśmy za sobą damskie westchnienia "Patrzcie, ale facet" - wspominał w magazynie "Tele" Henryk Talar.
On jednak nie korzystał z okazji – jeszcze na studiach oddał serce koleżance, Alicji Jachiewicz. Wydawało się, że są dla siebie stworzeni. On, cichy, nieśmiały, dobrze wychowany i w dodatku nieziemsko przystojny student; ona, piękna, delikatna i niezwykle utalentowana – popularność i sympatię widzów zdobędzie później dzięki niezwykle dramatycznej roli Niteczki w "Kolumbach".

Podobno mieli poważne plany i planowali wspólne życie. Do dziś nie wiadomo, co właściwie doprowadziło do rozstania.

2 / 6

Pokojowe rozstanie

Obraz
© PAP

Aktor nigdy nie zdradził żadnych szczegółów na temat związku z Jachiewicz (na zdjęciu) – mnożą się więc domysły, czy rozstanie spowodowały problemy osobiste aktorki, niezgodność charakterów, niechętni rodzice Teleszyńskiego, a może jeszcze coś innego?

Magazyn "Na żywo" sugerował dwie najbardziej prawdopodobne opcje – Teleszyński zostawił Jachiewicz, bo nie potrafił sobie poradzić z dramatycznymi wydarzeniami z jej życia, w tym ze śmiercią matki, która bardzo wstrząsnęła dziewczyną. Bał się, że nie będzie w stanie sprostać jej oczekiwaniom.

Ale możliwe też, że wymogli to na nim rodzice, którzy woleli, by ich syn znalazł sobie inną narzeczoną. Pewne jest za to, że jak na tamte czasy dawno żadne rozstanie w branży nie przebiegło w tak pokojowej i przyjaznej atmosferze.

3 / 6

Sztuka splotła się z życiem

Obraz
© PAP

Niedługo po rozstaniu Teleszyński poznał Irenę Szczurowską (na zdjęciu) - kobietę będącą całkowitym przeciwieństwem Jachiewicz.

Była starsza, dojrzała, silna, miała też niemałe doświadczenie zawodowe, imponujące młodszemu chłopakowi marzącemu o wielkiej karierze.

I choć Szczurowska była mężatką, nie zdołała oprzeć się urokowi Teleszyńskiego. Możliwe, że ich romans skończyłby się równie szybko, jak się zaczął, że byłaby to tylko przelotna miłostka, gdyby w teatrze nie obsadzono ich w rolach kochanków.

- Kolejny raz sztuka splotła się z życiem - mówił jeden z ich znajomych. - Na scenie rozpaliło się wielkie uczucie, a za kulisami wybuchł skandal.

4 / 6

Skandal w branży

Obraz
© PAP

Plotki o ich romansie rozprzestrzeniały się w zawrotnym tempie, choć Teleszyński i Szczurowska bardzo się starali ukrywać swój związek. Nie pomogło.

W końcu dowiedział się o nich mąż aktorki, Jarosław Abramow-Newerly. Podobno zjawił się kilka razy na spektaklu, by na własne oczy przekonać się o prawdziwości tej informacji. Zrozpaczony mężczyzna nie zamierzał się poddać i przez rok walczył o swoją żonę. Ta jednak była tak zakochana w Teleszyńskim, że zażądała rozwodu.

Wreszcie zdradzony mąż uległ. Szczurowska i Teleszyński pobrali się w 1976 roku. Trzy lata później urodziła się ich córka Karolina. I zaraz potem w ich małżeństwie zaczęło się psuć. Podobno ich uczucie zabiła proza życia. Rozwiedli się po 14 latach.

5 / 6

''Z tą dziewczyna się ożenię''

Obraz
© PAP

Rozwód i kolejne rozstania nie zniechęciły jednak Teleszyńskiego do marzeń o życiu u boku jednej kobiety. Zwłaszcza kiedy w połowie lat 80., na imprezie u znajomych poznał Jolantę.

- Zrobiła na mnie tak ogromne wrażenie, że powiedziałem głośno, mimo obecności wielu znajomych: "Z tą dziewczyną się ożenię". Wokół zapanowała cisza, a Jola tylko się uśmiechnęła – wspominał.

Ale wówczas nic z tego nie wyszło. Jolanta – poważna pani psycholog –* wzięła to wyznanie za żart.* Miała wtedy zresztą męża i córkę, a Teleszyński był wciąż mężem Szczurowskiej. Po imprezie zupełnie stracili ze sobą kontakt.

6 / 6

''Warto było czekać''

Obraz
© PAP

Wydawało się, że nigdy się już nie spotkają – tymczasem *dziesięć lat później wpadli na siebie, znowu na imprezie u znajomych. *

Tym razem Teleszyński uznał, że to przeznaczenie i nie zamierzał odpuścić. - Przyjaciele zaprosili mnie na przyjęcie. Ona też tam była. Po chwili rozmowy postanowiliśmy, że tym razem nie możemy zmarnować szansy na szczęście – mówił w wywiadzie dla "Tele Tygodnia".

- Zaczęliśmy się spotykać i po roku wzięliśmy ślub. Jola była po prostu przeznaczona dla mnie. Warto było na nią czekać tak długo. Mimo upływu lat, ich uczucie nie słabnie i wciąż są nierozłączni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (105)