Meryl Streep obchodzi 68 urodziny. Zanim została gwiazdą, musiała zmierzyć się z tragedią
Ma na swoim koncie kilkanaście nominacji do Oscara oraz mnóstwo innych wyróżnień i prestiżowych nagród. Krytyka ją uwielbia, widzowie kochają, a reżyserzy marzą, by móc z nią pracować. Uchodzi za prawdziwą profesjonalistkę i nadzwyczaj utalentowaną artystkę. A, jak głosi plotka, fachu uczyła się od pewnej polskiej gwiazdy. Zanim jednak Meryl Streep stała się gwiazdą wielkiego formatu i jedną z najbardziej cenionych aktorek w Hollywood, musiała zmierzyć się z tragedią, która ukształtowała ją jako artystkę i kobietę.
22.06.2017 | aktual.: 01.04.2019 14:13
Urodziła się 22 czerwca 1949 w New Jersey. Swoje dzieciństwo wspomina jako nad wyraz udane. Wychowywała się pod okiem kochającej matki, która wspierała ją we wszystkim. - Mówiła mi: "Meryl, jesteś wielka, możesz robić wszystko, o czym zamarzysz. Jeśli nie będziesz leniwa, wiele osiągniesz”.
Streep posłuchała. Choć zawsze uważała się za osobę nieśmiałą i introwertyczną, walczyła o swoje marzenia; nie chciała, by cokolwiek ją ograniczało. I choć nigdy nie zaliczała się do piękności, nie pozwoliła, by brak urody uniemożliwił jej karierę.
Zaczęła występować już jako nastolatka, niedługo później trafiła na scenę i zaczęła pobierać lekcje aktorstwa.
Zainspirowała ją Polka
Jej idolką przez jakiś czas była wybitna polska aktorka Elżbieta Czyżewska, która zamieszkała w Stanach Zjednoczonych, gdzie od czasu do czasu udawało się jej otrzymać jakąś pomniejszą rólkę. Wystąpiła również u Andrzeja Wajdy, gdy reżyserował na obczyźnie:
- To było 1974 rok w Yale Repertory Theatre, uniwersyteckim teatrze, w którym grali też studenci szkoły teatralnej - wspominał reżyser. - U mnie grała taka skromna dziewczyna, Meryl Streep, która była tak zafascynowana Elżbietą, że wręcz chodziła za nią. Miało się wrażenie, że "uczy się” jej. - Gdy Meryl Streep niedługo potem zagrała główną rolę w "Wyborze Zofii”, to jakby z jej akcentem mówiła po angielsku; może to wizerunek Elżbiety sprawił, że tak wyraziście zbudowała rolę Polki zgarniętej przypadkowo do Auschwitz?
Wielka miłość
Wówczas Streep dopiero stawiała pierwsze kroki w fabryce snów i choć marzyła o wielkiej karierze, nie spodziewała się, jak potoczą się jej losy.
Nie wiedziała też, że zanim stanie się gwiazdą, będzie musiała stawić czoło prawdziwej tragedii i pogodzić się z utratą miłości swojego życia.
Streep i John Cazale (na zdjęciu) poznali się w 1976 roku, kiedy występowali razem w przedstawieniu teatralnym. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Cazale, starszy od niej o 14 lat, był aktorską legendą, od której uczył się m.in. Al Pacino.
Koniec sielanki
Streep przyznawała, że byli wręcz dla siebie stworzeni.
- Był zupełnie inny od ludzi, których do tej pory spotykałam – mówiła, rozpływając się nad wyjątkowością swojego ukochanego, jego pasją, talentem i podejściem do świata.
Niedługo potem para zamieszkała razem. Świetnie się dogadywali i sądzili, że spędzą ze sobą całe życie.
Sielanka trwała w najlepsze, dopóki Cazale nie usłyszał przerażającej diagnozy - rak płuc.
Chociaż lekarze nie dawali aktorowi żadnych szans, Streep i Cazale postanowili żyć tak, jakby nic się nie zmieniło. Cazale, póki tylko czuł się na siłach, udawał, że jest zdrowy, a Streep ukrywała jego stan przed wszystkimi.
Nie odstępowała go na krok
Któregoś dnia stan aktora znacznie się pogorszył. To Al Pacino zabrał go do szpitala i siedział w poczekalni, czekając na jakieś dobre wieści, które, niestety, nie nadchodziły. Streep, dowiedziawszy się o tym, zrezygnowała z pracy i pospieszyła do ukochanego.
Przez jakiś czas odrzucała propozycje zawodowe. Później przyjęła rolę w miniserialu "Holocaust" - jak przyznawała, głównie po to, by móc opłacić niebotycznie wysokie rachunki za leczenie Cazale'a.
Jednocześnie dnie spędzone na planie filmowym były dla niej istną agonią, chciała czuwać u boku ukochanego. Gdy wróciła po zakończeniu zdjęć, stan Cazale'a był krytyczny. Od tamtej pory aktorka praktycznie nie wychodziła ze szpitala.
"Wszystko w porządku, Meryl”
Tuż przed śmiercią Cazale otworzył oczy i wyszeptał: - Wszystko w porządku, Meryl. Wszystko w porządku.
Zaraz potem odszedł. Był 12 marca 1978 roku. Jak twierdzą bliscy Streep, to właśnie śmierć ukochanego i cierpienie, którego doświadczała przez tyle miesięcy, ukształtowały ją jako osobę i aktorkę.
Pocieszenie Streep znalazła w pracy. Zaraz po tym tragicznym wydarzeniu otrzymała nagrodę Emmy za "Holocaust" i nominację do Oscara za "Łowcę jeleni". Rok później otrzymała statuetkę za "Sprawę Kramerów".
Niedawno aktorkę można było oglądać w filmie "Boska Florence".