Max Schreck: Pierwszy wampir w historii kina
24.02.2015 | aktual.: 20.07.2017 12:27
Jedna z najbardziej tajemniczych gwiazd w historii kina, postać po dziś dzień owiana mroczną legendą. Do tej pory nikomu nie udało się odkryć sekretów z jego życia prywatnego, którego tak pilnie strzegł przed ludźmi. Prawdziwe nazwisko aktora oznaczało „strach”, jego aparycja i nieprzystający do ówczesnych norm sposób bycia magnetyzowały wprawdzie publikę, ale równocześnie sprawiały, że widzowie czuli się nieswojo, oglądając go na ekranie.
Jedna z najbardziej tajemniczych gwiazd w historii kina, postać po dziś dzień owiana mroczną legendą. Do tej pory nikomu nie udało się odkryć sekretów z jego życia prywatnego, którego tak pilnie strzegł przed ludźmi.
Prawdziwe nazwisko aktora oznaczało „strach”, jego aparycja i nieprzystający do ówczesnych norm sposób bycia magnetyzowały wprawdzie publikę, ale równocześnie sprawiały, że widzowie czuli się nieswojo, oglądając go na ekranie.
Kiedy więc wcielił się w przerażającego grafa Orloka w "Nosferatu - symfonia grozy", filmie otoczonym wieloma kontrowersjami i, początkowo, skazanym na zapomnienie, zaczęto plotkować, że wypadł tak realistycznie, bo w rzeczywistości sam był wampirem.
Tajemnicza przeszłość
Urodził się 6 września 1879 roku w Berlinie, jako Friedrich Gustav Maximilian Schreck. Niektórzy podejrzewali, że to nietypowe nazwisko było pseudonimem. Przez jakiś czas krążyła również plotka, że Schreck to artystyczne alter ego aktora Alfreda Abela.Zdementowano ją jednak szybko, a panowie, by nie było żadnych wątpliwości, pojawili się publicznie razem.
O jego dzieciństwie, zresztą tak samo jak i o późniejszych latach życia,* wiadomo bardzo niewiele.* Prawdopodobnie ojciec Schrecka był urzędnikiem państwowym, a syn przez jakiś czas praktykował pod jego okiem.
Praca za biurkiem nie była jednak dla niego – wkrótce porzucił ciepłą posadkę i, po odbyciu kursu aktorskiego, dostał angaż w teatrze. Na scenie czuł się spełniony.
Wbrew woli ojca
Jedna z wersji podaje, że Schreck zaczął karierę tak późno właśnie ze względu na ojca, który - choć widział fascynację syna teatrem - nie pochwalał jego wyboru i wprost zabronił synowi występowania na scenie, uważając, że zawód aktora nie jest dla niego odpowiedni.
To matka, dostrzegająca pasję i talent chłopca, wspierała jego dążenia, opłacając mu po kryjomu lekcje aktorstwa.
Dopiero gdy ojciec zmarł, Schreck mógł otwarcie zacząć realizować swoje marzenia i zapisać się do szkoły aktorskiej.
Walka o ''Draculę''
Z teatru, w wieku lat 40., trafił wreszcie na ekran. W 1922 roku odbyła się premiera jego najgłośniejszego filmu, „Nosferatu - symfonia grozy” w reżyserii F.W. Murnaua, inspirowanego powieścią „Dracula” autorstwa Brama Stokera.
Wkrótce potem rozpętała się burza. Wdowa po pisarzu nie zgodziła się bowiem na ekranizację i - choć filmowcy wprowadzili do fabuły drobne zmiany, zaś postać grafa Orloka wizualnie w niewielkim stopniu przypominała książkowego hrabiego Draculę -zdołała udowodnić w sądzie swoje racje.
Nakazem sądu twórcy mieli zaprzestać dystrybucji „Nosferatu” i zniszczyć wszystkie istniejące kopie filmu.
Całe szczęście nie zastosowano się do tego wyroku zbyt gorliwie i kilka taśm udało się uratować.
Gwiazda komedii
Co interesujące, Schreck, uznawany dziś za gwiazdę horroru, uwielbiający wcielać się w postacie charakterystyczne, nierzadko groteskowe (aktor pasjonował się charakteryzacją), po „Nosferatu” wcale nie związał się z kinem grozy.
Podczas gdy Friedrich Wilhelm Murnau zaczął robić karierę w Stanach Zjednoczonych, gdzie jego dzieła cieszyły się uznaniem, aktor pozostał w Niemczech, grywając – zazwyczaj niewielkie rólki – w dramatach, filmach historycznych i... komediach.
Nie porzucił też sceny, na której realizował się artystycznie. W teatrze występował, mimo choroby, aż do śmierci.
Grał do końca
W 1910 roku Schreck poślubił starszą od siebie o dwa lata aktorkę teatralną Fanny Normann (na ekranie zadebiutowała w 1922 roku, u boku męża, niewielką rólką w „Nosferatu – symfonii grozy”).
Aktor poznał ją na samym początku kariery, potem wielokrotnie występowali razem na scenie. Nie doczekali się dzieci.
Dzień przed swoją śmiercią Schreck zagrał w teatrze. Wieczorem, po spektaklu, źle się poczuł i trafił do szpitala. Zmarł następnego ranka – 19 lub, jak podają inne źródła, 20 lutego 1936 roku – na atak serca.
Ikona popkultury
Po latach Max Schreck stał się jedną z ikon popkultury, inspiracją dla kolejnych filmowców i aktorów.
Na grafie Orloku wzorowaly się późniejsze gwiazdy kina grozy, w tym Bela Lugosi i Klaus Kinski. Aktor stał się inspiracją dla postaci Maxa Shrecka z filmu „Powrót Batmana” w reżyserii Tima Burtona.
Opowieść o tym, że Schreck sam był nieumarłym potworem, na dobre zakorzeniła się w świadomości widzów, podsycana przez plotkę jakoby w spisie ówczesnych berlińskich aktorów nie było nikogo o takim nazwisku. W 2000 roku powstał nawet ożywiający tę legendę film „Cień wampira”, opowiadający o kulisach kręcenia „Nosferatu”. W Maxa Schrecka wcielił się Willem Dafoe, Murnaua zagrał zaś John Malkovich. (sm/mn)